poniedziałek, 26 maja 2014

Taki przerywnik międzyrozdziałowy ;D

Mój dzisiejszy strój do szkoły ^_^ I jak to powiedziała moja siostra wyglądam jak pokojówka ;D Specjalnie jeszcze zrobiłam sobie kitkę i założyłam te kolczyki (Izy) żeby wszystko do siebie pasowało ;)  Już w środę będzie kamerzysta ;) I będzie kawałek materiału płyty z balu :)

piątek, 23 maja 2014

Rozdzial 4

 Rozdział dedykuje wszystkim zakochanym ;D W tym właśnie Tobie :D Będziesz wiedziała, że chodzi o Ciebie ;*

Julka jechała spokojnie, nie spiesząc się. Dojeżdżając do domu Szymona, zaczęła się trochę denerwować. Nie wiedziała, co ją może tam czekać. Może znowu zastanie go z tą dziewczyną albo nie będzie chciał z nią rozmawiać. Gdy stała już pod bramą prowadzącą do wejścia budynku, zsiadła z roweru i podążyła w stronę drzwi. Trzykrotnie nacisnęła dzwonek, a po chwili otworzył jej Miłosz.
-Hej.-powiedziała niepewnie.
-Hej. Co tutaj robisz?
-Chciałam pogadać z Szymonem.
-Nie ma go.-powiedział krótko.
-W takim razie gdzie jest?
-Poszedł... poszedł do kolegi.
-Aha, rozumiem. W takim razie porozmawiam sobie z tobą
Po chwili weszli do środka i przeszli do salonu. Oboje usiedli na kanapie, ale chłopak po chwili wstał i zaproponował jej sok pomarańczowy, który po chwili przyniósł z kuchni. Podał jej jedną z szklanek, a następnie usiadł obok niej. Julia upiła łyk ze szklanki po czym zadała pytanie dotyczące Magdy. Miłosz pokręcił jedynie głową i powiedział: To jest... jego koleżanką.
-Nie wierzę, ci.
-Też bym sobie nie uwierzył.odparł posyłając uśmiech w stronę dziewczyny.
-No to może powiesz mi w końcu, o co w tym wszystkim chodzi?
-Obiecałem mojemu głupiemu braciszkowi, że nie pisnę tobie ani słówka.-oznajmił z kwaśną miną
-Ah, ta wasza męska solidarność.
Siedzieli tak chwilę w milczeniu i przyglądali się sobie. Julka wiedziała teraz, że pozostała jej szczera rozmowa z Szymonem. Nie wiedziała, co z tego wyniknie. Może on i ta cała Magda spotykają się ze sobą już od dawna? Może już jej nie kocha?... Z rozmyśleń wyrwał ją głos Miłosza.
-Halo, Jula zejdź na ziemie. Co tam jeszcze powiesz?
-Ja...-nie dokończyła, bo w tym momencie przysunęła się bliżej osiemnastolatka i przytuliła się do niego.
-Nie o to mi chodziło, ale tak też jest dobrze.
Miłosz odwzajemnił jej uścisk i siedzieli tak przytuleni do siebie. Głaskał dłońmi jej plecy, a ona cicho zaczęła łkać w jego ramiona.
-On mnie już nie kocha!
-Nie możesz tego w stu procentach powiedzieć.
-Gdyby mnie kochał nie spotykałby się z inną.-powiedziała wybuchając płaczem.-Przepraszam masz przeze mnie mokrą koszulę.
-Koszula wyschnie, a ty też przestań już płakać.
-Tobie łatwo mówić. Ciebie być może nie zdradza dziewczyna.
-Czy, tutaj ktoś mówił o jakiejkolwiek zdradzie?
-A poza tym ja też...-załkała-...siano...
-Nie rozumiem cię.
Dziewczyna wstała gwałtownie i na odchodnym powiedziała krótkie "Muszę już iść". Pobiegła do drzwi, a otwierając je niemal nie zderzyła się z Szymonem.
-Julka? Ty płaczesz?
-Tak cie to interesuje?!
-Poczekaj pogadajmy...
-Nie... nie teraz. Muszę już iść.
Dobiegła szybko do roweru i pospiesznie wsiadła na niego. Z tych całych nerwów jechała teraz dość szybko.W pewnym momencie najechała przednim kołem na dość duży kamień. Zupełnie się nie spodziewając wyleciała przez kierownik. Nagle poczuła piekący ból twarzy, a najbardziej łuku brwiowego. Usiadła powoli i dotknęła dłonią lewego łuku brwiowego. Na palcach dłoni poczuła jakąś ciepłą substancje. Spojrzała i okazało się że to była krew. Zrobiło jej się trochę niedobrze. Po kilku minutach wzięła telefon i wybrała numer Szymona, ale zrezygnowała i w końcu zadzwoniła do Miłosza.
-Miłosz możesz po mnie podjechać?
-Coś się stało? Gdzie jesteś?
-Na końcu wsi. Miałam, że tak powiem mały wypadek i ruszyć się nie mogę bo wszystko mnie boli.
-Dobrze już jadę.

