sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział 7

Następnego dnia Julia przechadzając się po obozie postanowiła wpaść do swojego czarnego skarbu. Poszła więc do siodlarni po szczotki Karego, jednak spotkała tam Maćka siedzącego na kanapie i obściskującego się z jakąś dziewczyną.
-Nie przeszkadzam wam.-spytała poirytowana tą sytuacją.
-Nie, bierz co masz wziąć i spadaj.-odpowiedział nieco zdenerwowany.
-Ciekawe, co na to powie Sara?
-A niech sobie mówi, co chce, a co mnie ona wogóle obchodzi, przecież ona nawet mi się nie podoba.
-Powiedz to jej a nie mi.-wycharczała mu Julia.
-Misiu zajmiesz się mną, czy będziesz nadal z nią gadał.-powiedziała rozzłoszczona przeczesując blond włosy.
-Dobra rób, co chcesz ja już idę wezmę tylko szczotki i sprzęt Karego.-odpowiedziała wychodząc.
Po chwili była przy boksie swojego ulubieńca, dała mu smakołyk i zabrała się za czyszczenie. Gdy już go wyczyściła założyła mu siodło i ogłowie.
-No wyglądasz ślicznie cały błyszczysz.-powiedziała zadowolona ze swojej pracy.-Poćwiczymy sobie trochę przed jutrzejszym egzaminem na brązową odznakę.
Po chwili była już na ujeżdżalni ustawiła sobie przeszkody i wsiadła na ogiera. Zrobiła po dwa kołka w każdym chodzie. Później najechała na pierwszą przeszkodę, przed którą ustawiła sobie cztery drągi. Pokonała to bez problemu przeskakując na koniec pierwszą stacjonatę.
-Dobrze Kary, tak dalej.
Następnie razem z nim pokonała oksera i dwie koperty, po czym zwolniła do kłusa i rozstępowała konia. W tej chwili usłyszała ciche klaskanie i odwróciła się w stronę z której dochodził dźwięk. Zobaczyła tam  instruktorkę.
-Widze, że chyba zdajesz jutro na odznakę. Dobrze sobie poradziłaś, popracuj jeszcze nad półsiadem i będzie ok.
-Tak zdaję i dziękuję za radę.
--------------------------------------------------------------------------
Następny rozdział mam nadzieje, że się spodoba. Ja jestem trochę chora. Dzisiaj zbierałam na polu kamienie i jeździłam ciągnikiem. Jeszcze na dodatek się wywaliłam i teraz boli mnie noga, a tak poza tym to jest dobrze. Mam nadzieję, że trochę się poprawiłam w moim pisaniu, a jeśli nie to jeszcze nad tym popracuję. Jak coś wam się nie podoba piszcie w komentarzach ;)

środa, 24 kwietnia 2013

...

Bardzo bym prosiła o komentarze, które mogłyby wyrazić co sądzicie o moim opowiadaniu. Niektóre rozdziały nie mają ani jednego, co bardzo mi smuci. Mam nadzieje, że to się poprawi.

niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział 6

Julia wstała wcześnie rano, ubrała się i pobiegła do stajni po Karego i pojechała w krótką przejażdżkę przed śniadaniem. Po godzinie niepostrzeżenie wróciła do pokoju i znowu położyła się do łóżka. Nie spała jednak długo, bo po chwili usłyszała dźwięk budzika i wszystkie dziewczyny się obudziły. Po kilkunastu minutach były gotowe do wyjścia. Po zakończonym śniadaniu przyszedł czas na jazdę i skoki. Pierwsi skakali chłopcy i poszło im dobrze. Julia wraz z swoim koniem rozpędziła się lecz tuż przed samą przeszkodą Kary zahamował, a ona spadła. Chłopcy natychmiast zeskoczyli z koni i podbiegli do Julii. W tej chwili nie patrzyli na siebie złośliwym wzrokiem teraz liczyła się tylko ona. Gdy do niej dodbiegli spytali równocześnie:
-Nic ci nie jest?
-Nie tylko tyłek mnie trochę boli.-odpowiedziała.
W tym momencie podbiegły pozostałe dziewczyny i Anna.
-Możesz dalej ćwiczyć?-spytała instruktorka.
-Tak.-odpowiedziała.
Tym razem Julia bezbłędnie pokonała przeszkodę i podziękowała Karemu za dobry skok delikatnie klepiąc go po szyi.
Później ćwiczyli jeszcze kłus anglezowany i ćwiczebny oraz galop. Po zakończonych zajęciach wszyscy rozeszli się do swoich pokoi. Szymon jednak postanowił odwiedzić Julie. Drzwi jednak otworzyła mu Sara.
-Jest Jula?-spytał.
-Tak ale jest zmęczona.
-Pozwól mi chociaż ją zobaczyć.-powiedział błagalnym głosem.
-Dobra, ja i tak idę z dziewczynami się przejść.
Szymon wszedł do pokoju i zobaczył Julie siedzącą na łóżku. Podszedł do niej i usiadł obok.
-Jak się czujesz?
-Dobrze.
-Przychodzisz dzisiaj na karaoke?
-Chyba tak.
-To przyjdź,a ja już idę.
Pocałował ją w policzek na pożegnanie i wyszedł mijając się z dziewczynami w drzwiach. Pół godziny później Julia zajadała się zupą pomidorową na stołówce. Później był film na świetlicy pt. "Flicka". Następnie wszyscy  rozeszli się do swoich pokoi szykując się na wieczorne karaoke. Po godzinie wszyscy byli już na sali. Julia wchodząc do niej ujrzała światło, skierowane na Szymona, który zbliżał się do niej śpiewając:
   
''Widziałem kiedyś piękną dziewczynę
W oczach blask miała i ciemną grzywę
Zawirowała całym mym światem
Teraz ten mój świat jest dla mnie katem
Była przez chwilę ze mną szczęśliwa...


