niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozwiązanie konkursów ;)

 Rozwiązanie krzyżówki od Rudej ;) W 10 jest tylko siostrzeńcem :D
A teraz kto stanął na podium w konkursie z krzyżówką:

1 miejsce
Universe

2 miejsce
Ruda

Dalszych miejsc nie ma, bo tylko te dwie osoby podjęły się rozwiązania krzyżówki ;D Szkoda:/ Ale dobrze, że chociaż dwie osoby ;)
A teraz nagrody :D
 Rozwiązanie rebusów: Zemsta, Szymon, domek na drzewie, Julia, obóz, Ciszewscy, Iza, pamiętnik, ognisko

 Na podium stanęły:
1 miejsce zajęły:
 Szałwia i SydneyF.

2 miejsce
Ever 
Nagrody za rebusy:


No i ranking komentatora:
1 miejsce
SydneyF.

2 miejsce
Koniowata

3 miejsce
Oligator
Nagrody:




No więc to by było na tyle. Takie nagrody rysunkowe :D Miałam inny zamysł nagród, ale i tak by nie wypalił :D Więc nawet nie będę mówić co to było. Tak, więc do następnej notki :*

czwartek, 24 kwietnia 2014

Zapraszam na nowy blog ;)

Razem z Szałwią postanowiłam założyć bloga. Mam nadzieje, że niedługo pojawi się pierwszy rozdział, więc serdecznie zapraszam ;)

Oto link: http://thea-i-magnus-mroczny-swiat.blogspot.com/
norka98

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Podsumowanie ;)

Dziękuję Wam za mile spędzony dzień. Za te wszystkie komentarze i za to, że po prostu byłyście tu dzisiaj ze mną. Dziękuję :* No a teraz czas na małe statystyki:

19.04.14r:
Wejścia:
340
Komentarze:
38
20.04.14r:
Wejścia:
161
Komentarze:
10
21.04.14r:
Podsumowanie trzech dni:
Wejścia:
751
Komentarze:
65
Cały rok:
Wejścia:
11209
Komentarze:
410
Nominacje:
12
Posty:
62
Obserwatorzy:
22
No więc tak się mają statystyki :D Ja Was żegnam i do następnej notki, która nie wiem kiedy się pojawi ;) Dziękuję Wam za tak dobrze spędzoną rocznicę i za ten cały rok :* 

Ranking komentatora :)

No więc tak jak w tytule, to będzie ranking komentatora, czyli która z Was dodała najwięcej komentarzy :)
Oto pierwsze trzy miejsca, czyli na podium stanęły:

1 miejsce
SydneyF. (46)

2 miejsce
Koniowata (36)

3 miejsce
Oligator (34)

4 miejsce
Poza podium, ale też z dużą ilością komentarzy ;)
Universe (25)
Gratuluję ;*


Chcecie żebym podała każdą z Was? Chcecie wiedzieć po ile miałyście komentarzy? Nie jestem pewna czy dokładnie policzyłam, ale myślę, że w miarę dobrze ;) Nie liczyłam na początku komentarzy z zakładek, ale już doliczyłam :D
Pozostali:
Spirit-14
Szałwia-12
Nikki-11
Ever-11
caro.-10 
Amazonkaa-6
Agnes-5
Marta Kwiecińska-4
Ruda-3
Olaola7-3
KońFantasy-2    
Konik899-1
Adwokat Diabła-1
Nimfa-1

niedziela, 20 kwietnia 2014

Życzenia :*

Pisanych jojecek, wirzbowych bazicek, kiełbasy święconej, dużo krzanu do niej, baby polukrzonej, kukielki pieconej, Zmartwychwstanio w dusy i wody… po usy!

sobota, 19 kwietnia 2014

Rozdział 33


Rozdział dedykuję Nikki :* Tak, Tobie Ty chudzinko moja :D Abyś cały czas nie pisała jak beznadziejnie piszesz, to przeczytaj to poniżej, a zrozumiesz wtedy, że piszesz świetnie ;)


Julka obudziła się dopiero o dziesiątej. Był to ostatni dzień, w którym mogła pospać dłużej. Dzisiaj była sobota trzydziestego sierpnia, a więc przedostatni dzień wakacji. Ognisko miało być właśnie tego dnia, ponieważ cała niedziela będzie pewnie odsypiana. A w poniedziałek jest już rozpoczęcie, więc gdyby imprezka byłaby w niedziele wszyscy spóźnili by się do szkoły. Dziewczyna wstała w końcu, poszła do łazienki i wzięła długą kąpiel. Po godzinie wyszła i przebrała się w codzienne ciuchy po czym opadła na łóżko i sięgnęła po telefon. Wybrała numer Tomka i po trzech sygnałach usłyszała jego głos.
-Hej. Przepraszam, że dzisiaj nie zjawiłam się w stajni, ale jakoś tak wyszło. Z Weroniką sobie poradzisz.
-Dobra, spoko. Jakoś sobie poradziłem. Weroniki właśnie nie ma, ale dzwoniła i mówiła, że jedzie do fryzjera.
-Do fryzjera...-powiedziała do siebie.-A co ona miałyby niby robić u fryzjera?
-Nie wiem. Mnie się nie pytaj.-odparł.-Ja już kończę, bo mam tu jeszcze trochę roboty.
Julia zakończyła rozmowę, związała włosy w luźny kucyk i zeszła na dół do kuchni. Zagotowała sobie mleko, a następnie zalała nim chrupki. Po zjedzeniu śniadania wyszła na zewnątrz i postanowiła pojechać do Tomka. Czuła się trochę głupio zostawiając go z całą robotą, zwłaszcza, że Weronika także się nie pojawiła. Dlatego już po chwili jechała spokojnie rowerem w stronę stajni. Po jakiś dziesięciu minutach była już na miejscu. Zsiadła z pojazdu i popędziła wprost do stajni do boksu Zemsty.  Odsunęła zasuwę drzwi i weszła do środka. Klacz zarżała na jej widok i trąciła ją nosem.
-Co, mała? Nikt nie wyprowadził cię na pastwisko?-powiedziała-Ach ten Tomeczek.
-Co tutaj robisz? I co ten Tomeczek?-spytał zaciekawiony chłopak wchodząc do stajni.
-Przyjechałam, nie chciałam zostawić ciebie z tym wszystkim. A Tomeczek nie wyprowadził Zemsty.
-No, twoja kara piękność nie dała mi się wyprowadzić.
 -Tak? A to niby dlaczego? Pokaż.
Po chwili Tomek podszedł do klaczy zapiął uwiąz i poszedł przed siebie, jednak klacz nie ruszyła się ani o krok. Zaparte stała w tym samym miejscu. Julka troszkę się zdziwiła tym, że Zemsta nie chcę wyjść. Dlatego przejęła uwiąz od chłopaka, pogłaskała karą po chrapach i wyszła na zewnątrz. Zemsta szła za nią rżąc przy tym radośnie. Gdy była już na pastwisku pogalopowała przed siebie i tyle było ją widać.
-Uparta sztuka.-powiedział Tomek.
-Gdybyś poświęcił jej więcej uwagi na pewno poszła by za tobą. Mógłbyś wykonać z nią T-touch albo join-up, albo po prostu dawać jakieś smakołyki i na pewno się do ciebie przekonała.
-Dobra zastosuję się do twoich rad.-odparł, a dziewczyna uśmiechnęła się do niego.
-Od ciebie wszyscy zaproszeni przychodzą?-spytała
-Chyba tak. A u ciebie?
-Nie jestem pewna, czy Szymon będzie.
Rozmawiali tak jeszcze kilka minut, po czym Julka odjechała. Pomyślała sobie, że skoro już i tak jeździ,  może przejedzie się do Szymona.