Kilka minut później
-Co ci się stało?
-Wypadłam przez kierownik od roweru.
-A przy okazji rozcięłaś sobie łuk brwiowy.
-Tak wiem. Masz może chusteczki, bo czuje że całą twarz mam we krwi.
-Tak jasne, chodź do samochodu.
Kiedy otarła sobie twarz, krew nadal ciekła jeszcze powoli.
-Wiesz co zawiozę cie do szpitala, muszą ci to zszyć.
Po półgodzinie byli już pod budynkiem szpitala. Zaparkowali i ruszyli w stronę wejścia. Przed przyjęciem musieli wypełnić w rejestracji wszystkie potrzebne druczki. Po kolejnych minutach czekania przyszedł pan doktor. Mężczyzna po trzydziestce zaprosił ich do swojego gabinetu, a Julii kazał usiąść na fotelu. Spytał, co się stało, a następnie wziął przedmioty potrzebne do zszycia rany. Julka widząc strzykawkę pobladła trochę.
-Nie mów, że boisz się strzykawek.-odezwał się pierwszy raz od dłuższego czasu Miłosz.
-No, twój chłopak będzie przy tobie i nie spostrzeżesz się nawet kiedy zrobię ci znieczulenia.
-To nie jest mój chłopak-zaprotestowała.
-No, to brat.
-To nie jest mój brat.
-No, to wyjaśnijcie sobie kim dla siebie jesteście, a ja zrobię to nieczulenie.-odparł sympatycznym głosem
Podszedł do niej ze strzykawką, a ta momentalnie nabrała koloru białych ścian. Chłopak widząc to pocałował dziewczynę, a w tym czasie pan doktor wstrzyknął znieczulenie.
-Było tak strasznie?-spytał z tajemniczym uśmieszkiem..
Julka zaprzeczyła ruchem głowy i spojrzała na doktora, który uśmiechnął się do niej i zaczął przemywać ranę, a następnie zakładać szwy. Założył ich w sumie trzy i na tym skończył swoją robotę. Poinformował jeszcze tylko, żeby Julka przyszła za tydzień na zdjęcie  szwów i pożegnał się z obojgiem.
-Dzięki.
-Za co?-spytał
-Za wszystko.-uśmiechnęła się.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Tak, więc jest czwarty rozdział. I powiem Wam, że nawet mi się podoba ;D Ten mały wypadek Julii. Hihihi.
Cytując Szeregowego "łatwo ulega wypadkom" :D Już w następną sobotę bal gimnazjalny :D Yeah. Co tam mogę jeszcze powiedzieć? Może, że dzisiaj co chwila byłam wzywana żeby coś robić :/ A ja jak wiecie jestem strasznym leniem ;P Tak więc pozdrawiam i zostawiam Was z tym oto rozdziałem ;)

Ps. Aneta Zając wygrała :) Jupi ;D

niedziela, 18 maja 2014

Rozdział 3

Rozdział dedykuje chudzince Nikki ;* I jeśli Ty zawiesisz bloga, to normalnie ja też to zrobię :P

