Rozdział dedykuję Nikki :*
Tak, Tobie Ty chudzinko moja :D Abyś cały czas nie pisała jak beznadziejnie piszesz, to przeczytaj to poniżej, a zrozumiesz wtedy, że piszesz świetnie ;)
Julka obudziła się dopiero o dziesiątej. Był to ostatni dzień, w którym mogła pospać dłużej. Dzisiaj
była sobota trzydziestego sierpnia, a więc przedostatni dzień wakacji.
Ognisko miało być właśnie tego dnia, ponieważ cała niedziela będzie pewnie
odsypiana. A w poniedziałek jest już rozpoczęcie, więc gdyby imprezka
byłaby w niedziele wszyscy spóźnili by się do szkoły. Dziewczyna wstała w
końcu, poszła do łazienki i wzięła długą kąpiel. Po godzinie wyszła i
przebrała się w codzienne ciuchy po czym opadła na łóżko i sięgnęła po
telefon. Wybrała numer Tomka i po trzech sygnałach usłyszała jego głos.
-Hej. Przepraszam, że dzisiaj nie zjawiłam się w stajni, ale jakoś tak wyszło. Z Weroniką sobie poradzisz.
-Dobra, spoko. Jakoś sobie poradziłem. Weroniki właśnie nie ma, ale dzwoniła i mówiła, że jedzie do fryzjera.
-Do fryzjera...-powiedziała do siebie.-A co ona miałyby niby robić u fryzjera?
-Nie wiem. Mnie się nie pytaj.-odparł.-Ja już kończę, bo mam tu jeszcze trochę roboty.
Julia
zakończyła rozmowę, związała włosy w luźny kucyk i zeszła na dół do
kuchni. Zagotowała sobie mleko, a następnie zalała nim chrupki. Po
zjedzeniu śniadania wyszła na zewnątrz i postanowiła pojechać do Tomka.
Czuła się trochę głupio zostawiając go z całą robotą, zwłaszcza, że
Weronika także się nie pojawiła. Dlatego już po chwili jechała spokojnie
rowerem w stronę stajni. Po jakiś dziesięciu minutach była już na
miejscu. Zsiadła z pojazdu i popędziła wprost do stajni do boksu
Zemsty. Odsunęła zasuwę drzwi i weszła do środka. Klacz zarżała na jej
widok i trąciła ją nosem.
-Co, mała? Nikt nie wyprowadził cię na pastwisko?-powiedziała-Ach ten Tomeczek.
-Co tutaj robisz? I co ten Tomeczek?-spytał zaciekawiony chłopak wchodząc do stajni.
-Przyjechałam, nie chciałam zostawić ciebie z tym wszystkim. A Tomeczek nie wyprowadził Zemsty.
-No, twoja kara piękność nie dała mi się wyprowadzić.
-Tak? A to niby dlaczego? Pokaż.
Po
chwili Tomek podszedł do klaczy zapiął uwiąz i poszedł przed siebie,
jednak klacz nie ruszyła się ani o krok. Zaparte stała w tym samym
miejscu. Julka troszkę się zdziwiła tym, że Zemsta nie chcę wyjść. Dlatego przejęła uwiąz od chłopaka, pogłaskała karą po chrapach i wyszła
na zewnątrz. Zemsta szła za nią rżąc przy tym radośnie. Gdy była już na
pastwisku pogalopowała przed siebie i tyle było ją widać.
-Uparta sztuka.-powiedział Tomek.
-Gdybyś
poświęcił jej więcej uwagi na pewno poszła by za tobą. Mógłbyś wykonać z
nią T-touch albo join-up, albo po prostu dawać jakieś smakołyki i na
pewno się do ciebie przekonała.
-Dobra zastosuję się do twoich rad.-odparł, a dziewczyna uśmiechnęła się do niego.
-Od ciebie wszyscy zaproszeni przychodzą?-spytała
-Chyba tak. A u ciebie?