Dwadzieścia minut później
Julka spokojnie, nie spiesząc się jechała na rowerze. Była już we wsi jej chłopka. Mijała dom za domem jeszcze tylko kilka i już byłaby na miejscu. Niestety pech chciał, że w pewnym momencie spadł jej łańcuch. Zsiadła z pojazdu i dobra kilka minut siłowała się z jego założeniem. W końcu jej się udało. Nie wsiadła już jednak tylko szła obok roweru. Zatrzymała się pod  bramą i już miała dzwonić, gdy nagle przed dom wyszedł Szymon z jakąś dziewczyną. Była ona dość wysoką, szczupłą brunetką. Była ubrana w krótkie spodenki i jakiś pomarańczowy top. Oboje śmiali się i dokuczali sobie nawzajem. Julka myślała, że to jakaś kuzyna albo siostra cioteczna jednak jej podejrzenia nie były trafne. Nagle jak gdyby nigdy nic chłopak pocałował  brunetkę i wszystkie wątpliwości Julii nagle prysły.
-Co jest do cholery?!-szepnęła.-To nie może być jego kuzynka, tak się nie całuje z kuzynką!
W Julce wzbierały łzy, ale nie chciała płakać, a już zwłaszcza przez niego. Wyciągnęła telefon z kieszeni i wybrała jego numer. Chciała zobaczyć co on jej powie. Zobaczyła, że wyciąga telefon z kieszeni i ucisza swoją nową "przyjaciółkę".
-Hej, skarbie.-powiedział radośnie.
Teraz to skarbie pomyślała.
-Co robisz?-starała się mówić z opanowanym głosem
-Ja? Oglądam telewizję. A ty?
-Tak to się teraz nazywa-pomyślała, a na głos powiedziała:
-Jeżdżę sobie rowerem. Może wpadłabym do ciebie?
-Teraz? Może innym razem, zaraz będę się szykował na to ognisko.
-Aha. To cześć.
Julka była trochę zmartwiona, ponieważ Szymon okłamał ją niemal w żywe oczy. Zastanawiała się, dlaczego on w ogóle spotyka się z kimś innym? Czy było mu źle ze mną? Może to ja zrobiłam coś nie tak. Tysiące myśli krążyło po jej głowie. Nie mogła znieść myśli, że jakaś nowa dziewczyna pojawiła się w życiu Szymona. Wyciągnęła telefon i wykręciła numer tym razem do brata Szymka.
-Miłosz?
-O cześć.
-Mógłbyś wyjść przed dom? Tylko tak żeby Szymon nie widział.
-Ok zaraz będę. Jula czy coś się stało?
-Nie wiem.
Kilka minut później chłopak był już obok dziewczyny. Julka zaproponowała, aby przeszli się w stronę jej domu. Kilka minut rozmawiali o ognisku i o tym " co im ślina na język przyniosła". W pewnym momencie Miłosz spytał się, o co tak naprawdę jej chodzi. Powiedziała mu, że jakieś dziesięć minut temu widziała Szymona całującego się z inną dziewczyną. Miłosz, tłumacząc się, że nie chce mieszać się w ich sprawy, nie powiedział jej nic szczególnego.
-Powinnaś sama z nim porozmawiać i dzisiaj na ognisku na pewno to zrobisz. Ja też przyjdę. W końcu ktoś wam musi dostarczyć coś do picia.-powiedział i podarował jej lekkiego szturchańca w bok.
-Ja już będę jechać. Dzięki za rozmowę i do zobaczenia.
-Do zobaczenia.-powiedział dając jej buziaka w policzek na pożegnanie.


Trzy godziny później
 -Otworzę.-powiedziała Iza podbiegając do drzwi.
Otworzyła, a jej oczom ukazała się trójka przyjaciół: Klaudia, Zuza i Kacper. Poszła z nimi do swojego pokoju i razem czekali aż Julia będzie gotowa. Iza miała zrobionego wokół głowy warkocza dobieranego, a ubrana była w czarne leginsy, zieloną bluzkę i jeansową kurtkę. Wyglądała bardzo ładnie, sportowo i na luzie. Zuza i Klaudia były ubrane podobnie: jasne jeansy, koszulki z nadrukiem i ciemne bluzy. Kacper z kolei miał na sobie ciemne jeansy, jasny podkoszulek i koszule w kratkę. Cała ta trójka miała wspólną cechę- wszyscy mieli na nogach trampki. Julia natomiast nie chciała się za bardzo stroić, dlatego założyła na siebie fioletowe air maxy, czarne leginsy i fioletową koszulkę z czarnym nadrukiem: "Bywa, że marzenia o księciu na białym koniu przekreśla romans ze stajennym "  Włosy związała w luźny koczek. Następnie poszła do pokoju Izy i przywitała się z jej przyjaciółmi. Wyjaśniła im, że będą tylko do wpół do jedenastej i ktoś ich później odwiezie. Mimo początkowych sprzeciwów zgodzili się w końcu. Dochodziła ósma teraz czekali już tylko na Weronikę. Dziesięć minut przed dwudziestą ktoś zadzwonił do drzwi. Tym kimś była Weronika. Julka poszła otworzyć a jej oczom ukazała się dziewczyna w jasno brązowych włosach i kontrastującym z nimi dość ciemnym ubiorze. Początkowo stała tyłem, więc Julka jej nie poznała.
-Przepraszam, ale kim jesteś?
-No jak to nie poznajesz mnie.-odrzekła odwracając się.
-Wera?!-powiedziała zdziwiona.
-Tak ja. Jak ci się podoba mój nowy kolorek?
-Ładny. To pewnie dlatego byłaś dzisiaj u fryzjera.-powiedziała-Chodź do Izy pokoju, chwilę poczekamy i odwiezie nas mój tata.
Pięć minut później siedzieli już w samochodzie. Był nie wielki ścisk, bo z tyłu siedziało pięć osób. Więc aby wszyscy mieli trochę luźniej Wera wzięła na kolana Izę, a Klaudia Zuzę. Julka siedziała na przodzie. Po około pięciu minutach byli już pod domem państwa Ciszewskich. Wszyscy wysiedli i podziękowali za podwiezienie, a Julka na koniec powiedziała tacie żeby około jedenastej przyjechał po Izę i resztę młodszej ekipy. Tata kiwnął w akcie zgody, pożegnał się z córką i odjechał.


