poniedziałek, 14 grudnia 2015

Rozdział 29

-Cisza!-krzyknęła nasza wychowawczyni
Wszyscy nagle zamilkli. Pani wyglądała na trochę wkurzoną. Pewnie znowu szykowało się jakieś długie kazanie na temat naszych ocen i zachowania. Moja klasa była najlepszą klasą jaką mogłam sobie wymarzyć. Nie byli to jacyś sztywni kujoni z nosem wsadzonym cały czas w książki. Byli zwariowani aczkolwiek potrafiący zachować w spokój w danej sytuacji lubiący się zabawić, pośmiać. Nikt nikogo nie wyśmiewał nie było też osoby wyłamującej się z grupy. Byliśmy zgraną paczką.
-Chciałam się dowiedzieć co się dzieję z waszymi ocenami z biologii? Jesteście klasą biologiczno-chemiczną. Przyszłe pokolenia lekarzy, weterynarzy. A tutaj od góry do dołu widzę same jedynki i kilka dwójek. Ludzie co jest z wami? Chcecie zdać do następnej klasy... zdać maturę? Przyłóżcie się trochę. Zresztą nie tylko z biologią tak jest, ale nie chce mi się już rozmawiać na ten temat. Któreś z was może chce się wypowiedzieć?-spojrzała po klasie
Odezwała się Kasia. Jedna z najlepszych uczennic, która dostawała zazwyczaj czwórki i piątki. Tym razem otrzymała ocenę dopuszczającą. Nie była z tego zbytnio zadowolona.
-Sorko to nie nasza wina Ten test był za przeproszeniem powalony. Jak sorka wie bardzo rzadko niemalże nigdy nie dostaję złych ocen i naprawdę długo siedziałam nad biologią i co? I dostałam dwa.
-Kasia ma rację-powiedziało kilka osób
-Co nie zmienia faktu, że powinniście się bardziej przykładać. Matura już za...
W tym momencie do klasy wszedł pan Julian. Ciekawe w jakiej sprawie do nas przyszedł. Podszedł do naszej wychowawczyni i szeptali chwilę coś między sobą, gdy skończyli pani spojrzała po klasie i wyszukała mnie wzrokiem.
-Julia, pójdziesz z panem Julianem.
-Ja?-zdziwiłam się o co może chodzić.
Wyszliśmy na korytarz i usiedliśmy na jednej z ławek. Swoją drogą nauczyciel niemieckiego był ubrany dzisiaj młodzieżowo. Czarny podkoszulek i bejsbolówka w tym samym kolorze dobrze współgrały z ciemnymi jeansami. Ale nie o wyglądzie muszę przyznać, że przystojnego pana Juliana będziemy rozprawiać.
-Julia, czy ty mnie w ogóle słuchasz?
-Tak, tak.
-To o czym przed chwilą mówiłem?
-No dobrze, nie słuchałam pana
-Powiem jeszcze raz. Chodzi o to, że chciałbym abyś reprezentowała naszą szkołę na konkursie z języka niemieckiego. Zanim powiesz nie, to powiem że nagrodą jest wyjazd do Niemiec.
-No dobrze, ale wie pan ile jest nauki do takiego konkursu, a ja mam jeszcze inne zajęcia
-Będę cie usprawiedliwiał jeśli się zgodzisz.
-No dobrze zgadzam się.
-Bardzo mnie to cieszy Właściwie to już cie zgłosiłem. Konkurs jest za półtora miesiąca. Jutro podrzucę Ci jakieś materiały.
Po zakończonych lekcjach razem z Weroniką poszłyśmy do domu. Umówiłyśmy się że za godzinę spotykamy się przed moim domem i pojedziemy do Łukasza. Nie było go ostatnio w szkole i chciałyśmy dowiedzieć sie co się z nim dzieję. Będąc już w domu zjadłam obiad, przebrałam się i zaczęłam odrabiać lekcję. Po godzinie byłam przed domem i czekałam na przyjaciółkę, która po chwili się zjawiła.
-To co idziemy czy jedziemy?-spytała wyraźnie zadowolona.
-Coś ty taka podekscytowana aż tak ci się do niego spieszy?
-Nie skądże...
-Czyżby?
-No dobra masz mnie Tak chce się już z nim zobaczyć.
-Jesteście parą?
-Nie.
-Jeszcze nie-powiedziałyśmy razem i wybuchnęłyśmy śmiechem.
- - - - - - - - - - - - - - - - - -
Totalnie zawaliłam -.- Nie wiem kiedy ostatnio coś napisałam Przepraszam Nie mam na to wytłumaczenia Po prostu to już chyba mi nie idzie tak jak kiedyś. A co do biologii to serio jest straszna! Nie polecam rozszerzonej haha