-Nie jestem pewna, czy Szymon będzie.
Rozmawiali
tak jeszcze kilka minut, po czym Julka odjechała. Pomyślała sobie, że
skoro już i tak jeździ, może przejedzie się do Szymona.
Dwadzieścia minut później
Julka
spokojnie, nie spiesząc się jechała na rowerze. Była już we wsi jej
chłopka. Mijała dom za domem jeszcze tylko kilka i już byłaby na
miejscu. Niestety pech chciał, że w pewnym momencie spadł jej łańcuch.
Zsiadła z pojazdu i dobra kilka minut siłowała się z jego założeniem. W
końcu jej się udało. Nie wsiadła już jednak tylko szła obok roweru.
Zatrzymała się pod bramą i już miała dzwonić, gdy nagle przed dom
wyszedł Szymon z jakąś dziewczyną. Była ona dość wysoką, szczupłą
brunetką. Była ubrana w krótkie spodenki i jakiś pomarańczowy top. Oboje
śmiali się i dokuczali sobie nawzajem. Julka myślała, że to jakaś
kuzyna albo siostra cioteczna jednak jej podejrzenia nie były trafne.
Nagle jak gdyby nigdy nic chłopak pocałował brunetkę i wszystkie
wątpliwości Julii nagle prysły.
-Co jest do cholery?!-szepnęła.-To nie może być jego kuzynka, tak się nie całuje z kuzynką!
W
Julce wzbierały łzy, ale nie chciała płakać, a już zwłaszcza przez
niego. Wyciągnęła telefon z kieszeni i wybrała jego numer. Chciała
zobaczyć co on jej powie. Zobaczyła, że wyciąga telefon z kieszeni i
ucisza swoją nową "przyjaciółkę".
-Hej, skarbie.-powiedział radośnie.
Teraz to skarbie pomyślała.
-Co robisz?-starała się mówić z opanowanym głosem
-Ja? Oglądam telewizję. A ty?
-
Tak to się teraz nazywa-pomyślała, a na głos powiedziała:
-Jeżdżę sobie rowerem. Może wpadłabym do ciebie?
-Teraz? Może innym razem, zaraz będę się szykował na to ognisko.
-Aha. To cześć.
Julka
była trochę zmartwiona, ponieważ Szymon okłamał ją niemal w żywe oczy. Zastanawiała się, dlaczego on w ogóle spotyka się z kimś innym? Czy było mu źle
ze mną? Może to ja zrobiłam coś nie tak. Tysiące myśli krążyło po jej
głowie. Nie mogła znieść myśli, że jakaś nowa dziewczyna pojawiła się w
życiu Szymona. Wyciągnęła telefon i wykręciła numer tym razem do brata
Szymka.
-Miłosz?
-O cześć.
-Mógłbyś wyjść przed dom? Tylko tak żeby Szymon nie widział.
-Ok zaraz będę. Jula czy coś się stało?
-Nie wiem.
Kilka
minut później chłopak był już obok dziewczyny. Julka zaproponowała, aby
przeszli się w stronę jej domu. Kilka minut rozmawiali o ognisku i o tym
" co im ślina na język przyniosła". W pewnym momencie Miłosz spytał się, o
co tak naprawdę jej chodzi. Powiedziała mu, że jakieś dziesięć minut
temu widziała Szymona całującego się z inną dziewczyną. Miłosz, tłumacząc
się, że nie chce mieszać się w ich sprawy, nie powiedział jej nic
szczególnego.
-Powinnaś sama z nim porozmawiać i dzisiaj na
ognisku na pewno to zrobisz. Ja też przyjdę. W końcu ktoś wam musi
dostarczyć coś do picia.-powiedział i podarował jej lekkiego szturchańca
w bok.
-Ja już będę jechać. Dzięki za rozmowę i do zobaczenia.
-Do zobaczenia.-powiedział dając jej buziaka w policzek na pożegnanie.