Kiedy przyszli, przy ognisku byli już, jak się domyślała koledzy Tomka i Łukasz. Podeszli więc i przywitali się z całą ekipą.  Łukasz jak tylko zobaczył Weronikę, oniemiał z zachwytu. Wpatrywał się w nią nie mogąc oderwać wzroku. Tomek również był pozytywnie zaskoczony nowym wyglądem Wery.
-Ślicznie dziś wyglądasz.-wydukał Łukasz podchodząc do Weroniki.
-Dziękuję, ty też niczego sobie.-powiedziała, a na jej twarzy pojawiły się czerwone wypieki.
-Będziemy tak stać? Czy usiądziemy jak reszta.
Po chwili wszyscy siedzieli wokół ogniska. Szymona i Miłosza nadal nie było. Julka już myślała, że Miłosz powiedział bratu o ich spotkaniu i Szymon po prostu stchórzył, ale właśnie w tej chwili na podwórko wjechał samochód. Jak się później okazało byli to Miłosz i Szymon, ale nie byli sami. Z samochodu wysiadła też jakaś dziewczyna. On ma jeszcze czelność ją tutaj przywozić?!-pomyślała Jula. Tomek podszedł do nich i przywitał się z każdym.
-Masz to, o co cię prosiłem?-padło pytanie w stronę Miłosza.
-Tak. Mam wszystko. Ale na razie nie będę tego przynosił, bo widzę, że tam jakieś dzieci są.
-Aaa oni. To siostra Julki i ferajna. Jadą gdzieś około jedenastej.
Do godziny dwudzestej trzeciej zabawa odbywała się bez alkoholu. Na początku wszyscy wzięli sobie po zaostrzonym patyku i nadziali na nie kiełbaski, które smażyli nad ogniem. W tym czasie przyszli też państwo Ciszewscy ze swoimi kiełbaskami, które tak jak każdy usmażyli w ogniu. Później usiedli przy stole i jedli. Pan Stefan zaczął im opowiadać jak to on kiedyś bawił się na ogniskach, jak to postanowił zaimponować pewnej dziewczynie, czyli obecnej pani Ciszewskiej, przeskakując przez ognisko. Nie zauważył tylko jednego, że z drugiej strony też postanowił ktoś skoczyć no i zderzyli się wpadając do ogniska.
-Naprawdę?-spytał ktoś.
-No tak.-powiedział wybuchając śmiechem-wyskoczyliśmy z tego ogniska jak poparzeni i zaczęliśmy turlać się po ziemi. Musiało to wyglądać zabawnie.
-Dla mnie to nie było zabawne, tylko nieodpowiedzialne.-odrzekła pani Ciszewska.
-A wiecie w co jeszcze się bawiliśmy?-wtrącił się-Jedna osoba miała zawiązywane oczy i wypinała się do klapsa no i musiała zgadnąć kto ją klepnął. Jeżeli nie zgadła, obrywała dalej.
Po krótkiej naradzie wytypowano osobę skazaną na klapsy, tą osobą był Szymon. Julka podeszła, zamachnęła się i wymierzyła najmocniejszego klapsa jakiego potrafiła. Chłopak odwrócił się i wskazał na Miłosza.
-Przykro mi braciszku nie tym razem.
Kolejne ciosy wymierzyli mu Iza, Łukasz, Miłosz i Arek(jeden z kolegów Tomka) no i właśnie przy nim zgadł. Na pastwę klapsów narazili się jeszcze Iza, Tomek, Magda(koleżanka Szymona). No i po nich zabawa się skończyła. Pan Stefan w między czasie poszedł do domu po gitarę i wszyscy zasiedliśmy przy ognisku, i zaczęliśmy śpiewać różne znane ogniskowe piosenki. Dochodziła jedenasta, gdy pod bramę podjechał samochód pana Sławka.
-No Iza to wy możecie się już zbierać.
-Dobra-powiedziała niechętnie i razem z trójką przyjaciół poszła do samochodu.
Pan Stefan i pani Justyna też poszli już do domu życząc młodzieży miłej zabawy.