Julka z siodłem w ręku stała naprzeciwko Zemsty, która obwąchiwała owy przedmiot. Nie zrobił on jednak na niej zbytniego wrażenia. Dziewczyna, więc podeszła do niej z boku i ostrożnie założyła siodło na jej grzbiet. Klacz lekko drgnęła ale nic poza tym. Następnie zapięła popręg i podpięła lonżę, a później zachęciła ją do ruchu. Zemsta szła powoli, ale już po chwili przeszła do kłusa. Julka widząc jak klacz płynnie się porusza, pomyślała, że może ona wcześniej była już wykorzystywana do jazd. Zachęciła ją jeszcze do zrobienia trzech kółek w galopie i przywołała do siebie. Pogłaskała po karej szyi, odpięła lonżę po czym ostrożnie włożyła lewą nogę w strzemię i odbiła się od podłoża.
-No malutka, spokojnie.-powiedziała uspokajająco.
Po chwili dała jej sygnał łydkami i ruszyły do przodu. Jechały tak powolnym stępem, zrobiły trzy okrążenia, trzy ósemki, a następnie zmieniły kierunek jazdy. Pięć minut później jechały spokojnym kłusem, Julka była zadowolona z siebie i Zemsty, dlatego poklepała ją po szyi.
-Julka, co ty robisz?!-krzyknęła gdzieś z daleka Weronika.
-Jeżdżę nie widać?
-Złaź, natychmiast! Ona zaraz Cię zżuci.
-Nic mi się nie stanie. Nie histeryzuj.
-Dobra zejdź z niej i pomóż mi zrzucić siano z góry.
-Daj mi dziesięć minut.-odparła śmiejąc się.
Julia po tych słowach przeszła do rozstępowania klaczy, po pięciu minutach zsiadła z grzbietu Karej i rozsiodłała ją. A następnie wypuściła na pastwisko.

-Julka, pospiesz się!
-Już idę.
Po chwili była na górze i podeszła do Weroniki. Przyjaciółka powiedziała jej skąd będą  brać siano. Dziesięć minut przenosiły belki siana. Później jeszcze układały je na dole w równych rządkach. Wero powiedziała jeszcze, że Tomek kazał sprzątnąć koce, ponieważ wcześniej nie miał na to czasu. Wróciły, więc znowu na górę i kolejno zaczęły zbierać wszystkie koce. Przy ostatnim, na którym ona i Tomek byli razem, Julka zatrzymała się gwałtownie. Powróciły do niej wszystkie wspomnienia tamtej nocy. Tomek leżał pode mną, ale w pewnym momencie sytuacja się zmieniła i to on był na górze. Pocałował mnie delikatnie. To był najlepszy pocałunek w moim całym życiu. Później... Ciekawe co robił Szymon, gdy był już w domu? Z jej rozmyślań wyrwała ją Weronika.
-Jula, co jest? Stoisz w tym miejscu jak słup soli od dobrych kilku minut.
-Nic.-odpowiedziała.-Jestem tylko głupia-powiedziała szeptem.
-Może powiesz mi wreszcie o co chodzi?!
-Dowiesz się w swoim czasie.
Po tych słowach Weronika wzięła ostatni koc, leżący przed nimi i powolnym krokiem udała się do wyjścia. Blondynka poszła w jej ślady, ale nim się zorientowała były już w domu państwa Ciszewskich, a następnie w pokoju Tomka. Spojrzenie tej dwójki spotkało się ze sobą, a chłopak powiedział:
-Julka, musimy pogadać.-odparł z naciskiem na drugie słowo.
-Nie mam ochoty teraz rozmawiać. Tomek, proszę...-odrzekła po czym wybiegła z pokoju.
-Może, ty powiesz mi chociaż o co wam poszło?!
Pokręcił głową przecząco głową i zrezygnowany usiadł na łóżku. Widząc, że koleżanka nadal stoi nad nim uważnie mu się przyglądając, uprzejmie poprosił ją aby wracała już do domu. Niechętnie przystała na tą prośbę, ponieważ chciała dowiedzieć się prawdy. Jednak w końcu pożegnała się z Tomkiem i wyszła na zewnątrz. Po chwili wyciągnęła telefon z kieszeni i wybrała numer przyjaciółki. Po kilku sygnałach usłyszała głos Julki.
-Gdzie, ty jesteś?!
-Jadę do Szymona.-oznajmiła po czym się rozłączyła.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
No, więc na początek chciałabym Wam powiedzieć iż jestem zrozpaczona, ponieważ Dawid odpadł z tańca z gwiazdami, a to on miał wygrać ;) A teraz wygra Morowa ;( No a co do rozdziału,  to tak średnio mi się podoba, ale ocenicie same ;D Szczeże mówiąc, to w ogóle on mi się nie podoba ;/ W ogóle moja wena powoli mnie opuszcza ;/ No i przypominam Wam o moim i Szałwi nowym blogu ;) Thea i Magnus No a teraz gruba niespodzianka dla Nikki ;D

