sobota, 20 kwietnia 2013

Rozdział 3

Gdy się obudziłyśmy i ubrałyśmy a każda z nas kilka minut przesiedziała w łazience, to chwilę później byłyśmy już na obozowej stołówce. Zajęłyśmy swoje miejsca przy stole, a w pewnym momencie obok nas usiedli Łukasz i Szymon. Chłopaki zaczęli zadawać mi różne pytania, a ja nie wiedziałam komu pierwszemu mam odpowiedzieć. Patrzyłam się to na jednego, to na drugiego, aż w końcu nie wytrzymałam.
-Stoppp! Przestańcie.-powiedziała trochę zdenerwowana tą sytuacją. Dziewczyny, to jest właśnie Szymon i Łukasz.
Koleżanki spojrzały na mnie i cicho się zaśmiały. Po tym incydencie wreszcie mogłam zabrać się za jedzenie. Nigdy bym tego nie powiedziała, ale byłam strasznie głodna. Pochłonęłam więc prawie wszystko, co stało przede mną. Nie podejrzewałam, że jestem w stanie aż tyle zjeść. Maja, Blanka i Sara zjadły po jednej kanapce i miskę płatek na mleku. Po zakończonym śniadaniu instruktorka powiedziała, że dzisiaj będą wybierane grupy i każdy będzie wybierał sobie swojego konia. W mojej grupie były dziewczyny z pokoju, Szymon, Łukasz i jeszcze jedna dziewczyna-Nikola.Przyszedł czas na wybór koni.Przechadzając się po stajni przystanęłam na chwilę przy ostatnim boksie, na którym wisiała tabliczka z napisem Kary. Zerkając do środka zauważyłam pięknego, karego ogiera fryzyjskiego, którego postanowiłam wybrać za swojego podopiecznego podczas pobytu na obozie. Wyciągnęłam rękę ku jego chrapom, a on dotknął mojej dłoni i prychnął cicho. Uznałam to za zgodę żebym to ja na nim jeździła. Ciekawa byłam jakie konie wybrała sobie reszta z naszej grupy, a zwłaszcza dziewczyny. Znalazłam je bliżej początku stajni. Blanka miała klacz tak rudą jak jej włosy, Sara miała siwą klacz która kontrastowała z jej włosami, a Maja była zapatrzona w karego ogiera. Kiedy nadszedł czas na pierwszą jazdę, wszystkie poszłyśmy do siodlarni po sprzęty naszych koni. Wyczyszczenie Karego i osiodłanie zajęło mi nie więcej niż dziesięć minut. Następnie chwyciłam za wodzę i skierowałam się ku wyjściu, gdzie czekały już na mnie dziewczyny. Na ujeżdżalni wsiadłyśmy na konie i dołączyłyśmy do grupy. Po chwili podjechała do mnie Nikola. Nie miałam  okazji zamienić z nią słowa, więc przedstawiłyśmy się sobie. Jeździła na gniadej klaczy wielkopolskiej. Ogólnie dziewczyny oprócz mnie jeździły na wielkopolakach, Łukasz na klaczy arabskiej, a ja i Szymon na koniach fryzyjskich.
-No dobrze więc teraz zróbcie po dwa koła w każdą stronę stępem, a późnij kłusem.-oznajmiła Anna(instruktorka).
Stęp poszedł łatwo, Kary szedł z gracją i wysoko uniesioną głową. Ciekawa byłam jak poradzimy sobie w kłusie. Kiedy ostatnia osoba zakończyła swoje okrążenia, zaczęliśmy kłusować. Widziałam jednym okiem, że koń Nikoli bardzo rwał się do przodu, a Sara nie mogła popędzić siwej. Po dłuższej chwili udało się. Wszyscy równym tempem jechaliśmy wokół ujeżdżalni. Dwa koła w pełnym dosiadzie, a dwa następny w półsiadzie.
-No dobrze kochani, to teraz sprawdźcie popręgi i jedziemy dalej.
Pani Ania stała na środku i zerkała po kolei na każdego. Raz po raz wydając jakieś komendy poprawiające nas. Czułam się dobrze na grzbiecie Karego.
-Okey ładnie. Teraz trochę odpoczniecie Proszę dwie ósemki stojąc w strzemionach. Sprawdzimy waszą równowagę.Wiedziałam, że to jest coś czego bardzo nie lubię. Spojrzałam tylko w stronę Łukasza i lekko się uśmiechnęłam.Pierwsze ósemka poszła dość dobrze. Będąc w połowie drugiej poczułam że odchylam się do tyłu i usiadłam. Tak szybko jak to zrobiłam, tak szybko się podniosłam, myślałam, że nikt tego nie zauważył. Myliłam się jednak.
-Julia, usiadłaś, dlatego dwie ósemki od początku.
-Jula, no co ty kończyliśmy już, a teraz przez ciebie musimy powtarzać.-powiedziała trochę zdenerwowana Nikola.
-Sorry
Wtedy zobaczyłam, że Łukasz i Gracja zrównali się ze mną. Chłopak dał mi kilka słów otuchy. Wiedziałam, że ma racje jak i że ja to potrafię i to zrobię.
-Dzięki.-odpowiedziałam
Po tych słowach ustałam całe dwie ósemki. Tak jakbym pod sobą miała jakąś niewidzialną podporę. Pod koniec spojrzałam na Maję i już myślałam, że wszystko będziemy musieli robić od początku, jednak Majka odzyskała równowagę i szczęśliwie zakończyliśmy zadanie.  Robiliśmy jeszcze ósemki  i jeździliśmy w kłusie. W ostatnich minutach każde z nas galopowało jeszcze kilka okrążeń, a następnie rozstępowaliśmy konie.
-Dziękuję, to był bardzo dobry trening. Musimy jeszcze popracować nad dosiadem w galopie i będzie dobrze Widzimy się po południu. Teraz macie chwilę przerwy, zaprowadźcie konie do stajni. Za godzinę widzimy się przed wejściem głównym.
Po spotkaniu z Anną rozeszliśmy się do swoich pokoi. Siedząc na łóżku czułam na sobie dziwne spojrzenia dziewczyn.Wiedziałam, że chcą o coś zapytać, ale żadna z nich nawet nie otworzyła ust.