-No to teraz zacznie się zabawa-powiedział Arek.
Po tych słowach Miłosz razem z bratem poszli do samochodu po piwa, a po chwili wrócili z dwoma po brzegi wypełnionymi zgrzewkami tego alkoholu.
-Ma ktoś ochotę?-spytał
Piwo wzięło kilku chłopaków, a jeden z nich zaproponował:
-Może pogramy w posąg miłości?
 Wyznaczył na początek dwie osoby: Szymona i Magdę. Zabawa polegała na tym, że każdą kolejną parę ustawiało się w coraz miłośniejszych pozycjach, każda kolejna osoba, która przychodziła musiała zrobić to w trzech ruchach. Dominik jako następną osobę wyznaczył Julkę. Zawołał ją a następnie kazał ustawić w trzech ruchach tą dwójkę. Julka zastanawiała się co by tu przestawić. W końcu położyła obie ręce Magdy na ramionach chłopaka i oparła ich czoła o siebie. Ku jej zdziwieniu chłopak nawet nie protestował. A jaka ona była zaskoczona, że teraz ona ma  zamienić się z Magdą miejscami i stanąć w tej samej pozycji.
-Hej.-powiedział chłopak gdy ich czoła stykały się ze sobą a usta niemal dotykały.-Czemu jesteś taka jakaś nie w sosie?
-To, ty mi lepiej powiedz, kochanie.-odparła akcentując ostatnie słowo.
Chciał coś powiedzieć, ale w tym momencie przyszła następna osoba, którą był Miłosz. Dominik wyjaśnił mu co ma zrobić i przeszedł do rzeczy, myśląc jak ma umiłośnić tą pozę. Wymyślił, że Julia ma wskoczyć w objęcia Szymona, on ma ją obejmować i mają się pocałować. Wielkie było później zdziwienie chłopaka, gdy później miał zająć miejsce brata. Na początku trochę się sprzeciwiał, bo nie wiedział co na to powie Szymon, ale w końcu wykonał swoje zadanie. Kolejne pary miały coraz oryginalniejsze pozy. W końcu jakimś trafem Łukasz i Wera byli kolejną parą. Marysia, która wymyślała im pozę wykombinowała, że dziewczyna musi przybiec z pewnej odległości w jego objęcia i mają się chwilę pokręcić wokół, a na koniec pocałować. Weronika nie protestowała i oddała się pocałunkowi chłopaka. Każda kolejna osoba, która przychodziła nie wiedziała, co ją czeka-śmiech osób które już brały udział totalnie zbijał ją z tropu. A później gdy się jeszcze dowiedziała, że ma zająć miejsce osoby tej samej płci to dopiero szczęka jej opadała. Po tej zabawie każdemu zachciało się pić. Wszystkie chłopacy wzięli sobie po piwku. Miłosz, który miał prowadzić nalał sobie napoju gazowanego. Julka, która wcześniej postanowiła sobie, że nie będzie pić wzięła jednak piwo.
-Jula, miałaś nie pić. Co jest?-spytał Tomek
-Spójrz na Szymona.-powiedziała upijając łyk piwa.
Magda przymilała się do chłopaka Julki.
-Wiecie co mam zabawę na rozładowanie emocji-powiedziała Weronika.- Weźmiemy papierek u musimy przekazywać go sobie ustami. Komu się nie uda musi pocałować swojego sąsiada.
Wszystko po kolei Julka Tomkowi, Tomek Weronice, Weronika Łukaszowi on z kolei Marysi ona Arkowi, Arek Szymonowi, a on Magdzie. I tutaj nastąpił upadek papierka.
-No, Szymon całuj. Powiedział jeden z chłopaków.
Wszystko później wydarzyło się bardzo szybko. Julka podeszła do Szymona i odciągnęła go na bok i wykrzyczała mu prosto w twarz, co już od kilku godzin się nawarstwiało.
-Co, ty wyprawiasz?
-O co ci chodzi?
-No jak to o co?! Cały wieczór mizdrzysz się do tej Magdy jak by była twoja dziewczyną, a na mnie nawet nie spojrzysz. A na dodatek całujesz się z nią. Widziałam cie dzisiaj rano z nią u ciebie przed domem.
-Julka, miałem...
-No co miałeś, co miałeś?!Oglądałeś telewizję, hę?!-wykrzyczała mu, a później co ją zaskoczyło uderzyła go w twarz.
-Jula..-odrzekł błagalnym głosem.
-Nic już nie mów.-powiedziała podbiegając do Miłosza.
-Miłosz-powiedziała niemal płacząc-zabierz go stąd.
-Dobra-powiedział przytulając ją do siebie.
Po kilku minutach Miłosz, Szymon i Mada odjechali, a Julka odetchnęła z ulgą. Nie chcąc dłużej być na tym ognisku pobiegła na górę na miejsce, w którym miała spać. Weszła na górę, przysiadła na najdalszym kocu i zaczęła szlochać. Po chwili zjawił się tam Tomek. Podszedł do niej i usiadł obok. Julka widząc, że to on bez słowa wyjaśnienia pocałowała go.
-Julka, nie wiem czy to dobry pomysł.
-Dlaczego?! Tobie też się nie podobam?
-Nie chodzi o to, jesteś pijana, nie wiesz co robisz.
Dziewczyna nie zważając na jego słowa znów zaczęła go całować. W pewnym momencie ich czoła zetknęły się ze sobą.
-Julka, proszę cie.
-To nie proś!-odrzekła okraczając go i obalając na koc.
-------------------------------------------------------------------------
No więc ostatni rozdział :D Dłuuugi. Nie wiem jak to wyszło :/ Same ocenicie.  Nie wiem co tu jeszcze Wam powiedzieć. Pisałam ten rozdział długo, trochę przy nim główkowałam. Dobra to tyle ode mnie. Pozdrawiam i do zobaczenia :* Sydney chciałabym Ci podziękować za wszystkie chwile poświęcone na sprawdzanie poprzednich rozdziałów :* Pisząc do mnie, że było w nim mało błędów, uświadomiłaś mi że coraz lepiej wychodzi mi to pisanie :D Dziękuję :*Zakończyłam w najgłupszym możliwym momencie :/ Koniec tomu pierwszego, w drugim nie mam pojęcia co będzie i jak to się potoczy :/
KONIEC ;)

Rebusy :D

.i..ia



w


                   +











----------------------------------

nka
te




        +    







---------------------------------------

+ek



+               


o +ie

 --------------------------
  
+
l
+

 n
       ---------------------
łok
+
w   
------------namiot jest do rebusu przed od 
razu za domem ;)



    a
+
akuacja
+
 zoryk
----------------------


  gła
+
krent
--------------------
rasolka
+
a
+
błot
-------------------
on
+
ci
+
łońce
+
ra
namiot, który nie wiem jakim cudem
jest na samym dole jest do rebusu
z domem od razu po nim :) 
Za pomoc w przygotowaniu rebusów
dziękuję Patrycji :* Muzyka to doskonała
lekcja na tego typu rzeczy :D 
Rozwiązania ty >>norka98@tlen.pl



miot

+

Rysunki :D

 Szałwia, danke :* ^^

 
A to tak dodatkowo ;) Babeczka z jedną świeczką, roczek :D

Konkurs :D


Pytania:
1. Na początku w jakim miasteczku Julia jeździła konno? (jeździła w G..)
2. Ulubiony kolor Julii?
3. Co dostała Julia od Szymona? (na leśnej polanie)
4. Jak miał na imię koń, na którym Julka jeździła w trakcie obozu?
5. Jaki kolor miał domek na drzewie? (po pomalowaniu)
6. Imię chłopaka Julii?
7. Jak miała na imię klacz, na której jeździł Szymon?
8. Imię instruktorki na obozie, na którym była Julia?
9. Jak miała na imię kotka Julii i Weroniki?
10. Kim dla Justyny Ciszewskiej jest Tomek?
11. Imię chłopaka, który spodobał się Sarze?
12. Imię chłopaka, który nieustannie próbował rozbić związek Julki i Szymona?
13. Dziewczyna, która całowała się w stajni z Szymonem to...(imię)
14. W jaki dzień tygodnia Julka zabrała Izę do stajni?
15. Tytuł filmu, który oglądali obozowicze na świetlicy?
16. Kto w zieloną noc poszedł wysmarować Łukasza pastą? (imiona)