 Wspólne wyjazdy i czułe słowa
Taka beztroska w moich ramionach...


Z kobietą czasem trudno wytrzymać
Kobieta często ma zmienny klimat
Lecz pomyśl stary jak żyć bez kobiet

Chociaż tak strasznie nam niszczą zdrowie
One tak muszą wciąż się malować
Obcym facetom chcą się podobać
Lecz przyjdzie okres, uroda minie
Gdy będą starsze blask ich zginie
A facet zawsze będzie facetem

-No bo za nic kocha swoją kobietę...''

Gdy już skończył powiedział:
 -Julia przepraszam cię za tamto, to już NIGDY się nie powtórzy. Kocham cię!
-Ja ciebie też.-odpowiedziała szczęśliwa.
Nastała chwila ciszy, a wśród osób dało się słyszeć ciche klaskanie, po czym z tłumu wyszła jedna osoba, która zachęciła innych do klaskania i powiedziała:
-Dalej chłopie jeśli ją kochasz pocałuj ją!!!
Szymon objął Julie i pocałował. Zakochani tańczyli całą noc, a gdy przyszedł czas na rozstanie z trudem to zrobili. Julia wracając do pokoju z dziewczynami podziękowała im za to co zrobiły. Gdy położyła się do łóżka długo myślała o tym co się stało, po czym zapadła w głęboki sen.

