wtorek, 25 lutego 2014

Rozdział 28


 Rozdział dedykuje Justynie, która ma już dość chodzenia na dodatkowy niemiecki :D Obiecałam i proszę :) Pozdrawiam :* A jeśli Cię nudzi to zapraszam do czytania :D

Gdy  uporałyśmy się już w kuchni, poszłyśmy do Tomka. Jak się okazało lenił się na swoim łóżku, słuchając muzyki. Podeszłyśmy do niego i przysiadłyśmy się na łóżku.
-Dziewczyny, wiecie co? Musimy omówić sprawę ogniska, ale jestem tak zmęczony, że na nic nie mam siły i najchętniej położyłbym się spać.
-Mam chyba rozwiązanie-powiedziała Julia.
-Co propunujesz?-spytał zaciekawiony chłopak.
-Zrobię ci masaż-odrzekła z uśmiechem na twarzy.
Wera i Iza spojrzały na nią badaczym wzrokiem jakby chciały powiedzieć 'Ty, niby umiesz masować, prędzej nam kaktus na ręcach wyrośnie'
-No, co się tak patrzycie? Potrafię robić masaż.-powiedziała spoglądając, to na dziewczyny, to na chłopaka i dowodnie wam to, Tomek zdejmuj koszulkę.
-Koszulkę? Skoro nalegasz. To nie będę się sprzeciwiał.
 Chwile potem Julka siedziała okrakiem na Tomku i zaczęła masować. Na początek zaczęła od głaskania, czyli sposobu na obniżenie napięcia poprzez wykonanie opuszkami palców lub całą dłonią posuwistych ruchów. Następnie przeszła do okrężnych ruchów wzdłuż kręgosłupa, a po kilku minutach zaczęła unosić i uciskać skórę pleców. Później brzegiem dłoni oklepywała całą powierzchnie tkanki masowanej. Na koniec rozmasowała ramiona i na tym zakończyła swój masaż.
-Możesz nie przestawać?-spytał zrelaksowany.
-Nie, koniec już tego dobrego.-odpowiedziała z wesołą minką-I co, teraz wierzycie, że potrafię masować.
-Dobra... wierzymy-powiedziały równocześnie.
Po tym krótkim wydarzeniu, a jakże relaksującym dla Tomka, zaczęły się dyskusje na tematy związane z ogniskiem. To gdzie się odbędzie, kto na nim będzie, a kto nie. Kto i co ma kupić.
-Nie możesz zaprosić swoich kolegów i koleżanki, bo jesteście za młodzi.-powiedziała Julia.
-To, w takim razie, ja też nie mogę przyjść, bo jestem za młoda?
-Dobra dziewczyny, nie kłóćcie się!-odparł podniesionym głosem- Iza, możesz zaprosić jakąś jedną, dwie koleżanki, żebyś nie czuła się samotna.
-Ok dzięki
-No więc, tak każdy przynosi jakieś jedzenie, picie... Yyy i nie wiem co tam będzie mógł.-odrzekła Weronika
-A no właśnie, co do picia, to wiecie co mam na myśli.-powiedział
-Ja głupia nie jestem i wiem, że chodzi wam o alkohol, więc nie musicie rozmawiać jakimś głupim kodem.
-Dobra wyluzuj młoda, ja wcale nie gadam żadnym kodem. Ale tak serio, kupujemy jakiś alkohol?
-Ja z Werą alkoholu nie pijemy, więc wiesz.
Chwile jeszcze posiedzieli i porozmawiali Julka zajrzała do Zemsty, a później wszystkie trzy odjechały do swoich domów zostawiając Tomka.
-----------------------------------------------------------
No więc wreszcie dodałam ten rozdział :D Przepraszam Was, że tak długo nie dodawałam, ale nie miałam ostatnio w ogóle czasu :/ Za bardzo mi się nie podoba notka, ale jest. Połowę napisałam w szkole, bo mi się nudziło, a resztę dokończyłam w domu. Justyna trzeba chodzić na dodatkowy jak się pisze końcowy z niemca :D No nic pozdrawiam Was wszystkie i do następnego :*

