piątek, 19 lutego 2016

Rozdział 30

Szłyśmy powoli, opowiedziałam jej o czym mówił do mnie pan Julian.Właściwie nie wiem czemu to ja miałam reprezentować szkołę w tym konkursie byli lepsi ode mnie. A nauczyciel postawił od razu na mnie Nawet nie znając mojego zdania już mnie zgłosił. Chociaż mógł się domyślić, że na pewno się zgodzę, więc nie tracąc czasu zgłosił mnie przed poznaniem mojego zdania na ten temat. Gdy skończyłam opowiadać chwilę szłyśmy w ciszy a przynajmniej tak mi się wydawało, ale Weronika chyba cos do mnie mówiła.
-Jula, czy ty mnie w ogóle słuchasz?
-Przepraszam zamyśliłam się
-Czyżbyś rozmyślała o panu Julianie?
-Weź już przestań Jest przystojny no i co z tego? Nie jestem zainteresowana układem uczennica nauczyciel i on też nie
-Już jesteście na 'ty'?
-Jak zaraz nie zamilkniesz to sama zalepię ci otwór mówiący
Resztę drogi rozmawiałyśmy o jakiś mało istotnych rzeczach. Zbliżałyśmy się powoli do posiadłości Markowiczów. Nagle w naszą stronę zaczął biec ogromy pies nie widziałam go tu wcześniej.
-Przecież on nas zabije-powiedziałam.
-Diablo, chodź tu
Pies zmienił trochę swoją trasę i biegł wprost na Weronikę. Przewrócił ją na ziemię i zaczął lizać po twarzy. Dziewczyna zwijała się ze śmiechu, ale w końcu stanęła na równe nogi.
-Ty, znasz tą bestię?
-To nie jest bestia, a wabi się Diablo Może imię trochę...no nie wiem jak to powiedzieć, ale psinka jest fajniusia
Musiało mnie tu dawno nie być, albo Wera była tu zbyt często. Jak byłam tu ostatnio nie było psa. Chwilę później byłyśmy już w domu Łukasza Jak się okazało nie było go. Nie dość, że nie chodzi do szkoły to jeszcze nie ma go u siebie. Nie chciało nam się od razu wracać do domu, więc zaproponowałyśmy, że pomożemy przygotować obiad. Godzinę później wszystko było już gotowe, a my miałyśmy już iść, ale zostałyśmy za prośbą pani Markiewicz. Chwilę później w kuchni pojawił się Łukasz a na twarzy mojej przyjaciółki pojawił się niewymuszony uśmiech.  W tym czasie na podwórko wjechało czarne BMW. Poznawałam ten samochód. Tylko co tu robił Miłosz? Zaprzyjaźnił się z Łukaszem czy co?
-Jula, czy to jest samochód...
-Tak-spojrzałam na nią-Mnie się nie pytaj
Moment później  dało się słyszeć pukanie do drzwi. Łukasz poszedł otworzyć, a do kuchni wszedł razem z Miłoszem. Ciekawa byłam po co tu przyjechał. Spojrzałam na przyjaciółkę ona tylko wzruszyła ramionami i zajęła się swoim talerzem. Miłosz zajal miejsce obok mnie, a pani Markiewicz podała mu solidną porcje mimo jego protestów.
-Zakumplowales się z Łukaszem?
-Aniołku, wyobraź sobie że dobre kontakty mam też z tym twoim Tomusiem no i z Szymonem tez jest spoko.
Spojrzałam tylko na niego. Skończyłam jeść i dałam znak Weronice, że musimy już iść. Widziałam, że najchętniej zostałaby tu jeszcze, ale wkońcu się podniosła.
-Dziewczyny, a wy gdzie się wybieracie? Mieliśmy zabrać was nad wodę.
Weronika chyba tylko czekała na taką propozycje, bo od razu zgodziła się za nas dwie.
-Musimy tylko skoczyć po stroje kąpielowe. Chyba że nas podwieziecie-powiedziała
-Spoko. Dokończymy tylko jeść, ale możecie iść do samochodu