Rozdział 5

Następnego dnia po zakończonym śniadaniu wraz z koleżankami poszłam nakarmić i wyczyścić nasze konie przed jazdą.
-Jak tam mój Karuś żyje-powiedziałam.
-Dziewczyny wiecie, co poznałam wczoraj chłopaka.-powiedziała Sara.
-To opowiadaj-powiedziała Blanka czyszcząc swoją klacz.
-No więc ma on 17 lat, ma na imię Maciek.Jest wysokim brunetem o niebieskich oczach.
-No, to fajnie, cieszę się razem z tobą-powiedziałam - A tak poza tym zrobiłyście już wszystko z swoimi końmi, bo niedługo zacznie się jazda.
-Już kończymy.-powiedziały i wszystkie wyprowadziły konie na ujeżdżalnie, by poćwiczyć trochę przed jazdą. 
Dzisiaj Anna ze swoją siedmioosobową grupą postanowiła poćwiczyć jazdę w półsiadzie, która przygotowuje do skoków przez przeszkody, a pod koniec zajęć poćwiczyć trochę join-up. Gdy wszyscy już przyszli instruktorka powiedziała nam co mamy robić. Najpierw ćwiczyliśmy półsiad w stępie później w kłusie. Anna pochwaliła wszystkich i spytała:
-Czy ktoś umie skakać przez przeszkody?
Zgłosił się Łukasz, pokazał na,co go stać i po skończonym skoku puścił mi oczko, co zdenerwowało bardzo Szymona.
-To tylko twój kolega, a to co to miało być-powiedział do Julii.
W tym momencie dziewczyny podjechały do mnie i powiedziały: 
-Ktoś tu chyba jest zazdrosny.
Rozmawiając tak nawet nie zauważyłyśmy, że chłopaki tarzają się po ziemi i okładają się pięściami. Dopiero gdy Szymek zaczął krzyczeć:
-Odwal się od niej.Ona jest moja.
Zsiadłam z konia i pobiegłam do chłopaków próbując ich rozdzielić, niestety bezskutecznie. Po chwili przyszła Anna i wylała na nich wiadro wody. To trochę ich ostudziło, przestali się bić, wstali i zaczęli przepraszać lecz, to już im nie pomogło. Przez to co zrobili nie mogli przyjść na dzisiejsze ognisko. Dziewczyny widząc tą sytuacje bardzo mi  zazdrościły, ponieważ jeszcze nigdy nie widziały żeby ktoś bił się o zwykłe puszczenie oczka. Później spytały mnie czy pokaże im leśną polane, na której byłam z Szymonem.
-Dobra tylko spytamy Anne o zgodę.
-Już się pytałyśmy i pozwoliła nam.
Po 10 minutach dotarły na miejsce.
-Ależ tu pięknie-powiedziała Maja.
-Też mi się tu podoba-powiedziała Julia.-W środku drzewa jest ładniej.
Gdy dziewczyny weszły do wnętrza wierzby były zachwycone jak ja tamtego dnia, gdy byłam tu po raz pierwszy.
-Dobra musimy już jechać zaraz będzie obiad.
Po kilkunastu minutach byłyśmy z powrotem, zjadłyśmy coś i poszłyśmy z resztą znosić drzewo na ognisko, ustawiać ławki i szykować kiełbaski. Po godzinie przygotowań wszyscy poszli się szykować do swoich pokoi. Wracając do pokoju zobaczyłam Łukasza i podbiegłam do niego.
-Bardzo cię przepraszam za to co się stało.
-To nie twoja wina-odpowiedział jej Łukasz.
-Może i nie moja ale przeze mnie nie możesz iść na ognisko. Czy mogę ci to jakoś wynagrodzić?
-No nie wiem, nie wiem. Może zamiast iść na ognisko pójdziesz zemną na spacer.
-Nie mogę iść z tobą ale..
-Ale co?
-Możesz mi towarzyszyć w drodze do mojego pokoju.
-No ok.
-No to idziemy.
Idąc przez całą drogę nie odezwali się do siebie. Dopiero pod drzwiami pokoju kiedy,to Julia już go żegnała, chwycił ją za rękę, przyciągnął do siebie i pocałował. Gdy Julia wyrwała się z uścisku Łukasza powiedziała:
-Co ty robisz, zwariowałeś, przecież wiesz, że nie powinniśmy.Ja mam ch....
Przerwał jej w pół słowa zakrył jej usta palcem wskazującym i powiedział:
-Ciiiiiii już nic nie mów.-po czym pocałował ją po raz drugi.
-Ty już do reszty zdurniałeś. Zostaw mnie.
-Przecież wiem, że ci się podobało.
-Spadaj przez ciebie jestem spóźniona.-po tych słowach weszła do pokoju.
Po kilkunastu minutach byłam już gotowa i razem z dziewczynami szłam na ognisko.
-Dlaczego tak krzyczałaś przed pokojem.-spytała Sara.
-Nie ważne później wam powiem.A Sara jak tam twój Maciek.
-Skończony idiota.Okazało się, że ma dziewczynę.-odpowiedziała jej Sara
-Nie martw się tego kwiatu jest pół światu.Jak nie ten, to inny.-odpowiedziała jej Maja.
-Ale ja nie chce innego.-powiedziała ze łzami w oczach.
Gdy dotarłyśmy zajęłyśmy swoje miejsca. Wszyscy świetnie się bawiliśmy, Anna grała na gitarze a inni śpiewali, jedli kiełbaski. Później kto chciał opowiadał jakąś historyjkę. Około jedenastej wszyscy rozeszli się do pokoi. Kiedy dotarłam z dziewczynami do swojego. Blanka zauważyła na drzwiach żółtą karteczkę z napisem:
                                                       Przyjdź do stajni.
                                                       Czekam na Ciebie.
                                                       Twój Szymek.
Dziewczyny powiedziały żebym poszła i się nie zastanawiała.
-Przecież Szymon nie będzie czekał wieczność.-powiedziała Sara
-Kocha to poczeka-odpowiedziała jej Blanka.
-No dobra już idę.Później wam wszystko opowiem.
Po paru minutach dotarła do stajni, jednak zatrzymała się, bo usłyszała czyjeś głosy.
-Nikola odejdź stąd ja czekam na Julie.
Wychyliła się przez drzwi i zobaczyła, że Szymon jest z Nikolą. Wtedy ona ją ujrzała i pocałowała Szymona. Julia widząc to krzyknęła:
-Szymon, nie!
On słysząc to odepchnął od siebie Nikole i pobiegł za mną, bo słyszałam jego kroki za sobą.

Widząc to Nikola uśmiechnęła się złośliwie i zawołała Łukasza, który wyszedł z ukrycia.
-Zadanie wykonane-powiedziała. - bys tylko widział mnę tej Julki
-Dobrze się spisałaś, oto twoja zapłata.-odpowiedział jej.
W tym samym czasie Szymon dogonił mnie i złapał za ramię żebym się zatrzymała. Byłam tak zła że nawet nie wiem kiedy łzy zaczęły lecieć mi strumieniami. Szymon chcąc je otrzeć próbował zbliżyć dłoń do mojego policzka, ale się odsunęłam.
-To nie tak jak myślisz-powiedział zdyszany.
-A jak!? Wytłumacz mi. Przecież widziałam jak ją całujesz, więc co tu dużo tłumaczyć.
-To nie ja ją całowałem tylko ona mnie.
-A co to za różnica kto kogo całował.
-Przecież wiesz, że tylko ciebie kocham.
-No wiem dlatego ja też muszę ci o czymś powiedzieć...
-Nie obchodzi mnie, co chcesz mi powiedzieć. Chce tylko wiedzieć czy mi wybaczysz.
-Nie wiem muszę to przemyśleć.-powiedziałam.-I pobiegłam do pokoju.