Wychodząc ze stołówki natknęłam się na Szymona, który zaproponował mi wspólną przejażdżkę. Mimo wątpliwości, bo przecież nie można było samemu wyjeżdżać w teren, zgodziłam się jednak i poszliśmy po konie: Karego i Strzałę (karą klacz fryzyjską Szymona). Oporządziliśmy swoje rumaki i ruszyliśmy. Miałam nadzieję, że nikt nas nie widział i nie wyniesiemy z tego żadnych konsekwencji.

                                                                       Łukasz
Szedłem właśnie do stajni, bo po obiedzie mieliśmy chwilę wolnego. Będąc już niedaleko zauważyłem jakieś dwie postaci oddalające się na koniach. Od razu wiedziałem, że to Julia i Szymon. Mogłem od razu pójść i powiedzieć o wszystkim Annie, ale miałem inny plan i wiedziałem kto mógłby mi w nim pomóc.  Zmieniłem cel swojej wędrówki i poszedłem szukać Nikoli. Chwilę zajęło mi zlokalizowanie jej pokoju, ale w końcu się udało. Dłuższą chwilę zajęło mi przekonanie jej do mojego planu, a gdy się zgodziła chciała wprowadzić jedną, małą poprawkę.
-Jak już napiszemy te karteczki i Szymon będzie w stajni, to nie ma żadnego przytulenia i całusa w policzek tylko całuję go w usta w tym momencie kiedy zobaczę Julię.
-Wtedy ona będzie rozczarowana i nie będzie chciała go znać.-odpowiedział.
-A skąd wiesz, że ona go tak lubi, lubi i to ją jakoś ruszy
-Mam takie przeczucie.


Powracając do Julii i Szymona, kiedy tak jechali mijając małą rzeczkę, wielkie drzewo dębowe i mały lasek Julia powiedziała:
-Nie wiedziałam, że jeździsz konno.
-Jeżdżę od niedawna.
-Aha to fajnie. Spójrz nasze konie chyba się lubią, pasują do siebie.
-Wiesz, co jestem tu tylko dlatego, że jesteś tu ty.
-Ale skąd wiedziałeś, że ja tu będę?-spytała zaskoczona.
-Kiedyś będąc w sklepie spotkałem twoją siostrę i ona powiedziała mi, że wybierasz się na obóz, więc ja też postanowiłem jechać. Ale widzę, że jest tu ten no,jak on tam ma?
-Łukasz?
-No właśnie.
-Nie martw się, to jest tylko mój kolega.
-Ok.To fajnie, a tak w ogóle wiesz gdzie jedziemy?-spytał odbiegając od tematu
-Nie.-powiedziała Jula
-Na leśną polane do samotnego drzewa.
-Brzmi fajnie.
Po paru minutach dotarli na miejsce, a Julia była zachwycona. Zobaczyła łąkę pełną kolorowych kwiatów, mały strumyk biegnący przez nią, a także ogromną wierzbę, której gałęzie dotykały ziemi tworząc na swój sposób naturalny szałas. Po chwili zsiadła z Karina zostawiając go skubiącego trawkę razem ze Strzałą, a sama pobiegła do wierzby. Za moment dołączył się do niej Szymon.
-I jak podoba ci się?
-Ślicznie. Jak znalazłeś  to miejsce?
-Już raz tu byłem i przypadkiem znalazłem tą polane. Wiesz co mam dla ciebie niespodziankę. Usiądź i zamknij oczy.
-Dobra tylko mi nie uciekaj-powiedziała śmiejąc się cicho.
-Bez obaw nie zostawię cie tutaj.-odpowiedział.-Usiądź i nie podglądaj.
Szymon wyciągnął coś z kieszeni  i założył mi na szyje.
-Już.-powiedział.
-Co już?
-Możesz otworzyć oczy.
-Co to jest. Ale śliczny.-powiedziała z zachwytem.                    
                                                                                                        