Rozwiązania możecie wysyłać na mój email: norka98@tlen.pl lub GG: 26141133

Rozdział 32


 Rozdział dedykuję Sydney F.  Jesteś ze mną od początku za co chciałam Ci bardzo podziękować :*

Julia już od dziesięciu minut leżała spokojnie na łóżku. Z powodu swojego niewielkiego lenistwa nie chciało jej się wstać. Jednak, gdy budzik zadzwonił ponownie, powoli zwlekła się z łóżka. Widząc, że za oknem ładnie świeci słońce, wybrała z szafy bluzkę z krótkim rękawkiem i spodenki, tzw. rybaczki. Następnie poszła do łazienki. Wzięła szybki prysznic, po czym ubrała się we wcześniej wybrane ubrania. Później zeszła na dół do kuchni i zrobiła sobie śniadanie, składające się z dwóch kanapek z pomidorem. Po chwili spojrzała ukradkiem na zegarek i postanowiła już wychodzić. Wzięła po drodze zarzuciła na siebie jakąś cienką bluzę i wyszła na zewnątrz. Wyciągnęła rower z garażu i pojechała do Weroniki.
-Hej, Wero-powiedziała Jula i przywitała się z przyjaciółką.
-Hej- powiedziała radośnie.- Jedziemy?
-Tak.
Kilka minut później podążały już w stronę domu Tomka. Jechały powolnym tempem, rozmawiając o wszystkim. Weronika w pewnym momencie naprowadziła temat ich rozmów na Łukasza. Ostatnio coraz więcej się o niego dopytywała. Julka w miarę możliwości starała się odpowiadać na jej pytania. Śmieszyło ją trochę, że koleżanka tak interesuję się chłopakiem.
-Weronika, nie gorączkuj się tak, poznasz go jutro-oznajmiła i poczuła wibrowanie telefonu w kieszeni spodni.
Wyjęła telefon i spojrzała na wyświetlacz, na którym widniało imię chłopaka z ich rozmowy.
-No hej. Co tam chciałeś?
-Cześć, Jula-powiedział entuzjastycznie.-Zastanawiam się czy nie mógłbym wpaść pomóc w przygotowaniach ogniska. Akurat jestem w pobliżu.
-Ja nie mam nic przeciwko-odparła, a po chwili dodała:-Wera też będzie zadowolona. Ostatnio cały czas o ciebie wypytuje.
-Julka...-powiedziała z głosem pełnym wyrzutu.
-Jest tam z tobą?-spytał zaciekawiony.
-Tak. Jest, ale nie rozmawiajmy już o niej, bo się cała czerwona robi. Do zobaczenia na miejscu-powiedziała po czym się rozłączyła.
Weronika spojrzała na nią niby obrażonym wzrokiem. Nie odzywała się przez chwilę jednak długo nie wytrzymała i znów zaczęła normalnie rozmawiać. Po kilku następnych minutach dotarły na miejsce.
Ruszyły w kierunku stajni. Na korytarzu spotkały Tomka wywożącego na taczkach zużytą ściółkę.
-Hej, Tomek!-powiedziały równocześnie.
-Cześć, dziewczyny. Konie już nakarmione, kilka wyprowadziłem. Wy możecie wyprowadzić resztę.
-Ok. A kiedy jedziemy do lasu.
-Jak się ze wszystkim uporamy. Im szybciej skończycie, tym szybciej pojedziemy.
Po tych słowach dziewczyny zabrały się za wyprowadzanie koni z wyjątkiem Bataliona, po którego przyszedł pan Stefan. Wyprowadzały konie po kolei aż w końcu usłyszały głos dobiegający z podwórka.
Poszły sprawdzić do kogo należy. Im oczom ukazał się Łukasz. Podeszły do chłopaka i Julka przedstawiała ich sobie.
-Łukasz, Weronika-powiedziała pokazując kolejno na każdego-Weronika, Łukasz.
-Cześć-powiedziała Wero patrząc chłopakowi prosto w oczy.
-Dobra, wy sobie porozmawiajcie, a ja pójdę wyprowadzić resztę koni.
Julka zostawiła dwójkę przyjaciół a sama poszła dokończyć to, co wcześniej zaczęła. Po kilku minutach wszystko było już zrobione. Konie wyprowadzone, boksy sprzątnięte, Batalion zaprzężony. Można było ruszać w drogę. Łukasz i Wera dołączyli do pozostałych. Julka przedstawiła swojego kolegę Stefanowi i Tomkowi, a następnie wszyscy wsiedli do wozu. Po dziesięciu minutach byli w lesie.
-Podzielcie się jakoś i zbierajcie gałęzie leżące na ziemi. Nie łamcie ich z drzew.
-Ok. To może ja pójdę z Tomkiem, a Wera z Łukaszem-powiedziała Julka spoglądając z uśmiechem na przyjaciółkę.
-Łukasz, pozwól na chwilę.
Odeszła z nim na bok i spytała się o Weronikę. Czy mu się podoba, jakie wywarła na nim wrażenie. Chłopak odpowiedział, że Weronika mu się spodobała i jest bardzo miłą dziewczyną, która jest po prostu sobą. Odrzekł też, że myśli, iż on spodobał się jej.
-Cieszę się, że zaczynacie się lepiej poznawać i mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie, a ty w końcu zapomnisz o mnie- powiedziała.
-Zapomnij, nigdy o tobie do końca nie zapomnę-odpowiedział jej.
-Długo jeszcze będziecie urządzać sobie te pogaduszki?!-krzyknął za nimi Tomek.-Jula chodź już!
-Już idę!- odkrzyknęła.
Po chwili każda para poszła w swoja stronę w poszukiwaniu drewna. Pół godziny później jedna trzecia wozu była zapełniona. Po godzinie mogli już wracać.
-Wujku, tutaj podjedź z tym wozem!-krzyczał Tomek.
Pan Sławek podjechał w wyznaczone miejsce i zatrzymał Bataliona. Chłopaki rozładowywali drewno, a Julka z Werą odpięły ogiera od wozu i zaprowadziły go do boksu po czym wyczyściły. Następnie nakarmiły. Po kilkunastu minutach wróciły do chłopców, którzy już prawie skończyli.
-Kończycie już?-spytała Weronika.
-Tak. Już skończyliśmy. Przeciągniemy ten wóz i wracamy do was.-powiedział Tomek.
Przeciągnęli go z niewielkim trudem, ale już po chwili wrócili.
-To, co teraz?-zapytał  Łukasz.
-My przyniesiemy ławki i stół, a dziewczyny poprawią kamienie wokół ogniska.
 Dziewczyny układały kamienie, leczy uwinęły się z tym szybko, dlatego pomogły chłopakom. Przenieśli kolejno cztery ławki i stół. Usiedli więc i odpoczęli trochę. Weronika siedziała obok Łukasza, a Jula obok Tomka. Weronice podobało się miejsce, w którym siedziała. Przez te kilka godzin dało się zauważyć, że chłopak bardzo jej się spodobał. Próbowała to przekazać w każdy możliwy sposób.
-No, to teraz zostało nam zrobić miejsce do spania na górze.-odrzekł Tomek.
-To, idziemy.-ponaglił go Łukasz.
Kilka minut później byli już na górze stajni, gdzie znajdowało się siano i słoma. Podzielili się i jedna dwójka przyniosła folie, którą kładła na sianie; druga koce, które kładli na foli aby nie obeszły sianem. Oczywiście staranie złączyli wszystkie belki, aby nikt nie wpadł w żadną dziurę. Koce rozmieścili w pięciu różnych miejscach, aby każdy miał wybór z kim może być na tym kocu. Gdy już wszystko było skończone zeszli na dół i usłyszeli wołanie pani Justyny. Jak się później okazało było to wołanie na późny obiad. Kotlet mielony z ziemniaczkami i sałatką buraczkową każdemu smakował. Po zakończonym posiłku podziękowali i posprzątali całe nakrycie stołu. Łukaszowi ten dzień bardzo się podobał. Poznał on Weronikę, która mu się bardzo spodobała, poznał także Tomka, z którym znalazł wspólny język. Polubił też państwa Ciszewskich, którzy okazali się dla niego bardzo mili. Wszystkich tych ludzi łączyła wspólna pasja, którą były konie. Powracając do koni, przyszła właśnie pora na karmienie więc cała młodzież poszła do stajni i sprowadziła zwierzęta z pastwiska po czym je nakarmiła. Niestety Łukasz musiał już jechać, ponieważ on również miał swoje czterokopytne do wykarmienia i one również potrzebowały aby poświęcono im trochę uwagi, na którą z pewnością zasługiwały.
-No, to ja was żegnam. Fajnie spędziłem ten dzień, widzimy się niedługo.
Łukasz odjechał na swoim rowerze i zostawił pozostałą trójkę. Niedługo po nim pojechały także dziewczyny zostawiając Tomka samego.
--------------------------------------------------------------------
Koniowata, dziękuję za śliczny nagłówek, który dla mnie wykonałaś :*
Kolejny już przedostatni rozdział. Nie mogę uwierzyć, że to już rok. Jesteście wspaniałe :* Każda z Was jest na swój sposób wyjątkowa i każda z Was w jakiś sposób przez ten rok motywowała mnie do dalszego pisania. Jestem Wam wdzięczna, że mimo mojego niezbyt dobrego początku wytrwałyście ze mną do końca. Życzę Wam wesołych i rodzinnych świąt. Dobrego jajka :D 