Byłam na siebie zła że nie powiedziałam mu o pocałunku z Łukaszem. Wiedziałam że ta sytuacja, która zdarzyła się przed chwilą nie była znacząca, bo to ona się na niego rzuciła jak tylko mnie zobaczyła, a Szymon od razu ją odepchnął, ale i tak bolało. Tylko jedna osoba mogła to zaplanować, ale nie chciałam już o tym myśleć. Kiedy weszłam do pokoju i dziewczyny zobaczyły moją zapłakaną twarz od razu spytały, co się stało.
-Szy...Szy...Szymon całował się z Nikolą.
-Co?! Jak to?
-No jak przyszłam to ona już tam była.
-Ale czego ty od niego oczekujesz, przecież ty całowałaś się z Łukaszem.
Nastała chwila ciszy.
-Nie, nie powiedziałaś mu.-spytała Maja.
-Próbowałam, ale on nie dał mi dokończy i spytał tylko czy mu wybaczę, a ja powiedziałam, że nie wiem i uciekłam.
-Masz jego numer telefonu?Zadzwoń do niego!-powiedziała Sara.
-Nie potrafię.Chodźmy już spać.Dobranoc.
Po kilkunastu minutach dziewczyny wstały po cichu i sprawdziły czy Julia już śpi.
Szukając telefonu Blanka potknęła się ale Julia przewróciła się tylko na drugi bok i nadal spała w najlepsze. W końcu Maja znalazła i powiedziała szeptem:eureka.
-Dobra teraz znaleźć go w książce telefonicznej i dzwonimy.
-Tylko jak ona go zapisała.
-Daj.Mama,Wera,Iz,Blanka...
-Nie to raczej nie
-Mam, to chyba będzie to "Tylko mój"-To dzwonimy.
Po chwili odezwał się głos.
-Halo.Julia?
-Nie.To tylko jej wścibskie koleżanki.Musimy ci coś powiedzieć.
-Co.Mówcie.
-Jutro o 20.00 jest karaoke...
-No i co z tego.-odpowiedział im.
-Posłuchaj będziesz miał szanse ja odzyskać. Musisz tylko zaśpiewać jakąś romantyczną piosenkę, przeprosić jeszcze raz i wyznać miłość na oczach wszystkich.
-Co!?
-Chcesz odzyskać Jule czy nie?
-No chce.Ale myślicie, że to wystarczy?
-Tak.A jeszcze jedno tylko się nie złość ona przed ogniskiem całowała się z Łukaszem, właściwie to on ją. Próbowała ci o tym powiedzieć, ale jej nie dałeś.
-Dobra jakoś to przeżyje.W końcu ja też całowałem się z inną. Dobranoc.

sobota, 20 kwietnia 2013

Rozdział 4

Dzień zaczął się jak zawsze śniadanie, jazda, później był wykład na temat  naturalnej pracy z koniem i omówienie o co chodzi w siedmiu grach Petera. Niespodzianką dla wszystkich było pojawienie się Monty'ego Roberts'a. Opowiedział on jak zaczął swoją prace z końmi, dlaczego wybrał akurat te zwierzęta. Później odbył się pokaz, w którym każdy po kolej brał udział. Niespodzianką było, to że dwie osoby, które najlepiej wykonają zadanie wyznaczone przez Monty'ego wygra darmowe lekcje w jego szkółce jeździeckiej. Konkurs trwał ponad godzinne, a zwycięzcami byli Łukasz i Szymon. Rozchodząc się po zakończonym konkursie Monty zawołał mnie i powiedział, że mam duży potencjał i bez względu na to czy wygrałam, czy nie i tak moge wziąć u niego kilka darmowych lekcji. Słysząc to ucieszyłam się, podziękowałam i pobiegłam do dziewczyn przekazując im dobrą nowinę. Wszystkie się bardzo ucieszyły i pogratulowały mi. Tego dnia Ania dała nam spokój i mogliśmy robić co chcemy. Do północy szlajałam się z Szymonem po całym obozie przychodząc tylko na obiad i kolacje. Gdy już zrobiło się późno i mieliśmy rozejść się do pokoi, Szymon zaproponował abym poszła z nim do niego.
-No nie wiem.
Podszedł do mnie i cmoknął lekko w usta.
-Przekonałeś mnie chodźmy.
Porozmawialiśmy jeszcze trochę, a gdy miałam iść do siebie, Szymon zaproponował abym spała u niego.
-Nie mogę, jest tylko jedno łóżko a poza tym, co sobie pomyślą inni, gdy będę od ciebie wychodziła rano.
-Niech sobie myślą, co chcą.-powiedział nieco zawiedziony.
-Na prawdę nie mogę, muszę już iść, zobaczymy się jutro przy śniadaniu.
Wchodząc do swojego pokoju najciszej jak tylko mogłam potknęłam się o coś i narobiłam tyle hałasu, że obudziłam wszystkie dziewczyny.
-Co ty robisz?-spytała zaspana Blanka.-Gdzie i z kim byłaś?
-Cii! Śpijcie nie zwracajcie na mnie uwagi. Byłam z Szymonem, zaproponował mi żebym u niego spała ale się nie zgodziłam.
-Aha.Dobra idź już spać.-wyszeptała Blanka.