                                     (mam taki sam i nigdy go nie zdejmuję)
-Drugą połówkę mam ja.
Szymon usiadł obok niej spojrzał jej głęboko w oczy i pocałował dziewczynę. Julia nie wiedząc, co zrobić poddała się pocałunkowi.
-Przepraszam-wydukał Szymon.-Nie powinienem tego robić.
-To było niesamowite, ale co to miało znaczyć!?-powiedziała z ekscytacją a jednocześnie z oburzeniem.
-To znaczy, że chce żebyś była...
-Twoją dziewczyną?-powiedziała niepewnie Julia.
-Zgadzasz się?-odrzekł nieco śmielej.
-Tak.-I wtuliła się w niego, po czym powiedziała, że muszą już wracać.
-Dobra ale ja jadę na twoim koniu.
Jadąc tak przez dłuższą chwilę Julia powiedziała:
-Dogoń mnie jeśli potrafisz i zaczęła galopować na Strzale.
Po parunastu minutach dotarli do obozu i odprowadzili konie do stajni. Wychodząc Szymek złapał Julie za rękę i oparł o mur delikatnie i czule całując ją.
-Przestań, bo ktoś nas zobaczy.-powiedziała trochę zdziwiona, a zarazem miło zaskoczona.
-Nikt nas nie zobaczy, spotkamy się jeszcze dzisiaj.
Nagle usłyszeli głośne yyhy. Natychmiast oddzielili się do siebie. To była instruktorka.
-Macie kłopoty nie wiecie, że nie można wyjeżdżać samemu  w teren. Za kare sprzątacie dzisiaj po kolacji, a poza tym, co to miało być przed chwilą.
-Nic proszę pani. My tylko..-wydukali razem speszeni tą sytuacją.
-Dobra już nie kończcie. Chodźcie ze mną na świetlice zaraz zacznie się film.
-Dobrze proszę pani.
Idąc tak Julia powiedziała:
-Mówiłam, że ktoś nas zobaczy-powiedziała szeptem.
-Ojtam, ojtam -powiedział trochę złośliwie.
-Ty wariacie i właśnie za to cię lubię.
Gdy dotarli na miejsce zauważyli Sarę, Blankę, Maję, Nikole i Łukasza zajęli miejsca  obok nich i zaczęli oglądać film. Po chwili Blanka, która siedziała obok Julii spytała:
-A gołąbeczki gdzie tak długo były.
-Nie twoja sprawa-powiedziała-siedź cicho i oglądaj.
Po filmie była kolacja, po której zakochani musieli wszystko sprzątać. Trochę im to zajęło, gdy już skończyli pożegnali się czułym pocałunkiem i rozeszli do swoich pokoi. Julka była tak zmęczona, że od razu opadła na łóżko. Zdążyła odpowiedzieć tylko na dwa pytania dziewczyn.
*Gdzie była z Szymkiem?
*Dlaczego sprzątała  po kolacji?
Powiedziała nim, że była z nim na leśnej polanie i wręczył jej połówkę serca i poprosił ją o chodzenie. Dziewczyny słysząc to krzyczały-Julka ma chłopaka, Julka ma chłopaka.
-Przestańcie chcecie znać odpowiedź na drugie pytanie?
No więc sprzątałam z nim po kolacji, bo instruktorka przyłapała nas jak wracaliśmy z przejażdżki i całowaliśmy się w stajni. Już powiedziałam wszystko idę spać.
-Uuuuu robi się gorąco-powiedziały chórem.
-----------------------------------------------------------------
Następny rozdział akcja powoli się rozkręca.Martwi mnie tylko to że nadal nie pojawiają się żadne komentarze.

6 komentarzy:

  1. Ejj, takie pytanie, a to nie jest breloczek z Tic Tak'ów? Mam takie samo z opakowania promocyjnego xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale by były jaja jakby on jej dał brelok z tic taków wahahahahaha xd

      Usuń
  2. Nie ja go kupiłam kiedyś w górach ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę trudno się czyta,bo jest ciut mało opisów, a dialogi są trochę dziwnie zapisane.
    Poza tym nieco irytuje mnie zachowanie postaci:
    Julcia i Szymon są parą od... trzech minut i już liżą się jakby chodzili ze sobą od dawna? Czy oni wyznają zasadę "Jeśli umówimy się, że chodzimy ze sobą to walić to, że mało znamy się od takiej strony - liżmy się" Chyba najpierw para musi się nieco dogłębniej (bez skojarzeń, Robaczki) poznać.
    czy tylko moja Kas nie ma na samym początku rozterek miłosnych? (Oj, wiem, że Koniowata by chciała żeby były i będą!)
    Ogólnie nie jest źle, ale możesz popracować nad zachowaniem postaci i opisami. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak naprawdę to oni znają się już od dawna tylko dopiero teraz zdecydowali się być razem ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Więc to wszystko musisz nam opisać, wprowadzić nas w to :)

    OdpowiedzUsuń