 Widzisz ten gruby tyłek, brzuch i nogi? ;P I kto tu teraz jest chudy? ;D

piątek, 9 maja 2014

Rozdział 2

Julka wytrącona z wakacyjnego harmonogramu wstawania, zaspała. Poprosiła, więc tatę, żeby ją podwiózł.
-Pierwszy dzień szkoły, a ty już się spóźniasz?
-Nie przywykłam jeszcze do wczesnego wstawania.
-Dobra, pakuj się do samochodu i jedziemy. Jaką masz pierwszą lekcje?
-Niemiecki z panem Julianem.
Po dziesięciu minutach była już pod budynkiem liceum. Weszła do środka i podążyła w stronę klasy, w której miała lekcje. Sala językowa znajdowała się na drugim piętrze. Szła spokojnie, wiedząc, że i tak minęło już jakieś dwadzieścia minut lekcji. Gdy stała pod drzwiami zapukała trzy razy i weszła do klasy przepraszając za spóźnienie.
-Panno Popis, proszę usiąść w ostatniej ławce razem z Tomkiem.
Julka myślała, że się przesłyszała. Była wolna jeszcze jedna ławka, a on kazał jej akurat usiąść z nim.
-Julia z powodu swojego spóźnienia, przedstawisz się wszystkim po niemiecku.
-Mein Name ist Julia. Ich bin 16 Jahre alt. Mein Hobby ist Reiten. Lieblingsfarbe ist lila. Ich habe eine jüngere Schwester. Meine Handynummer ist ... ich will nicht sagen. Mein beste Freundin ist Veronica.*
-Dziękuje.-powiedział z nie małym uśmiechem.
-Bitte.-odpowiedziała z satysfakcją.
Lekcje dłużyły jej się niemiłosiernie. W tym czasie zdążyła zapoznać się z większością osób. Szczególnie polubiła siostry bliźniaczki Ninę i Michalinę, które były identyczne różniły się tylko ubiorem. Bliźniacy-Paweł i Alan, także wydawali się mili. Po zakończonych zajęciach razem z Weroniką poszły na busa. Przyjaciółka próbowała się jej dopytać o co jej chodzi, że nie odzywa się do Tomka. Julka ponownie wykręciła się z odpowiedzi na to pytanie.
-Czyli, to się stało na ognisku.
-Nic się nie stało.-powiedziała zmęczona już tym wszystkim.
-To do Szymona też się nie odzywasz?
-Szymon, to świnia.
-Przyszedł sobie z koleżanką, no fakt może się z nią pocałował, ale to nic nie znaczy, a poza tym ty też się całowałaś.
-Ale, to nie jest jego koleżanka! Ja widziałam go wcześniej z nią u niego i też się całowali.
-No, to rzeczywiście nie wygląda za ciekawie, ale powinnaś z nim porozmawiać i wszystko na spokojnie wyjaśnić.
-Na razie nie mam ochoty z nim gadać.-powiedziała wymijająco.
W tym momencie bus zatrzymał się na przystanku, a dziewczyny wysiadły powoli podążając w stronę domu. Bus zatrzymywał się na wsi Tomka, więc dziewczyny miały kawałek do przejścia. Weronika zaproponowała, aby poszły do stajni i zajrzały do koni. Julka zgodziła się ponieważ chciała zobaczyć, co u Zemsty.  Gdy weszły do stajni konie były już w boksach i wystawiły głowy, spoglądając w ich stronę.
-O, dziewczyny jesteście już? Pewnie prosto ze szkoły wracacie.-powiedział pan Stefan wychodząc z paszarni.-Tomka z wami nie ma?
-Już jestem!-krzyknął zbliżając się do nich.
-O to dobrze. Nakarmcie konie i jesteście wolni.
-Dobrze, wujku.
Cała trójka poszła do paszarni, gdzie jak się okazało porcje były już naszykowane. Julka wzięła wiaderka z paszą dla dwóch koni i wyszła z pomieszczenia.
-Tomek, możesz mi powiedzieć o co wam poszło?
-Julia, ci nie powiedziała?
Pokręciła przecząco głową.
-To w takim razie ja tym bardziej ci nie powiem.-odparł biorąc kolejne dwie porcje i wyszedł.
 Przez kolejne czterdzieści pięć minut robili wszystko przy koniach nie odzywając.
Przez kolejne piętnaście minut Julka i Weronika sprawdzały czy Zemsta miała kiedyś do czynienia z siodłem.
Wzięły potrzebne rzeczy z siodlarni i poszły po Zemstę. Julka wyprowadziła ją na ujeżdżalnie i odpięła uwiąz, puszczając ją wolno. Kazała podejść przyjaciółce razem z siodłem i pokazać go klaczy. Kara podeszła i powąchała siodło, które nie zrobiło na niej dużego wrażenia.
-Chyba bardzo się nim nie przejęła.-powiedziała ucieszona Weronika.-może ją wyczyścimy i spróbujemy założyć siodło?
-Ok.
Wzięły szczotki i dokładnie ją wyczyściły. Następnie ostrożnie podeszły do Zemsty i Julia przewiesiła się przez jej grzbiet, sprawdzając jak ta zareaguje. Nic się jednak nie wydarzyło i nadal stała spokojnie. Dziewczyny widząc to kazała Weronice ostrożnie założyć siodło. Zemsta drgnęła lekko, ale nic po za tym. Podpinając popręg, grzebała przednią nogą w piasku.
-Jeszcze ogłowie.-powiedziała po chwili Wero.
A następnie podeszła do głowy klaczy i założyła ostrożnie wcześniej wspomnianą rzecz.
-No to jest gotowa. Będziesz wsiadać?-spytała Julii.
-Nie na razie pochodzę z nią żeby się przyzwyczaiła, ale wygląda na to że wcześniej ktoś na niej jeździł.
Szła powoli prowadząc za sobą klacz po jakiś pięciu minutach zaczęła biec trochę szybciej.
-Wygląda na to, że to jej w ogóle nie przeszkadza, ale dzisiaj nie będę już na nią wsiadać.
-Ok. To choć rozbierzemy ją i wracamy do domu.
Dziesięć minut później mimo namowy pani Justyny na obiad nie zostały, tłumacząc się, że muszą już iść. Pożegnały się, więc z wszystkimi i odeszły.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
* Mam na imię Julia. Mam 16 lat. Moim hobby jest jazda konna. Mój ulubiony kolor to fioletowy. Mam młodszą siostrę. Mój numer to... nie powiem. Moja najlepsza przyjaciółka to Weronika.