Rozdział 3

Gdy się obudziłyśmy i ubrałyśmy a każda z nas kilka minut przesiedziała w łazience, to chwilę później byłyśmy już na obozowej stołówce. Zajęłyśmy swoje miejsca przy stole, a w pewnym momencie obok nas usiedli Łukasz i Szymon. Chłopaki zaczęli zadawać mi różne pytania, a ja nie wiedziałam komu pierwszemu mam odpowiedzieć. Patrzyłam się to na jednego, to na drugiego, aż w końcu nie wytrzymałam.
-Stoppp! Przestańcie.-powiedziała trochę zdenerwowana tą sytuacją. Dziewczyny, to jest właśnie Szymon i Łukasz.
Koleżanki spojrzały na mnie i cicho się zaśmiały. Po tym incydencie wreszcie mogłam zabrać się za jedzenie. Nigdy bym tego nie powiedziała, ale byłam strasznie głodna. Pochłonęłam więc prawie wszystko, co stało przede mną. Nie podejrzewałam, że jestem w stanie aż tyle zjeść. Maja, Blanka i Sara zjadły po jednej kanapce i miskę płatek na mleku. Po zakończonym śniadaniu instruktorka powiedziała, że dzisiaj będą wybierane grupy i każdy będzie wybierał sobie swojego konia. W mojej grupie były dziewczyny z pokoju, Szymon, Łukasz i jeszcze jedna dziewczyna-Nikola.Przyszedł czas na wybór koni.Przechadzając się po stajni przystanęłam na chwilę przy ostatnim boksie, na którym wisiała tabliczka z napisem Kary. Zerkając do środka zauważyłam pięknego, karego ogiera fryzyjskiego, którego postanowiłam wybrać za swojego podopiecznego podczas pobytu na obozie. Wyciągnęłam rękę ku jego chrapom, a on dotknął mojej dłoni i prychnął cicho. Uznałam to za zgodę żebym to ja na nim jeździła. Ciekawa byłam jakie konie wybrała sobie reszta z naszej grupy, a zwłaszcza dziewczyny. Znalazłam je bliżej początku stajni. Blanka miała klacz tak rudą jak jej włosy, Sara miała siwą klacz która kontrastowała z jej włosami, a Maja była zapatrzona w karego ogiera. Kiedy nadszedł czas na pierwszą jazdę, wszystkie poszłyśmy do siodlarni po sprzęty naszych koni. Wyczyszczenie Karego i osiodłanie zajęło mi nie więcej niż dziesięć minut. Następnie chwyciłam za wodzę i skierowałam się ku wyjściu, gdzie czekały już na mnie dziewczyny. Na ujeżdżalni wsiadłyśmy na konie i dołączyłyśmy do grupy. Po chwili podjechała do mnie Nikola. Nie miałam  okazji zamienić z nią słowa, więc przedstawiłyśmy się sobie. Jeździła na gniadej klaczy wielkopolskiej. Ogólnie dziewczyny oprócz mnie jeździły na wielkopolakach, Łukasz na klaczy arabskiej, a ja i Szymon na koniach fryzyjskich.
-No dobrze więc teraz zróbcie po dwa koła w każdą stronę stępem, a późnij kłusem.-oznajmiła Anna(instruktorka).
Stęp poszedł łatwo, Kary szedł z gracją i wysoko uniesioną głową. Ciekawa byłam jak poradzimy sobie w kłusie. Kiedy ostatnia osoba zakończyła swoje okrążenia, zaczęliśmy kłusować. Widziałam jednym okiem, że koń Nikoli bardzo rwał się do przodu, a Sara nie mogła popędzić siwej. Po dłuższej chwili udało się. Wszyscy równym tempem jechaliśmy wokół ujeżdżalni. Dwa koła w pełnym dosiadzie, a dwa następny w półsiadzie.
-No dobrze kochani, to teraz sprawdźcie popręgi i jedziemy dalej.
Pani Ania stała na środku i zerkała po kolei na każdego. Raz po raz wydając jakieś komendy poprawiające nas. Czułam się dobrze na grzbiecie Karego.
-Okey ładnie. Teraz trochę odpoczniecie Proszę dwie ósemki stojąc w strzemionach. Sprawdzimy waszą równowagę.Wiedziałam, że to jest coś czego bardzo nie lubię. Spojrzałam tylko w stronę Łukasza i lekko się uśmiechnęłam.Pierwsze ósemka poszła dość dobrze. Będąc w połowie drugiej poczułam że odchylam się do tyłu i usiadłam. Tak szybko jak to zrobiłam, tak szybko się podniosłam, myślałam, że nikt tego nie zauważył. Myliłam się jednak.
-Julia, usiadłaś, dlatego dwie ósemki od początku.
-Jula, no co ty kończyliśmy już, a teraz przez ciebie musimy powtarzać.-powiedziała trochę zdenerwowana Nikola.
-Sorry
Wtedy zobaczyłam, że Łukasz i Gracja zrównali się ze mną. Chłopak dał mi kilka słów otuchy. Wiedziałam, że ma racje jak i że ja to potrafię i to zrobię.
-Dzięki.-odpowiedziałam
Po tych słowach ustałam całe dwie ósemki. Tak jakbym pod sobą miała jakąś niewidzialną podporę. Pod koniec spojrzałam na Maję i już myślałam, że wszystko będziemy musieli robić od początku, jednak Majka odzyskała równowagę i szczęśliwie zakończyliśmy zadanie.  Robiliśmy jeszcze ósemki  i jeździliśmy w kłusie. W ostatnich minutach każde z nas galopowało jeszcze kilka okrążeń, a następnie rozstępowaliśmy konie.
-Dziękuję, to był bardzo dobry trening. Musimy jeszcze popracować nad dosiadem w galopie i będzie dobrze Widzimy się po południu. Teraz macie chwilę przerwy, zaprowadźcie konie do stajni. Za godzinę widzimy się przed wejściem głównym.
Po spotkaniu z Anną rozeszliśmy się do swoich pokoi. Siedząc na łóżku czułam na sobie dziwne spojrzenia dziewczyn.Wiedziałam, że chcą o coś zapytać, ale żadna z nich nawet nie otworzyła ust.

