wtorek, 13 marca 2018

Porzucona

 Chciałabym to krótkie opowiadanie zadedykować Karo <3
* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * 
Siedziałam spokojnie w swoim pokoju. Nie miałam właściwie nic do roboty, więc postanowiłam się pouczyć. Nie trwało to jednak długo, ponieważ zadzwonił mój telefon. Nie spodziewałam się nikogo, gdyż prawie każdy się ode mnie odwrócił albo też ja od tej drugiej strony. Byłam sama, sama w wielkim mieście, sama z rachunkami na głowie i z dzieckiem w drodze. Tak, dobrze przeczytałeś lub przeczytałaś. Możesz się teraz domyślić czemu, a raczej przez co zostałam sama. Możesz zadawać sobie milion pytań i oceniać mnie nawet mnie nie znając. Odebrałam w końcu. Przez chwile po drugiej stronie panowała cisza, ale moment później usłyszałam głos ojca. Tego się nie spodziewałam. Czego chciał? Coś musiało się stać, nie dzwoniłby bez powodu. Zresztą codziennie pisałam, a czasami rozmawiałam z moim bratem. On chyba jako jeden z niewielu stał nadal po mojej stronie.
- Cześć, coś się stało? Nie odzywasz się od... hmm nie pamiętam nawet i nagle dzwonisz, więc coś musiało się stać. Nie wierzę w twoje nagłe nawrócenie.
- Momo, został ranny. Pomijając to co się między nami dzieję, tego nie mogłem przed tobą zataić i musiałem cię o tym powiadomić.
- Coo?! Co się stało? Jak? - powiedziałam powstrzymując łzy.
- Nie wiem dokładnie
- Muszę przy nim być. Przyjadę... - rozłączyłam się.
Opadłam powoli na łóżko i dopiero teraz zaczęłam płakać. Nie wiem ile tak łkałam, ale po pewnym czasie usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, a po chwili stał już nade mną.
- Michał, wyjdź proszę! Chce być sama.
- Dobrze już mnie nie ma. - powiedział cofając się do drzwi. - Ines...
- Proszę...
Chwilę mi zajęło zanim doszłam do siebie. Wyciągnęłam walizkę z szafy i spakowałam kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Jutro. Jutro będę w domu, będę pierwszy raz od trzech miesięcy. Już się bałam, ale musiałam tam jechać. Dla Momo i dla Janka.

To była ciężka noc. Nie mogłam zasnąć, cały czas o nim myślałam. Wyobrażałam sobie, że słyszę jego przeraźliwe wycie. Z bólu i tęsknoty za mną. Jak mogłam go tak zostawić? Dlaczego nigdy nie powiedziałam bratu żeby przyjechał z nim? Pytania się mnożyły, a noc ciągnęła się w nieskończoność.  Zasnęłam jednak, ale mój sen nie trwał zbyt długo. Usłyszałam dźwięk budzika i wstałam powoli. Nie było to takie proste jak przed kilkoma miesiącami, ponieważ przybyło mi kilka kilogramów. Nie mogłam nazwać siebie już cienką glistą, jak to mawiała czasami mama. Chociaż zauważyłam, że zaliczałam się do tej grupy kobiet, którym podczas ciąży rośnie tylko brzuch. Może wygląda to trochę jakby anorektyczka na szczudłach była w ciąży, ale mi to nie przeszkadza. Dobrze się odżywiam, nie głodzę ani siebie ani dziecka. Wieczorami i rankiem wykonuje jakieś lekkie ćwiczenia, żeby nie wyjść z formy, ale nie katuje się. Zażyłam więc porannej toalety, ubrałam się i poszłam do kuchni z chęcią przygotowania sobie pożywnego i zdrowego śniadania, ale ktoś już mnie wyprzedził. Na stole czekały mnie placuszki owsiane i przepyszne zielone smoothie. 
- Michał! Chodź do kuchni.
Po chwili zjawił się. Powiedziałam mu że nie musi robić mi śniadań tylko dlatego, że bije we mnie drugie serduszko. Sama potrafiłam to zrobić, wystarczającym faktem było to że płaciłam o wiele mniej niż powinnam za czynsz. On brał wszystko na siebie. Jego sprawa, ale i tak było mi głupio. Za godzinę miałam pociąg. Kiedy zjadłam zostało mi jeszcze trzydzieści pięć minut. Nie spieszyłam się, bo stacje miałam piętnaście minut drogi stąd. Miałam propozycję podwózki od Michała, ale wolałam iść pieszo.

***
Strach coraz bardziej dawał się we znaki. Niedługo miała przyjechać po mnie mama. Miałam wrażenie, że jest ona bardziej zła na mnie niż tata.
- Cześć, mamo. - powiedziałam niepewnie
- Cześć, jak minęła podróż?
- Bez większych problemów. Możemy już jechać? Chciałabym w końcu zobaczyć się z Momo.
- Dobrze. Przykro mi z jego powodu, ale może jeszcze z tego wyjdzie.
Wpadłam do domu w pośpiechu, na wejściu przywitał mnie mój brat. Powiedział, że Momo leży nie tam gdzie zawsze tylko przeniósł się do mojego pokoju. Otworzyłam powoli drzwi, leżał skulony na moim łóżku. Gdy tylko przekroczyłam próg podniósł głowę i zamerdał lekko ogonem. Usiadłam obok i zaczęłam go głaskać. Nic nie mówiłam tylko głaskałam. W pewnym momencie stało się coś niezwykłego. Momo najpierw zaszczekał patrząc na mnie, z początku nie wiedziałam o co mu chodzi, a później powąchał mój brzuch, położył na nim swoją łapę, i zaczął merdać ogonem. Wtedy już wiedziałam, że on wie.
- Momoo - powiedziałam rozklejonym głosem - Taak, kochany będę miała dzidziusia. 
Położyłam się obok, a on leżał z głową na moim ramieniu. Po chwili przyszedł do nas Janek.
- Ines, idź do kuchni. Zjedz coś, na pewno jesteś głodna. Ja z nim posiedzę.
- Janek, on wyczuł... wyczuł że jestem w ciąży. On musi żyć, co się w ogóle stało?
- Właściwie to nie wiem, ale chyba potrącił go samochód. Jakoś przyczłapał się do domu. Pojechałem od razu do weterynarza, zbadał go. Powiedział, że nic nie może zrobić, ale nie było żadnego krwotoku wewnętrznego czy coś w tym stylu i wróciłem z nim do domu. Myślę że jakoś się z tego wyliże
- Oby. Chcę, aby dożył narodzin mojej kruszynki. Janek, ja wiem że rodzice są nadal na mnie źli, że inaczej wyobrażali sobie moje życie, że być może wstydzą się tego... że w tym wieku zostanę mamą. Ale ja jestem dorosła, mam dwadzieścia jeden lat i mimo tego, że nie planowałam tego, to ja chce tego dziecka. I mam nadzieję że zawsze będziesz po mojej stronie.
- Siostra, zawsze będziesz taką moją małą Ines. 
- Dzięki. 
- Przyniosę wam coś do jedzenia i zaraz jestem s powrotem. 
- Janek?
- Tak?
- Myślisz, że powinnam powiedzieć ojcu dziecka i rodzicom?
- Myślę, że zrobisz tak jak będziesz uważała za słuszne. 
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - 
No heej wszystkim ^_^ Zostawiam Was z tym krótkim opowiadankiem. Mam nadzieję i myślę że będą kolejne części :D Karo, dzięki za motywację :* Mam nadzieję że się spodoba Pozdrawiam cieplutko