Wiersz :)


 Bez tytułu :D
Dziś rocznica mego bloga
nie wytężaj swego oka
jestem z Wami tu już rok
piszę, piszę, a tu zmrok

Taki to już żywot nasz
 i w tym przekonaniu trwasz
raz jest wena, raz jej nie ma
a mnie się tu wszystko ima

Czasem trudno jest mi pisać
czasem trudniej Wam dogadzać
czasem wielki kłopot mam
lecz i tak dziękuję Wam.


No więc takie coś mi wyszło z pomocą Szałwi oczywiści :) 
Dziękuję :*  Taki trochę dziwny ten wiersz, ale trudno :D Ważne, że jest. Zostawiam Was z tym i idę przygotowywać kolejny punkt programu :D

Podziękowania

Dziś pierwsza rocznica mojego bloga. Na początku chciałabym podziękować Wam wszystkim. Za to, że wytrwałyście ze mną cały rok. Mimo, że na początku pisałam słabo, to i tak mnie nie zostawiłyście. Życzę Wam wytrwałości w czytaniu tych moich bazgrołów, sukcesów w jeździectwie i pogłębianiu więzi z tymi wspaniałymi zwierzętami. A teraz podziękuje każdej z osobna:

* Koniowata - Ty jesteś ze mną chyba od początku. Twoje komentarze widuję niemal pod każdym rozdziałem. Bez Ciebie... No bez Ciebie to byłoby słabo szczerze mówiąc :D Dziękuje, że jesteś ;*

* SydneyF. - kochana, dziękuję, że jesteś. To do Ciebie należał pierwszy komentarz na tym blogu :D Jesteś moją pomocną dłonią i zawsze mogę na Ciebie liczyć. Dziękuję za te godziny spędzone na GG i za wszystko :*

* Nikki - chudzinka moja kochana :* Wielbię cię :D Dziękuję Ci również za wiele godzin przegadane ze mną na GG. Za Twoje komentarze i za wszystko, bo jesteś wspaniałą osóbką, mającą wielki talent, a twoje blogi są świetne :) Jesteś moją kochaną chudzinką :*

* Oligator - właśnie, gdzie Ty się podziewasz?! Byłaś na samym początku, ale teraz gdzieś znikłaś:/ Tęsknie za Tobą i Twoimi komentarzami :*

* Szałwia - Ty miśku mój :D Cieszę się, że jesteś i mam nadzieję, że będziesz już zawsze :) Dziękuję Ci również za pomoc przy rocznicy :* Naprawdę bardzo mi pomogłaś :)

* Universe - Tobie również dziękuję. Dziękuję za to, że po prostu jesteś :* Zawszę mogę liczyć na Twoją opinie w postaci komentarza :D I nie ukrywam, że są one przyjemne w czytaniu ;)

* Ever - Ty na moim blogu jesteś od niedawna, ale od razu Cię polubiłam i mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej :* Ale ostatnio coś Ciebie mało widzę.