Trzy godziny później
-Otworzę.-powiedziała Iza podbiegając do drzwi.
Otworzyła,
a jej oczom ukazała się trójka przyjaciół: Klaudia, Zuza i Kacper.
Poszła z nimi do swojego pokoju i razem czekali aż Julia będzie gotowa.
Iza miała zrobionego wokół głowy warkocza dobieranego, a ubrana była w
czarne leginsy, zieloną bluzkę i jeansową kurtkę. Wyglądała bardzo
ładnie, sportowo i na luzie. Zuza i Klaudia były
ubrane podobnie: jasne jeansy, koszulki z nadrukiem i ciemne bluzy.
Kacper z kolei miał na sobie ciemne jeansy, jasny podkoszulek i koszule w
kratkę. Cała ta trójka miała wspólną cechę- wszyscy mieli na nogach
trampki. Julia natomiast nie chciała się za bardzo stroić, dlatego
założyła na siebie fioletowe air maxy, czarne leginsy i fioletową
koszulkę z czarnym nadrukiem:
"Bywa, że marzenia o księciu na białym koniu przekreśla romans ze stajennym "
Włosy związała w luźny koczek. Następnie poszła do pokoju Izy i
przywitała się z jej przyjaciółmi. Wyjaśniła im, że będą tylko do wpół
do jedenastej i ktoś ich później odwiezie. Mimo początkowych sprzeciwów
zgodzili się w końcu. Dochodziła ósma teraz czekali już tylko na
Weronikę. Dziesięć minut przed dwudziestą ktoś zadzwonił do drzwi. Tym kimś była Weronika. Julka poszła otworzyć a jej oczom
ukazała się dziewczyna w jasno brązowych włosach i kontrastującym z nimi
dość ciemnym ubiorze. Początkowo stała tyłem, więc Julka jej nie
poznała.
-Przepraszam, ale kim jesteś?
-No jak to nie poznajesz mnie.-odrzekła odwracając się.
-Wera?!-powiedziała zdziwiona.
-Tak ja. Jak ci się podoba mój nowy kolorek?
-Ładny. To pewnie dlatego byłaś dzisiaj u fryzjera.-powiedziała-Chodź do Izy pokoju, chwilę poczekamy i odwiezie nas mój tata.
Pięć
minut później siedzieli już w samochodzie. Był nie wielki ścisk, bo z
tyłu siedziało pięć osób. Więc aby wszyscy mieli trochę luźniej Wera
wzięła na kolana Izę, a Klaudia Zuzę. Julka siedziała na przodzie. Po
około pięciu minutach byli już pod domem państwa Ciszewskich. Wszyscy
wysiedli i podziękowali za podwiezienie, a Julka na koniec powiedziała
tacie żeby około jedenastej przyjechał po Izę i resztę młodszej ekipy.
Tata kiwnął w akcie zgody, pożegnał się z córką i odjechał.
Kiedy przyszli, przy ognisku byli już, jak się domyślała koledzy Tomka i
Łukasz. Podeszli więc i przywitali się z całą ekipą. Łukasz jak tylko
zobaczył Weronikę, oniemiał z zachwytu. Wpatrywał się w nią
nie mogąc oderwać wzroku. Tomek również był pozytywnie zaskoczony nowym
wyglądem Wery.
-Ślicznie dziś wyglądasz.-wydukał Łukasz podchodząc do Weroniki.
-Dziękuję, ty też niczego sobie.-powiedziała, a na jej twarzy pojawiły się czerwone wypieki.
-Będziemy tak stać? Czy usiądziemy jak reszta.
Po
chwili wszyscy siedzieli wokół ogniska. Szymona i Miłosza nadal nie
było. Julka już myślała, że Miłosz powiedział bratu o ich spotkaniu i
Szymon po prostu stchórzył, ale właśnie w tej chwili na podwórko wjechał
samochód. Jak się później okazało byli to Miłosz i Szymon, ale nie byli
sami. Z samochodu wysiadła też jakaś dziewczyna.