wtorek, 18 lutego 2014

Przepraszam

Przepraszam Was, że tak długo nie dodaję kolejnego rozdziału, ale nie mam do tego głowy i czasu. Szkoła zabiera cały czas, jednak obiecuje Wam, że postaram się w najbliższym czasie coś napisać ;) No tyle chyba miałam do powiedzenia, pozdrawiam wszystkie czytelniczki, a ja zmykam na ostatnią lekcję :D

sobota, 1 lutego 2014

Rozdział 27

 Rozdział dedykuje Caro, która uświadomiła mi, że wcale tak źle nie pisze :D Pozdrawiam :*

Julia lekko zdziwiona całą tą sytuacją postanowiła na razie nie dopytywać się o szczegóły, wiedziała, że jeśli Tomek, Wera czy nawet Iza będą jej chcieli o tym powiedzieć, to na pewno to zrobią. Dziewczyna pochłonęła się w przygotowywanie porcji paszy dla poszczególnych koni, a tymczasem Weronika i Izabella czyściły boksy, starannie odrzucając na taczki zużytą ściółkę. Julka podczas pracy rozmyślała o swojej rozmowie z rodzicami, domyślała się, a wręcz była pewna, że nie uwierzyli w jej kiepską wymówkę. Wiedziała, że będzie musiała powrócić jeszcze do tej rozmowy, że będzie zmuszona wyjawić im prawdę. Nie zdając sobie sprawy z tego, że nie jest sama, podciągnęła rękaw bluzy i spojrzała na swój nadgarstek. W tej chwili podszedł do niej Tomek i zapytał:
-Jula co ci jest? Chcesz pogadać?-powiedział spoglądając na jej nadgarstek.
-Nie, nic mi nie jest.-Tomek spojrzał na nią troskliwym wzrokiem.-Naprawdę-dodała pewniej.
-Jest coś co mogę dla ciebie zrobić?
-Tak napełnij siatki sianem-odparła, a widząc że odchodzi powiedziała jeszcze-Czekaj jest coś co możesz zrobić.
-Tak?-odrzekł wyczekująco-Mógłbyś mnie przytulić? Tak po przyjacielsku.
-Jasne-odpowiedział, podszedł do niej i objął czule przy tym głaszcząc ją po głowie.-Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć-szepnął jej prosto w czoło
-Wiem. Ale teraz koniec już tych czułości.-odparła uwalniając się z uścisku przyjaciela-Trzeba wracać do pracy. Ty napełnij te siatki, a ja z dziewczynami sprowadzę konie z pastwisk.
Nie czekając na odpowiedź wyszła z siodlarni udając się w stronę dziewczyn. Gdy do nich doszła, czyściły właśnie ostatni boks należący do Czakersa. Julka nie chcąc im przeszkadzać poczekała aż skończyły, to co wcześniej zaczęły, a później jednym ruchem ręki wskazała na pastwiska i pasące się na nich konie. One w odzewie, że zrozumiały kiwnęły tylko głowami i poszły razem w kierunku wyznaczonym przez nią. Iza i Wera zabrały się za sprowadzanie klaczy oprócz Zemsty, a Julka za sprowadzanie pozostałych koni. Szło to szybko i sprawnie, i dziewczyny uwinęły się z tym w niespełna piętnaście minut. Gdy wszystkie czterokopytne były już w swoich boksach cała trójka pomogła Tomkowi roznieść pasze, bo siatki były już pozawieszane. Gdy Julia rozdała już pokarm prawie wszystkim wyznaczonym sobie koniom, została jej tylko Zemsta.Wsypała pasze do żłobu klaczy, odsunęła zasuwę otwierającą drzwiczki boksu i weszła do środka.
-Cześć maleńka.-powiedziała czule gładząc jej miękkie chrapy-Jak minęło ci dzisiejsze popołudnie? Dobrze?-klaczka jakby rozumiała, co dziewczyna do niej mówi, zaczęła podnosić i opuszczać głowę w góre i dół.
Julka już miała wychodzić, gdy wpadła na pewien pomysł. Podeszła do Zemsty  i zaczęła kreślić małe kółka na ciele klaczy, począwszy od zadu aż po szyje, i zakończywszy na łbie. Dziewczyna pochłonięta całkowicie swoją pracą była zadowolona, gdy Zemsta niemalże dotykała pyskiem ziemi i mrużyła oczy jakby zaraz miała zasnąć. Julia wymasowała jeszcze chwile uszy i miała już wychodzić, kiedy za swoimi plecami usłyszała głos siostry:
-Co przed chwilą robiłaś?-spytała zaciekawiona.
-Wykonywałam masaż T-touch. Chcesz, to mogę ci pokazać jak to się robi.
-Może innym razem.-Julka spojrzała na nią trochę przygaszona-Teraz chodź pani Ciszewska zaprasza nas na obiad i nie przyjmuje odmowy.