Rozdział drugi ;) Jak na razie wena mi dopisuje :D No więc czekam na waszą opinię i pozdrawiam :*  Nie wiecie jeszcze nic o Tomku i Julce :D Dzisiaj miałam małą sesyjkę nad wodą. Zdjęcia wyszły fajnie ;) No nic to chyba tyle i do następnego :*

Wiecie jaki ja mam gruby tyłek :/ Kilka zdjęć musiałam ucinać do połowy, bo patrzeć się na to nie dało :D

sobota, 3 maja 2014

Rozdział 1

Rozdział dedykuję Rudej :* Dzięki za pomysły dotyczące kilku początkowych rozdziałów ;) Dziękuję również za czas poświęcony przeczytaniu całego pierwszego tomu :*

Nastał poniedziałkowy poranek Julia obudzona dźwiękiem budzika leniwie zwlekła się z łóżka i poczłapała do łazienki. Po półgodzinie wyszła owinięta w ręcznik i przeszła do swojego pokoju. Ubrała się w wcześniej przygotowane ubrania: białą koszulę i czarną, kloszowaną spódniczkę i zeszła na dół do kuchni. Byli już tam rodzice dziewczyny i młodsza siostra-Iza. W spokoju spożywali posiłek, a Julka dołączyła do nich.
-Córeczko, ślicznie dziś wyglądasz.-powiedział pan Sławek.
-Dziękuję, tato.
-A ja? Jak wygądam?-spytała zaciekawiona Iza
-Też pięknie-odpowiedziała jej mama.-Jak zjecie, to odwiozę was do szkoły.
Po piętnastu minutach obie kierowały się ku wyjściu, a następnie do samochodu. Pierwsza pod szkołą znalazła się Iza. Wysiadła i pożegnała się ze swoją rodzicielką, a także siostrą.
-Dobrze, kochanie, a teraz powiedz mi co się stało.
-A, co się miało stać?-spytała udając zdziwioną.
-Przecież widzę.
-Mamo...zapewniam cie, że nic mi nie jest.
-Skoro tak mówisz. Ale wiedz, że ja i tak prędzej czy później się tego dowiem.
Julka odetchnęła z ulgą, widząc, że mama dalej nie drąży tematu. Dziewczyna postanowiła ochłonąć po sobotnim wieczorze, a kiedy będzie gotowa pójdzie do obu chłopaków i wszystko z nimi wyjaśni.
-No wysiadaj.-powiedziała  pani Dorota stając pod budynkiem szkoły do którego miała uczęszczać Julia.
-To, pa mamo.-odparła wychodząc z samochodu.
-Jak skończysz tam wszystko to dzwoń.
Budynek liceum, do którego zaczęła uczęszczać Julia był dość duży. Ściany były pomalowane na biało, a. wejście do szkoły znajdowało się z lewej strony. Julka poszła w tamtą stronę i weszła do środka. Wewnątrz panował niemały harmider. Punkt ósma wszyscy udali się na salę gimnastyczną, gdzie dyrektorka szkoły omówiła pokrótce wszystkie sprawy organizacyjne. Następnie młodzież udała się do swoich klas. Julia w tłumie zauważyła Weronikę, do której po chwili podeszła. Przywitały się i razem podążyły w stronę wcześniej wyznaczonej klasy. Wchodząc do niej zauważyły, że przy biurku siedział w średnim wieku przystojny mężczyzna. Jak się domyślały, to był ich wychowawca- pan Julian Zogan.
-Dzień dobry wszystkim. Nazywam się Julian Zogan i jak się domyślacie będę waszym wychowawcą przez trzy lata. Będę was uczył języka niemieckiego i polskiego.