* Spirit - Następna świetna blogerka, która gdzieś zaginęła :/ Gdzie Ty się podziewasz?! Wracaj !!!

* Caro. - jesteś wspaniałą pisarką i to dla mnie zaszczyt, że czytasz i komentujesz mojego bloga :) Dziękuję Ci że jesteś :* Zawsze mogę zwrócić się do Ciebie o jakąś poradę dotyczącą bloga i jestem Ci za to bardzo wdzięczna :*

* Juli i Marta - o waszym istnieniu dowiedziałam się niedawno :D Ale dziękuję Wam za miłe słowa i ogółem za wszystko :D Wiem, że czytacie te moje bazgroły i życzę Wam wytrwałości ;)

Jeśli kogoś pominęłam, to bardzo przepraszam, upominać się w komentarzach, a na pewno dopiszę ;)

środa, 9 kwietnia 2014

Plan rocznicy:

1 Podziękowania,
2 Wiersz,
3 Rozdział,
4 Konkurs,
5 Rysunki,
6 Rebusy, (jeśli się uda, to będą :D)
7 Rozdział
8 Ranking komentatora,
9 Podsumowanie.

piątek, 4 kwietnia 2014

Rozdział 31


Rozdział dedykuje Koniowatej :*

Julia poszła do swojego pokoju i położyła się na łóżku zakładając ręce za głowę. Dopiero teraz dotarło do niej w jakiej sytuacji znalazła się zaledwie kilkadziesiąt minut temu. Uświadomiła sobie, że otarła się o śmierć. Przypomniał jej  film, który oglądała:"Śmierć na 1000 sposobów". Pomyślała, że jej przypadek mógłby być tam nadany. Była wdzięczna Miłoszowi, za jego szybką reakcję, która zaważyła na jej życiu. Gdyby on jej nie usłyszał, aż bała się pomyśleć, co by się stało. Zastanawiała się tylko czym był spowodowany ten skurcz. Po chwili doszła do wniosku, że mogło to być przez jej obfity posiłek, bezpośrednio przed pływaniem. Ostatnio czytała gdzieś, że jedzenie połączone z dużym wysiłkiem może być przyczyną skurczu. Nagle przed oczami stanął jej obraz Miłosza wykonującego reanimację. Odpędziła jednak te myśli.
-Dobra, koniec myślenia o tym-powiedziała sama do siebie.-Idę do Wery.
Po chwili była już na drodze i podążała w stronę domu przyjaciółki. Myśli kłębiły się jej w głowie. Dopiero krzyk Weroniki wyrwał ją z zamyślenia. Dziewczyna podeszła do niej i od razu zauważyła, że coś jest nie tak. Wolała na razie nie naciskać, wiedziała, że i tak kiedyś jej powie. Nie mogła jednak wytrzymać i spytała:
-Jula, co ci jest? Jesteś jakaś nieobecna.
-Nie chcę teraz o tym mówić-powiedziała-chodź przejdziemy się do Tomka.
-Ok.
Szły powoli, mówiąc niewiele. Po niecałej godzinie powolnego marszu dotarły na miejsce. Poszły do stajni i udały się w stronę siodlarni, gdzie zastały pana  Stefana przygotowującego pasze.
-Gdzie jest Tomek?-spytała Weronika.
-Cześć dziewczyny- powitał nas pełen entuzjazmu.-Wiem, że lubicie Tomeczka, ale nie mogłybyście najpierw spytać mnie jak się miewam i czy nie potrzebuję pomocy?
-Dzień dobry. Jak pan żyje?-powiedziała Julka.- Może mogłybyśmy w czymś pomóc?
-Po pierwsze mówiłam wam coś na temat "pana". Po drugie żyje mi się całkiem dobrze, zwłaszcza, że mam takie dwie wspaniałe pomocnice, a po trzecie nie chcę wymuszonej pomocy.
-Oj, niech już pa.. po prostu nie słódź tak nam. Skoro nie chcesz naszej pomocy, to nie- odparła Weronika.- A teraz powiesz już nam gdzie jest Tomek?
-Tomek wybrał się z Cwaniakiem nad staw.
-To może my też się wybierzemy... Ja wezmę Demona, a Wera Mirę.
-Weronika niech weźmie Newadę jest spokojniejsza od Miry i lepsza dla początkujących jeźdźców.
-Dobrze. To my lecimy.
Chwilę później były przed boksem Newady, wyprowadziły ją i wyczyściły. Julka zostawiła Weronikę z klaczą, a sama poszła po Demona, oczyściła go z grubsza i wróciła do przyjaciółki. Pomogła jej wsiąść, a po chwili zrobiła to samo. Weronika podchodziła sceptycznie do tej jazdy. z prostych powodów: ona nie umiała jeździć i dopiero drugi raz siedziała na końskim grzbiecie, ale także dlatego, że jechały na oklep.
-Nie będzie tak źle-powiedziała Julka pocieszająco. - Będziemy jechać stępem, a poza tym Newada to spokojna klacz.
-Może masz rację, ale i tak się boję.
Po dziesięciu minutach były na miejscu. Zsiadły z koni i podeszły do stawu. Tomek chodził sobie po wodzie  sięgającej jego brody. Julii na ten widok zrobiło się słabo. Nie chciała tego pokazywać, ale Wera niestety była szybsza i od razu to zauważyła.
-Jula, co jest? Znowu jesteś taka nieobecna.
-Nie, to nic takiego-powiedziała niepewnie.-Chodź do Tomka.
-Tomek!-krzyknęła Weronika.
-Ooo! Hej, dziewczyny.-powiedział zwracając się w ich stronę.
Już po chwili stał na brzegu w samych spodenkach. Teraz dało się zauważyć jego umięśnione ramiona i wyrzeźbiony tors. Niejedna dziewczyna chciałaby mieć takiego chłopaka, ale Tomek nie chciał mieć dziewczyny patrzącej tylko na jego wygląd. Chciał aby ona polubiła go za to jaki jest.
-Wera, pozwól na chwilę.