Wychodząc ze stołówki natknęłam się na Szymona, który zaproponował mi wspólną przejażdżkę. Mimo wątpliwości, bo przecież nie można było samemu wyjeżdżać w teren, zgodziłam się jednak i poszliśmy po konie: Karego i Strzałę (karą klacz fryzyjską Szymona). Oporządziliśmy swoje rumaki i ruszyliśmy. Miałam nadzieję, że nikt nas nie widział i nie wyniesiemy z tego żadnych konsekwencji.

                                                                       Łukasz
Szedłem właśnie do stajni, bo po obiedzie mieliśmy chwilę wolnego. Będąc już niedaleko zauważyłem jakieś dwie postaci oddalające się na koniach. Od razu wiedziałem, że to Julia i Szymon. Mogłem od razu pójść i powiedzieć o wszystkim Annie, ale miałem inny plan i wiedziałem kto mógłby mi w nim pomóc.  Zmieniłem cel swojej wędrówki i poszedłem szukać Nikoli. Chwilę zajęło mi zlokalizowanie jej pokoju, ale w końcu się udało. Dłuższą chwilę zajęło mi przekonanie jej do mojego planu, a gdy się zgodziła chciała wprowadzić jedną, małą poprawkę.
-Jak już napiszemy te karteczki i Szymon będzie w stajni, to nie ma żadnego przytulenia i całusa w policzek tylko całuję go w usta w tym momencie kiedy zobaczę Julię.
-Wtedy ona będzie rozczarowana i nie będzie chciała go znać.-odpowiedział.
-A skąd wiesz, że ona go tak lubi, lubi i to ją jakoś ruszy
-Mam takie przeczucie.


Powracając do Julii i Szymona, kiedy tak jechali mijając małą rzeczkę, wielkie drzewo dębowe i mały lasek Julia powiedziała:
-Nie wiedziałam, że jeździsz konno.
-Jeżdżę od niedawna.
-Aha to fajnie. Spójrz nasze konie chyba się lubią, pasują do siebie.
-Wiesz, co jestem tu tylko dlatego, że jesteś tu ty.
-Ale skąd wiedziałeś, że ja tu będę?-spytała zaskoczona.
-Kiedyś będąc w sklepie spotkałem twoją siostrę i ona powiedziała mi, że wybierasz się na obóz, więc ja też postanowiłem jechać. Ale widzę, że jest tu ten no,jak on tam ma?
-Łukasz?
-No właśnie.
-Nie martw się, to jest tylko mój kolega.
-Ok.To fajnie, a tak w ogóle wiesz gdzie jedziemy?-spytał odbiegając od tematu
-Nie.-powiedziała Jula
-Na leśną polane do samotnego drzewa.
-Brzmi fajnie.
Po paru minutach dotarli na miejsce, a Julia była zachwycona. Zobaczyła łąkę pełną kolorowych kwiatów, mały strumyk biegnący przez nią, a także ogromną wierzbę, której gałęzie dotykały ziemi tworząc na swój sposób naturalny szałas. Po chwili zsiadła z Karina zostawiając go skubiącego trawkę razem ze Strzałą, a sama pobiegła do wierzby. Za moment dołączył się do niej Szymon.
-I jak podoba ci się?
-Ślicznie. Jak znalazłeś  to miejsce?
-Już raz tu byłem i przypadkiem znalazłem tą polane. Wiesz co mam dla ciebie niespodziankę. Usiądź i zamknij oczy.
-Dobra tylko mi nie uciekaj-powiedziała śmiejąc się cicho.
-Bez obaw nie zostawię cie tutaj.-odpowiedział.-Usiądź i nie podglądaj.
Szymon wyciągnął coś z kieszeni  i założył mi na szyje.
-Już.-powiedział.
-Co już?
-Możesz otworzyć oczy.
-Co to jest. Ale śliczny.-powiedziała z zachwytem.                    
                                                                                                        