Po klasie dało się zauważyć niechętne spojrzenia.
-Tak, już widzę te wasze spojrzenia. Wasz entuzjazm mnie dobija.-odrzekł uśmiechając się do siebie.-Na pocieszenie powiem wam, że będziemy się widzieć niemal codziennie.
-Też nam pocieszenie.-powiedział ktoś siedzący z tyłu.
Julia, która siedziała sama w przedostatniej ławce, przyglądała mu się bacznie. Na pierwszy rzut oka wydawał jej się miły, ale nie mogła jeszcze tego ocenić po kilku zdaniach wypowiedzianych przez niego. Po paru minutach, w czasie gdy pan Julian opowiadał o sobie do dziewczyny przysiadł się Tomek. Tak chodził razem z nią i Weroniką do jednej klasy.
-Jula, chyba musimy pogadać.
-Chyba nie mamy o czym.-odpowiedziała cały czas nie spuszczając wzroku ze swojego wychowawcy.
-Jak to nie ma o czym?!-powiedział nieco głośniej.
-Na randki to po lekcji.-powiedział zwracając się do tej dwójki pan Julian.
-Nie zamierzam umawiać się z nim na żadne randki.-odpowiedziała spokojnie.
-W takim razie swoje sprawy omówicie sobie po lekcji-powiedział uprzejmie.
-Możesz się przesiąść?
-Już mnie tu nie ma. A po drugie ta rozmowa nie ucieknie.
-Przedostatnia ławka już wam mówiłem. Dobrze myślę, że będziemy powoli kończyć przedstawcie się tylko, począwszy od pierwszej ławki.
Po kolei każdy przedstawiał się swoim imieniem i nazwiskiem. Julka siedziała w ostatnim rzędzie, więc była na samym końcu.
-Ich heiße Julia Popis.
-O widzę, że ktoś tu lubi niemiecki.-powiedział śmiejąc się.
-W końcu trzeba wywrzeć dobre wrażenie.-powiedziała przewlekle.
-Widzę, że panna Popis dzisiaj nie w sosie. Na tym zakończmy, widzimy się niebawem.
Klasa Julki- Ib liczyła sobie 23 osoby. Dwanaście dziewczyn w tym siostry bliźniaczki i jedenaście chłopców w środ których również byli bracia bliźniacy. Julka na odchodne powiedziała: Auf Wiedersehen, na co nauczyciel odpowiedział jej szybkim: Tschüs. Gdy była już na zewnątrz zadzwoniła do mamy, a ta po dwudziestu minutach przyjechała. Zabrała jeszcze Weronikę i Tomka z czego Julka nie była za bardzo zadowolona. Spróbowała jednak udawać, że wszystko jest w porządku, aby mama niczego nie podejrzewała. Tomek wysiadając jako pierwszy podziękował pani Dorocie i pożegnał się z dziewczynami mówiąc: "Widzimy się w stajni"
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
No, więc macie tu pierwszy rozdział :D Nareszcie się doczekałyście. Taki sobie, ale jest. Ruda, to dla Ciebie ;) Potrzymam Cię jeszcze trochę w niepewności i Was wszystkie też ;* Czy między Tomkiem, a Julą coś zaszło? Tak czy nie ? :D hihihi ;) Boziu reklama z Zbyszkiem Bródką ... śmiać mi się chce :D "Łowickie, mleko na wagę złota" Dzisiaj robiłam koleżance fryzurę na wesele ;) Fryzura