Odeszli na bok, a chłopak spytał się o Julkę, ponieważ od razu zauważył, że coś jest nie tak. Nie dowiedział się jednak za wiele, bo i Weronika praktycznie nic nie wiedziała.
-Julka, wyjaśnisz nam o co chodzi?-spytał Tomek.
-Powiem, ale nic mi nie jest.
-Ta jasne, przecież widzimy- odrzekł
-Powiem tak:  byłam dzisiaj  przez chwilę po tamtej stronie.
-Co?!-spytali równocześnie.
-Byłam dzisiaj nad wodą z Szymonem i Miłoszem, oni sobie pływali, a ja się opalałam. Miłosz wpadł na pomysł, żeby wrzucić mnie do wody, ja się wkurzyłam i zaczęłam płynąć do wysepki na środku jeziora. Wtedy nagle złapał mnie skurcz. No i..no...
-Spokojnie, nie denerwuj się-powiedział.
-I zaczęłam tonąć. Krzyczałam, żeby ktoś mi pomógł i Miłosz mnie usłyszał. Próbowałam utrzymać się na powierzchni wody, ale poszłam na dno. No a potem ocknęłam się na wysepce, po reanimacji. Głośno kaszlałam i  wyplułam dużo wody. Ale nie chce już do tego wracać. Jestem wdzięczna Miłoszowi.
-Jula...-powiedziała z nutką współczucia w głosie.
-Nie musicie mnie pocieszać. Wystarczy mi, że wejdziecie ze mną do tego stawu- powiedziała-Mam wrażenie, że boję się wody.
-No pewnie, że z tobą pójdziemy.
Kilka minut później chodzili już po wodzie do kolan i schodzili coraz głębiej. Z Julki strach powoli uchodził, a już po chwili cała trójka była całkowicie zanurzona w wodzie. Julka całkowicie się odprężyła i moment później chlapnęła wodą w stronę Tomka. Chłopak, nie chcąc pozostawać jej dłużny, odpłacił się tym samym. Moment później pomiędzy Julką, Werą i Tomkiem wybuchła wodna wojna. Każdy ochlapywał każdego. Najwięcej obrywał Tomek.
-Dobra, dziewczyny! Koniec tego!
-Ok. chodźmy na brzeg, trzeba się osuszyć.-powiedziała Julia.
Dziewczyny zdjęły z siebie mokre ubrania i położyły je na trawie do wyschnięcia, same zaś usiadły obok chłopaka i delektowały się ciepłem tego lata, a zarazem ostatnimi dniami wakacji.
Dwadzieścia minut później, byli już w suchych ubraniach i zaczęli rozmawiać o ognisku.
-Dobra pierwsza rzecz. Gdzie będzie to ognisko?-spytała Weronika.
- Obok stajni.-odpowiedział chłopak.-Jest tam specjalne miejsce do ognisk, trzeba tylko rozstawić ławki i stół.
-Aha. No spoko. To, to zrobimy jutro.
-A drewno?-spytała Weronika.
-Jutro  koło południa jadę z wujkiem do lasu. Weźmiemy Bataliona podepniemy do wozu i na wóz będziemy ładować.-odrzekł.-Jedzenie, to chyba każdy jakieś kupi, więc tym nie musimy się martwić. No ale co z alkoholem?
-Mówiłyśmy, ci co na ten temat sądzimy.-powiedziała Julka.
-No tak wiem, ale imprezka bez alkoholu to nie impreza. Musimy załatwić chociaż jakieś piwka.
-Jak sobie chcesz. A kogo zapraszamy?
-No więc: ja, ty, Tomek, Łukasz, Iza i te jej dwie koleżanki, i kolega-oznajmiła Wero- Kto jeszcze?
-Szymon i Miłosz też chyba wpadną.
-Ja zaproszę chyba jeszcze paru kolegów i jakieś dwie koleżanki.-powiedział.-A właśnie...Miłosz mógłby załatwić jakieś piwa.
-To już jego się pytaj. Mogę podać ci jego numer, ale to później.
-Ok spoko. A mam jeszcze jeden pomysł.-odrzekł z uśmiechem.-Po ognisku moglibyśmy nocować na sianie, na górze stajni.
-Dobry pomysł -odpowiedziały równocześnie.
Siedzieli tak jeszcze chwilę po czym wszyscy wzięli swoje konie pasące się na pastwisku i wrócili do stajni. Wyczyścili je, odprowadzili do boksu i nakarmili. Tomek pożegnał się z dziewczynami i poszedł do domu. One wychodząc zajrzały do Zemsty, która leżała sobie spokojnie na słomie.
-Chodź, zostawmy ją w spokoju.-powiedziała Julka ciągnąc przyjaciółkę w stronę wyjścia.
Wychodząc zgasiły wszystkie światła, zamknęły wszystkie drzwi i poszły jeszcze do Ciszewskich powiadomić, że już wszystko jest pozamykane i pogaszone. Nie obyło się jednak bez małej kolacji, na którą namówiła je pani Justyna. Zjadły pospiesznie, pomogły sprzątnąć i wyszły na zewnątrz. Gdy pan Stefan zobaczył, że jest już ciemno, wybiegł za dziewczynami i postanowił, że je podwiezie. One, mimo protestów, w końcu zgodziły się na te propozycję. Już po chwili siedziały w aucie i jechały w stronę swoich domów.
--------------------------------------------------------------------
No więc macie tu kolejny rozdział. Jeszcze dwa i koniec tego tomu. Ten tydzień był dla mnie ciężki, ale dam radę. Oj coś ostatnio widzę mało komentarzy pod notkami. Nikki, Sidney gdzie jesteście? Wiem, że macie jakieś kłopoty z komentarzami, ale dajcie jakiś znak życia. Dzisiaj...:/ No więc ponawiam pytanie, macie jakieś pomysły na nagrody za konkursy rocznicowe? Jak tak to piszcie poniżej. Ja zmykam, muszę odkurzyć dywan. Nie lubię tego, a dzisiaj jeszcze musiałam zamiatać drogę przed domem. Dobrze, że z Izą na pół się podzieliłam, ale i tak była długa nawet z podziałem. Dziękuje Sid :* Oczy mnie pieką :/