piątek, 10 lipca 2015

Rozdział 26

Na początku chciałam napisać że jestem od 5 na nogach a położyłam się po drugiej :d Także zasypiam normalnie na tym rynku z bobem. No ale nie mogłam się wcześniej położyć, że tak powiem sprawa życia i śmierci. Dobra biorę się za rozdział może coś wymyśle :d

Patrzyłam na chłopaka siedzącego przede mną. Zaskakiwał mnie swoją zawziętością.
-Wiesz, że nie musisz tu codziennie przychodzić. Już czuje się lepiej.
-Nie muszę ale chce. To żaden kłopot dla mnie.
Siedzieliśmy jak co dzień, rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Miłosz był bardzo podobny do swojego młodszego brata. Taki sam uśmiech mało odróżniający się ubiór. Miłosz był tylko trochę bardziej umięśniony i wytatuowany. Lubiłam jego tatuaże. Nie przedstawiały żadnych jak mogłabym się spodziewać smoków, węży czy roznegliżowanych kobiet. Pokazywały jakieś motywy roślinne, cztery żywioły.
-Czemu tak mi się przyglądasz?
-Patrzę na twoje tatuaże
-Lubię jak się na mnie patrzysz.-powiedział patrząc mi prosto w oczy
Wiedziałam czym może skończyć się takie spojrzenie i ta cisza, dlatego szybko zaczęłam o czymś mówić. W pewnym momencie zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz 'Tomek'
-Hej, co tam się dzieje?
-Nie chce cię martwić, ale...
-Powiedz wprost
-Zemsta...ona chyba oszalała
Telefon prawie wypadł mi z dłoni. Pytałam się w duchu. Jak to Zemsta oszalała? Co się stało? Musiałam tam jechać. Wstałam pośpiesznie z łóżka i prawie wybiegłam z pokoju, gdy przypomniało mi się że jest ze mną Miłosz. Odwróciłam się w jego kierunku. Widziałam zmartwienie w jego oczach.
-Julia, co się stało?
-Zawieź mnie do stajni, proszę
Wyszliśmy z domu i udaliśmy się do jego samochodu. Piękne czarne BMW stało na podjeździe. Ja wiedziałam już jakie auto chce mieć. Odkąd w mieście ujrzałam chryslera zakochałam się w tym samochodzie. Musiałam sama takie kiedyś mieć i będę miała. Ale o czym ją teraz w ogóle myślę? Zemsta jest teraz ważniejsza. Pięć minut później wjeżdżaliśmy na podwórko Ciszewskich. Zanim Miłosz się zatrzymał ja już wysiadłam i pobiegłam w stronę stajni. Szukałam wzrokiem Tomka. Po chwili pojawił się u wyjścia stajni. Nie zastanawiając się dłużej niczym struś pędziwiatr znalazłam się przy nim wpadając mu w ramiona.
-Juluś, spokojnie. Nie denerwuj się tak-mówił gładząc czubek mojej głowy.
-Gdzie ona jest?
-Na pastwisku
Moment później obserwowałam szalejącą klacz. Biegała wte i z powrotem, rżała przeraźliwie i co jakiś czas strzelała baranki. Nie wiedziałam co ją mogło tak przestraszyć ale zamierzałem do niej podejść. Już chciałam przejść przez ogrodzenie, gdy poczułam rękę Tomka na sobie.
-Nie wchodź tam, próbowałem. Prawie mnie nie zabiła.
-Tomek, przestań ja dam radę
Przeszłam na drugą stronę. Powoli zbliżałam się do Karej. Gdy byłam na wyciągnięcie ręki wyskoczyła do mnie z zębami. Cofnęłam się gwałtownie
-Mała, co z tobą?
Tym razem stanęła dęba. Ja nawet nie wiem kiedy i o co, ale potknęłam się i upadlam. Widziałam w górze kopyta. Były coraz niżej. Przeturlałam się na bok i w tym momencie upadły. Jakimś cudem podniosłam się, ale Zemsta już uciekła. Usiadłam na trawie i pozostałam bez ruchu.
-Julia!- usłyszałam za sobą
 Odwróciłam się. Miłosz z Tomkiem biegli w moją stronę. Moment później oboje siedzieli po jednej i drugiej stronie mnie.
