poniedziałek, 5 stycznia 2015

Rozdział 19

Będąc w siodlarni poszukałam szczotek obu klaczy. Po chwili znalazłam to czego szukałam. Na początek poszłam do Burzy. Stanęłam przed boksem i patrzyłam jak spokojnie skupie siano. Po chwili jednak weszłam do środka. Złapałam ją za kantar i wyprowadziłam na korytarz podpinając z obu stron uwązami. Zaczęłam dokładnie szczotkować sierść, a gdy już skończyłam wyczyściłam kopyta. Później ją osiodłałam, a następnie razem z Burzą poszłam po Zemstę. Po chwili słałyśmy przed boksem Karej. Gdy tylko otworzyłam drzwi boksu Zemsta wyszła na korytarz. Będąc już przed budynkiem stajni zdałam sobie sprawę, że zapomniałam kasku. Zaprowadziłam  klacze to okrągłego ogrodzenia i szybko pobiegłam po zapomnianą rzecz.Chwilę później byłam z powrotem. Kilka minut później siedziałam już na Burzy. Przez pierwsze kilkanaście minut poruszaliśmy się stępem. Zemsta szła za nami krok w krok. Zastanawiałam się nadal jak mogę połączyć te dwa treningi. Na razie Burza zachowywała się bardzo dobrze, nie wyrywała się do przodu, nie strzelała żadnych baranków. Musiałam sprawdzić jeszcze jak zachowa się w szybszych chodach i gdy Zemsta ją wyprzedzi. Przed lasem ruszyliśmy kłusem. W pewnym momencie Zemsta wyrwała się do przodu. Czułam, że wszystkie mięśnie klaczy napinają się pode mną. Już chciała mi się wyrwać do przodu, ale udało mi się ja powstrzymać. Nie mogłam dopuścić, aby wystrzeliła do przodu. Zemsta nadal galopowała przed siebie, a Burza już wyraźnie się uspokoiła. Teraz sama dodałam łydki. Razem pędziły łeb w łeb, kopyto w kopyto. Udało jej się nawet wyprzedzić na chwilę wyjść na prowadzenie przed Zemstą. Poklepałam klacz po szyi i zwolniłam do kłusa, a następnie do stępa. Byłam z niej zadowolona. Zsiadłam i dałam chwilę odpocząć koniom i sama też chciałam rozprostowałam nogi. Podeszłam do Zemsty i pogłaskałam ją miedzy oczami.
-Co, piękna?- w odpowiedzi usłyszałam tylko ciche rżenie.
Kilka minut później z powrotem siedziałam w siodle. Jadąc przez las jechaliśmy stępem. Gdy tylko pojawiliśmy się na łące Zemsta znów popędziła do przodu. Tym razem Burza pozostała przy swoim chodzie. Skierowała tylko uszy w stronę Karej i lekko szarpnęła głową. Nic poza tym.
-Zemsta!-krzyknęłam.-doganiając ją.
Po skończonej jeździe Zemstę zaprowadziłam na pastwisko, a Burzę postanowiłam dokładnie wyczyścić.Wzięłam wszystkie potrzebne szczotki i wróciłam do wcześniej przywiązanej już klaczy. Na pierwszy rzut poszło zgrzebło plastikowe. Za jego pomocą dokładnie usunęłam zaklejki z potu i rozczesałam sierść. Szczotką włosianą zebrałam resztki kurzu, jeśli jeszcze w ogóle takie były. Już prawie skończyłam. Burza już wyglądała ślicznie. Zabrałam się za ogon i grzywę. Dokładnie je rozczesałam, a że chciałam zrobić już wszystko perfekcyjnie zaplotłam dobieranego. Wyglądało to ślicznie.
-No, to co teraz tylko kopyta?
Wzięłam kopystkę do dłoni i kolejno czyściłam każde kopyto. Na koniec wilgotną ściereczka przetarłam okolice oczu i pysk.
-Julia, widzę, że się postarałaś.-usłyszałam za sobą głos, który należał do pani Justyny
-Dziękuję starałam się.-odparłam z uśmiechem.-Tomek już jest?
-Nie, jeszcze go nie ma i tak szczerze powiedziawszy nie wiem kiedy będzie.
-Rozumiem. W stajni jest już wszystko zrobione? Mogę już iść?
-Tak, wszystko zrobione, ale nie wypuszczę cie dopóki czegoś nie zjesz.
Razem poszłyśmy do domu, a pan Stefan robił właśnie naleśniki. Usiadłam na jednym z krzeseł przy stole i czekałam. Po jakiś dziesięciu minutach naleśniki były już na stole. Pani Justyna postawiła jeszcze dżem truskawkowy. Wzięłam jednego, posmarowałam dżemem i złożyłam nie tak jak wszyscy w rulonik tylko w taki trójkąt. W sumie to zjadłam trzy. Były smaczne i cienkie takie jak lubiłam.Gdy zjadłam podziękowałam za posiłek i odniosłam swój talerz do zlewu.
-Mogę wstąpić jeszcze do pokoju tomka? Musze mu coś zostawić.
-Jasne, jeśli to konieczne.
Poszłam do dobrze znanych mi drzwi i podeszłam do biurka chłopaka. Chciałam napisać mu karteczkę i przylepić do monitora, aby łatwo ją zobaczył. Na szczęście nie musiałam grzebać po szufladach, bo karteczki samoprzylepne leżały na blacie, a obok nich pojemnik z długopisami. Wzięłam jedną i napisałam "Czemu mi nic nie powiedziałeś, szujo?! Jula ;p" Gdy to już zrobiłam przylepiłam na monitorze, wyszłam z pokoju i pożegnałam się z państwem Ciszewskim.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -  - - - - - -
Ale ćwok ze mnie nie napisałam dopisku ;D Dzisiaj już 8, a 5 były urodziny Izy ;) Rozdział mi się podoba aczkolwiek ta przemiana Burzy coś za szybko poszła ;D Wiecie co wam powiem ze mnie to jest debil jakiś! Co ja wgl napisałam na kartkówce z niemieckiego?! śmiać mi się chce ;D Było polecenie wstaw odpowiednią literę i takie zdanie "  Beim Frühstück l..st Zeitung." No i co mądra Jula wstawiła? "s" i wychodzi na to, że je sie gazety -,- Jak nie dostane 5 to się normalnie załamię ;/ Dobra ja Wam, już dupy nie truje o niemiecki, bo pewnie mało osób go lubi ;/ A szkoda, fajny język ;d Pozdrawiam i do następnego ;)