-Czekałam na was. Siadajcie.-powiedziała uprzejmym tonem
-Ładna kuchnia-odparła Iza miłym głosikiem
Kuchnia była dość duża, wystarczająca by pomieścić sześć osób przy jednym stole, który stał po środku. Z prawej strony stał szereg szafek zarówno wiszących jak i stojących, na których stały rożne sprzęty (np. mikrofalówka, toster, czajnik elektryczny) zaś naprzeciwko stołu były ustawione kuchenka elektryczna obok jeszcze jedna szafka, na której można było stawiać np. garnki, a następnie zlew i następna szafka. Po prawej stronie był można tak powiedzieć mały bar, przy którym ustawione były wysokie krzesła. Po chwili na stole przed każdym pojawił się talerz zupy grzybowej, gdy Iza już chciała nabrać łyżkę wtem odezwał się pan Stefan:
-Niech Pan Bóg pobłogosławi ten posiłek i da siłę w dążeniu do celów postawionych przez osoby zasiadające przy tym stole. Amen.
-Amen.-odpowiedzieli.
 Po odmówionej modlitwie wszyscy zabrali się do swoich talerzy, które już po chwili były puste, bo zupa każdemu smakowała. Na drugie danie podano schabowego z ziemniaczkami w sosie mięsnym i sałatką buraczkową. Po zjedzeniu dziewczyny podziękowały za posiłek i pomogły sprzątać po obiedzie.
-Jak skończycie przyjdźcie do mojego pokoju-powiedział Tomek odchodząc
---------------------------------------------------
Kolejny rozdział ostatni na koniec ferii :D Znowu chyba udało mi się ograniczyć dialogi do minimum z czego bardzo się cieszę :D Jutro jadę sobie do koników :) Jupi nareszcie :D Już normalnie nie wyrabiałam z powodu braku kontaktu z kochanymi konisiami :) Pozdrawiam jeszcze raz Caro :* Wczoraj sobie ćwiczyłam i robiłam też takie tam wygibasy przy łóżku i jak nagle glebłam na plecy na brzeg łóżka, to normalnie mi się dziura w plecach zrobiła i mam taki wielki plaster, a jak ktoś mnie tam dotknie to mnie tak boli. Musze sobie jeszcze przypomnieć tą głupią Afrykę, bo w poniedziałek będzie z tego kartkówka. Caro a Ty kiedy ze mną wybierzesz się na te konie, mówiłaś kiedyś że chętnie byś pojechała :D No co by ty Wam jeszcze napisać? Może, to, że dzisiaj byłam i pomagałam przy porodzie Krzywej :D No nic pozdrawiam Was wszystkie czekam na waszą opinie, co do notki i do następnego :D