-Ty zwariowałaś? Czemu się zgodziłaś?
-No co ty? Możemy się dobrze bawić Ja z Łukaszem ty z Miłoszem
-Taa brakuje jsc Tomka i Szymona i będzie komplicik ...
-Przecież ty i oni ... no wy nic juz -powiedziała jakby urażona
-No nic ale nie czułabyś się dziewnie w towarzystwie swoich byłych, niedoszłych czy przyszłych?-nieodpowiedziała-Przepraszam, nie chciałam żeby tak to zabrzmiało
-Nic się nie stało trochę cie rozumiem, ale oni przecież nic by nie odwalali z Szymkiem się rozstałaś z Tomkiem nic a Miłosz ...to Miłosz
Kilka minut później nie byłyśmy już same. Poprisiłam Miłosza żeby podwiózł nas pod nasze domy. Nie wiem, co chciał przez to pokazać ale jechał jak jakiś wriat. Jedyną osobą, której to się podobało był Łukasz. On lubił szybkie samochody. Może właśnie dlatego dogadali się z Miłoszem. Na moją proźbę zwolinił nico i chwilę później razem z Weroniką byłyśmy pod domami.  Każda wbiegła do swojego. Pobiegłam szybko do swojego pokoju i starałam się znaleźć swój fioletowy strój do pływania, ale jedyny jaki wpadł mi w ręcę to czarny jednoczęściowy w czarną koronkę. Może to i lepiej, że znalazłam właśnie ten. Mniej będzie widać, gorzej jak na skórze wypalą mi się takie wzorki. Nie zastanawiając się nad tym dłużej założyłam go od razu na siebie i  wzięłam jeszcze duży ręcznik. Mamie powiedziałąm, że jadę nad wodę i wyszłam z domu. Weronika czekała już w aucie. Ciekawe czy nie powiedziała czegoś głupiego o mnie.
-No, to jedziemy.
Pół godziny póżniej kierowaliśmy się w stronę plaży. Była to ta sama, na której jakiś czas temu byłam z braćmi Sobotko. Dzisiaj zamierzałam popłynąć na wysepkę i tam się ukryć przed wzrokiem wszystkich. Znależliśmy wolne miejsce i rozłożylismy sie tam. Zdęłam z siebie luźną koszulkę i spodenki które założylam w domu i zostałam w samym stroju. Chłopaki spojrzeli na mnie ale nie zwróciłam na to zbytniej uwagi, Dzisiaj było sporo osób w wodzie. Musiałam się jakos dostać na wysepkę niezauważona. Jedyne co mi przyszło do głowy to przepłynąć się kilka razy pod wodą i zniknąc w tłumie.
-Idziemy do wody?-spytał Łukasz?
-Chcecie to lećie ja sobie chwilę poleże sama-podkreśliłam ostatnie słowo-i dołączę do was
-No ok. Będziemy cie mieć na oku
Jakieś dziesięć minut później cała trójka była zajęta sobą a ja mogłam spokojnie bez żadnego nurkowania popłynąć na wysepkę. Całe szczęście nikogo na niej nie było. Ułożyłam się wygodnie i tak leżałam w słońcu. Nie wiem ile tak leżałam, ale po jakimś czasie nie wiadomo skąd pojawił się nade mną cień.
-Kto zgasił światło?
-Myślałaś, że się ukryjesz?
Podparłam się na łokciach i zobaczyłam, że nade mną stał nie kto inny jak Miłosz.


-Jak myślisz co oni mogą tam robić?
-Lukasz, pewnie sobie rozmawiają. Zresztą są dorośli poradzą sobie.
-No pewnie masz racje My tez jesteśmy dorośli
-Sugerujesz coś?
-Może
Wpatrywałam się w chłopaka w jego oczy, w których widziałam maleńkie iskierki, usta, które wręcz prosiły się żeby je pocałować. Łukasz chyba wyczuł sytuacje i zaczął zbliżać swoją twarz do mojej, ale w tym momencie uderzyła we mnie piła plażowa i czar prysnął.
-Yyy... sorry powiedział mały chłopczyk
-Łap i baw się dobrze. Łukasz idziemy popływać?
-Jasne
Nie wiem czemu postąpiłam tak jakby teraz nic się nie wydarzyło, ale dziwnie było mi do tego wracać. Napewno będzie jsc okazja.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Hej dziewczyny i chłopaki jeśli jacyś to w ogóle czytają ;d I jeśli w ogóle ktoś jsc to czyta. Ja mam ferie W Wawie siedzę i znalazłam chwilkę wolnego czasu. W zasadzie miałam go dużo ale jakoś nie wzięłam się za pisanie. Rozdział wyszedł chyba krótki, ale tam nie wiem :D Odezwijcie się jak przeczytacie :) Pozdrawiam i do następnego :*