                                     (mam taki sam i nigdy go nie zdejmuję)
-Drugą połówkę mam ja.
Szymon usiadł obok niej spojrzał jej głęboko w oczy i pocałował dziewczynę. Julia nie wiedząc, co zrobić poddała się pocałunkowi.
-Przepraszam-wydukał Szymon.-Nie powinienem tego robić.
-To było niesamowite, ale co to miało znaczyć!?-powiedziała z ekscytacją a jednocześnie z oburzeniem.
-To znaczy, że chce żebyś była...
-Twoją dziewczyną?-powiedziała niepewnie Julia.
-Zgadzasz się?-odrzekł nieco śmielej.
-Tak.-I wtuliła się w niego, po czym powiedziała, że muszą już wracać.
-Dobra ale ja jadę na twoim koniu.
Jadąc tak przez dłuższą chwilę Julia powiedziała:
-Dogoń mnie jeśli potrafisz i zaczęła galopować na Strzale.
Po parunastu minutach dotarli do obozu i odprowadzili konie do stajni. Wychodząc Szymek złapał Julie za rękę i oparł o mur delikatnie i czule całując ją.
-Przestań, bo ktoś nas zobaczy.-powiedziała trochę zdziwiona, a zarazem miło zaskoczona.
-Nikt nas nie zobaczy, spotkamy się jeszcze dzisiaj.
Nagle usłyszeli głośne yyhy. Natychmiast oddzielili się do siebie. To była instruktorka.
-Macie kłopoty nie wiecie, że nie można wyjeżdżać samemu  w teren. Za kare sprzątacie dzisiaj po kolacji, a poza tym, co to miało być przed chwilą.
-Nic proszę pani. My tylko..-wydukali razem speszeni tą sytuacją.
-Dobra już nie kończcie. Chodźcie ze mną na świetlice zaraz zacznie się film.
-Dobrze proszę pani.
Idąc tak Julia powiedziała:
-Mówiłam, że ktoś nas zobaczy-powiedziała szeptem.
-Ojtam, ojtam -powiedział trochę złośliwie.
-Ty wariacie i właśnie za to cię lubię.
Gdy dotarli na miejsce zauważyli Sarę, Blankę, Maję, Nikole i Łukasza zajęli miejsca  obok nich i zaczęli oglądać film. Po chwili Blanka, która siedziała obok Julii spytała:
-A gołąbeczki gdzie tak długo były.
-Nie twoja sprawa-powiedziała-siedź cicho i oglądaj.
Po filmie była kolacja, po której zakochani musieli wszystko sprzątać. Trochę im to zajęło, gdy już skończyli pożegnali się czułym pocałunkiem i rozeszli do swoich pokoi. Julka była tak zmęczona, że od razu opadła na łóżko. Zdążyła odpowiedzieć tylko na dwa pytania dziewczyn.
*Gdzie była z Szymkiem?
*Dlaczego sprzątała  po kolacji?
Powiedziała nim, że była z nim na leśnej polanie i wręczył jej połówkę serca i poprosił ją o chodzenie. Dziewczyny słysząc to krzyczały-Julka ma chłopaka, Julka ma chłopaka.
-Przestańcie chcecie znać odpowiedź na drugie pytanie?
No więc sprzątałam z nim po kolacji, bo instruktorka przyłapała nas jak wracaliśmy z przejażdżki i całowaliśmy się w stajni. Już powiedziałam wszystko idę spać.
-Uuuuu robi się gorąco-powiedziały chórem.
-----------------------------------------------------------------
Następny rozdział akcja powoli się rozkręca.Martwi mnie tylko to że nadal nie pojawiają się żadne komentarze.