-Julka, ty zwariowałaś tak samo jak ten koń. Chciałaś zginąć pod jej kopytami?-spojrzałam na Miłosza
-Ona się czegoś wystraszyła, nie zwariowała
-Nie powinnaś do niej w ogóle wchodzić
-Ja tu zostaje, czekam na nią
-Julia, lepiej będzie jak pojedziesz do domu, przejdzie jej. Chyba nie chcesz się przeziębić znowu
-Ja tu zostaję. Chcecie możecie iść, a nawet lepiej żebyście poszli.
-Będziemy w pobliżu-odparł Tomek
 Usiadłam wygodnie i czekałam. Na co? Zemsta była daleko i jak widać trochę się uspokoiła, i zaczęła skubać trawę. Nie wiem czemu ale teraz na myśl przyszedł mi film 'Zaklinacz koni' Była tam również sytuacja, w której Pielgrzym uciekł daleko a zaklinacz usiadł i spokojnie na niego czekał, a ten w końcu przyszedł. Ja też miałam zamiar poczekać. Mijały kolejne sekundy, minuty, godziny chyba też. Co jakiś czas spoglądałam do tyłu po to by sprawdzić czy chłopaki tam nadal są czy ich nie ma. Siedzieli na płocie i rozmawiali ze sobą cały czas patrząc się na mnie. Byłam ciekawa o czym tak rozprawiali, ale niestety nie mogłam się teraz tego dowiedzieć. Popatrzyłam na Zemstę. Miałam wrażenie, że z każdym kolejnym razem gdy na nią nie patrzę podchodzi bliżej. Tak jakbyśmy bawiły się w ciuciu babke. W końcu była na wyciągnięcie ręki.
-Kochana, wszystko dobrze-ostrożnie pogłaskałam ją po chrapach
W odpowiedzi usłyszałam ciche rżenie. Dodatkowo trąciła mnie w dłoń. Teraz miałam pewność, że nie oszalała tylko po prostu czegoś się bardzo wystraszyła. Wstałam powoli, złapałam ją za kantar i ruszyłam w stronę chłopaków.
-Co, ty zrobiłaś z tym diabłem?-zapytał Miłosz
-Zemsta, nie jest żadnym diabłem
-No dobrze, to odprowadź ją do boksu i jedziemy.
-Chcę z nią trochę pobyć. Ile tam siedziałam?
-Według mojego zegarka, to jakieś półtorej godziny-odrzekł Tomek
 Myślałam, że dłużej. Wszystko mi się wtedy dłużyło. Najważniejsze jednak, że klacz przyszła do mnie. Czasami oglądanie filmów do czegoś się przydaje.Doszłyśmy do boksu, zamknęłam za nami drzwi i stanęłam naprzeciw Zemsty. Patrzyła na mnie swoim ciekawskim spojrzeniem.
-Tak, kochana zaraz zrobimy ci masaż.
Gdy skończyłam klacz można powiedzieć,że spała na stojąco. Pogłaskałam ją jeszcze i udałam się do domu Ciszewskich. Będąc na podwórku zauważyłam, że samochód Miłosza nadal stoi. Czyżby na mnie czekał? Weszłam do domu.W kuchni nikogo nie było, a z pokoju Tomka dochodziły głośne krzyki. Poszłam tam i zastałam chłopaków grających na konsoli w nogę. Głośno chrząknęłam, a oni nawet nie odwrócili się w moją stronę. Podeszłam bliżej i każdy z nich dostał kuksańca w bok.
-Widzę, że miło spędzacie czas
-Bardzo-odpowiedział ze śmiechem Miłosz
-Właśnie, nie musiałeś na mnie czekać. Mogłeś jechać. Tomek podstawiłby mnie do domu.
-Przyjechałem z tobą, odjadę też z tobą
-Nie odpuścisz?
-Nie?
-Jeśli mogę się wtrącić, to przerwałaś nam grę i właśnie ogrywam twojego chłopaka
-On nie jest moim...zresztą nieważne. Dograjcie to i wracamy.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Jestem! Rozdział nawet mi się podoba. Chociaż sama nie wiem o co chodziło mi z Zemstą :D Miłoszek jak się angażuje ;d Początek pisałam bardzo wcześnie, a końcówkę w normalnych już godzinach ;) No nic nie rozpisuję się pozdrawiam i do następnego, który mam nadzieję, że niedługo będzie ;) A i zapomniałabym... dziękuję Szałwi i Universe za komentarze ;) Wczoraj ^-^ Tak daleko, a tak blisko ;) 9 miesięcy ;*