Rozdział 2

Po godzinie jazdy dotarłam na miejsce. Pożegnałam się z rodzicami, którzy życzyli mi miłego obozu. Uściskałam się z nimi pospiesznie aby nikt nie zauważył, a następnie poszłam się zarejestrować i odnaleźć swój pokój, w którym jak się okazało byłam z trzema innymi dziewczynami: Blanką (16 lat) Mają (15 lat) i Sarą (16 lat), które od razu polubiłam. Każda z trzech z wyglądu była inna. Blanka miała długie, lekko kręcone, rude włosy i uroczo wyglądające piegi na policzkach. Maja była nieco niższą blondynką o średniej długości włosów. Ostatnia z dziewczyn: Sara była tak samo wysoka jak Blanka i miała długie ciemno brązowe włosy. Na tarczy zegarowej wskazówki pokazywały, że za pół godziny wybije osiemnasta. Wtedy też miała być obiadokolacja, a później spotkanie organizacyjne. Do tego czasu razem z dziewczynami postanowiłyśmy, że się rozpakujemy. Rozmawiałyśmy przy tym skąd jesteśmy, czy mamy rodzeństwo czy jak długo jeździmy konno. Po zjedzeniu wszyscy przeszliśmy na świetlice, żeby się zapoznać. Po kolei każdy mówił jak się nazywa, ile lat ma i czym się interesuje. Kiedy wychodziłam na środek zobaczyłam Szymona i Łukasza (ale oni jeszcze chyba mnie nie zauważyli). Kiedy zaczęłam mówić, kątem oka spostrzegłam, że obaj się na mnie patrzą. Skończyłam jednak mówić i zamiast zająć swoje poprzednie miejsce wyszłam z sali. Po chwili Szymon znalazł się obok mnie i zapytał zdezorientowany:
-Co ty tutaj robisz?
-Przyjechałam na wakacje tak samo jak ty !?
Jakby tego było mało w tym momencie pojawił się również Łukasz. Chłopaki spojrzeli na siebie dziwnym wzrokiem. Chwilę to trwało, wiedziałam, że zaraz będą chcieli o coś zapytać, dlatego ulotniłam się po cichu. Pobiegłam do swojego pokoju speszona tą sytuacją i zamyśliłam się głęboko. Oni byli dla siebie jacyś dziwni. Patrząc na siebie mało co a iskry by nie poleciały. Widywałam się z nimi wcześniej. Raz częściej, raz rzadziej. Czasami byliśmy wszyscy w trójkę i nigdy tak nie było jak dzisiaj. Tak jakby każdy z nich myślał, że drugiego nie będzie na tym obozie, na którym i ja jestem. I jakoś się do mnie zbliżą. Nadeszła godzina 19.30 gdy Sara, Blanka i Maja wróciły do pokoju. Natychmiast podeszły do mnie i usiadły na tym samym łóżku. Od razu padły pytania:
-Co to byli za chłopcy? 
-A nie wiecie, że ciekawość, to pierwszy stopień do piekła.-powiedziałam-Ale mogę wam trochę o nich powiedzieć. Łukasz ma 16 lat. Mieszka nawet nie daleko mnie. To on uczy mnie jazdy konnej i on pomagał mi gdy spadałam z konia, a nawet byłam z nim w pierwszym terenie.
-Dobra, a podasz jakiś przykład kiedy spadłaś-spytała jedna z nich
-No wiec tak, pierwszy raz kiedy wsiadałam na konia, za bardzo wybiłam się w strzemieniu i przeleciałam na drugą stronę. Byłam wtedy z moją siostrą-Izą. Ale się ze mnie ryli, oczywiście podszedł do mnie, pomógł mi i powiedział "to było epickie", to jego powiedzonko. Drugim razem zaczynałam galop i tak zaczęło mnie wybijać, że zsunęłam się po szyi Nikla i gdyby nie on wleciałabym pod jego nogi. A trzecim razem pojechałam w teren i koń zaczął mi galopować i spadłam.
-A teraz Szymon.-powiedziały podekscytowane.
-Szymek, co by tu dużo mówić. Może to, że znam go odkąd pamiętam. Ma 16 lat. Byłam z nim kiedyś...
-Chodziłaś z nim kiedyś ?-spytała zaskoczona Blanka.
-Nie. Daj mi dokończyć byłam z nim kiedyś na ognisku, u niego w domu. Szymek, to najfajniejszy chłopak jakiego znam.
-Widzę, że ktoś się tu  zakochał-powiedziała Maja.-Więc nie wiem w czym problem, skoro wiesz kto ci się podoba.
-No właśnie nie wiem, obu ich lubię i myślę, że będę miała przez nich same kłopoty. Dobra powiedziałam, co chciałyście, a teraz chodźcie już spać, bo trochę się zasiedziałyśmy.-odpowiedziała im Julka.
-Tobie się chyba godziny pomyliły koleżanko. Jest dopiero wpół do dziewiątej.-Odrzekła Sara
Spojrzałam na każdą z kolejna i przyznałam powoli ziewając, że jestem zmęczona podróżą i muszę się dzisiaj wcześniej położyć. A w efekcie jutro będę jak nowo narodzona.

Rozdział 1

W pewnym miasteczku wraz z rodzicami i młodszą siostrą mieszkała piętnastoletnia Julia.
Jest ona wysoką blondynka o niebieskich oczach. Jej ulubionym kolorem jest fioletowy, a zwierzęciem koń. Od dawna marzyła o wyjeździe na letni obóz jeździecki. Na razie mogła tylko jeździć w Glompie (takim miasteczku) na Niklu, a uczył ją Łukasz. Pewnego dnia, gdy Julia przyszła ze szkoły, rodzice zawołali ją do kuchni, ponieważ mieli dla niej niespodziankę. W te wakacje mogła wyjechać na upragniony obóz, o którym od dawna marzyła. Musiała tylko zakończyć rok szkolny ze średnią 4,5 więc musiała się wziąć do roboty, bo koniec roku zbliżał się wielkimi krokami. Gdy skończyła się szkoła i przyszedł czas na wakacje, Julia już nie mogła doczekać się wyjazdu. Dzień przed nim spakowała się, a następnego dnia rodzice zawieźli ją na autobus, na tygodniowy obóz i patrzyli jak znika w głębi pojazdu, który miał ją zawieźć, po czym odjechali. Dziewczyna nie wiedziała, że te wakacje będą przełomowym momentem w jej życiu.
---------------------------------------------------------
Pierwszy rozdział mam nadzieje, że wam się spodoba i będziecie czytać dalsze rozdziały. Mile widziane komentarze ;)


                                                                 To jest Jula ;)

piątek, 19 kwietnia 2013

Wstęp

 Witam wszystkich na moim blogu.
Będę tu pisać historie, która myślę, że wam się spodoba.
Prosze nie obrażać innych czytelników.
To na tyle zapraszam do czytania ;)