On ma jeszcze czelność ją tutaj przywozić?!-pomyślała Jula. Tomek podszedł do nich i przywitał się z każdym.
-Masz to, o co cię prosiłem?-padło pytanie w stronę Miłosza.
-Tak. Mam wszystko. Ale na razie nie będę tego przynosił, bo widzę, że tam jakieś dzieci są.
-Aaa oni. To siostra Julki i ferajna. Jadą gdzieś około jedenastej.
Do
godziny dwudzestej trzeciej zabawa odbywała się bez alkoholu. Na
początku wszyscy wzięli sobie po zaostrzonym patyku i nadziali na nie kiełbaski, które
smażyli nad ogniem. W tym czasie przyszli też państwo Ciszewscy ze
swoimi kiełbaskami, które tak jak każdy usmażyli w ogniu. Później
usiedli przy stole i jedli. Pan Stefan zaczął im opowiadać jak to on
kiedyś bawił się na ogniskach, jak to postanowił zaimponować pewnej
dziewczynie, czyli obecnej pani Ciszewskiej, przeskakując przez ognisko.
Nie zauważył tylko jednego, że z drugiej strony też postanowił ktoś
skoczyć no i zderzyli się wpadając do ogniska.
-Naprawdę?-spytał ktoś.
-No
tak.-powiedział wybuchając śmiechem-wyskoczyliśmy z tego ogniska jak
poparzeni i zaczęliśmy turlać się po ziemi. Musiało to wyglądać
zabawnie.
-Dla mnie to nie było zabawne, tylko nieodpowiedzialne.-odrzekła pani Ciszewska.
-A
wiecie w co jeszcze się bawiliśmy?-wtrącił się-Jedna osoba miała
zawiązywane oczy i wypinała się do klapsa no i musiała zgadnąć kto ją
klepnął. Jeżeli nie zgadła, obrywała dalej.
Po krótkiej
naradzie wytypowano osobę skazaną na klapsy, tą osobą był Szymon. Julka
podeszła, zamachnęła się i wymierzyła najmocniejszego klapsa jakiego
potrafiła. Chłopak odwrócił się i wskazał na Miłosza.
-Przykro mi braciszku nie tym razem.
Kolejne
ciosy wymierzyli mu Iza, Łukasz, Miłosz i Arek(jeden z kolegów Tomka)
no i właśnie przy nim zgadł. Na pastwę klapsów narazili się jeszcze Iza,
Tomek, Magda(koleżanka Szymona). No i po nich zabawa się skończyła. Pan
Stefan w między czasie poszedł do domu po gitarę i wszyscy zasiedliśmy
przy ognisku, i zaczęliśmy śpiewać różne znane ogniskowe piosenki.
Dochodziła jedenasta, gdy pod bramę podjechał samochód pana Sławka.
-No Iza to wy możecie się już zbierać.
-Dobra-powiedziała niechętnie i razem z trójką przyjaciół poszła do samochodu.
Pan Stefan i pani Justyna też poszli już do domu życząc młodzieży miłej zabawy.
-No to teraz zacznie się zabawa-powiedział Arek.
Po
tych słowach Miłosz razem z bratem poszli do samochodu po piwa, a po
chwili wrócili z dwoma po brzegi wypełnionymi zgrzewkami tego alkoholu.
-Ma ktoś ochotę?-spytał
Piwo wzięło kilku chłopaków, a jeden z nich zaproponował:
-Może pogramy w posąg miłości?
Wyznaczył
na początek dwie osoby: Szymona i Magdę. Zabawa polegała na tym, że
każdą kolejną parę ustawiało się w coraz miłośniejszych pozycjach, każda
kolejna osoba, która przychodziła musiała zrobić to w trzech ruchach.
Dominik jako następną osobę wyznaczył Julkę. Zawołał ją a następnie
kazał ustawić w trzech ruchach tą dwójkę. Julka zastanawiała się co by
tu przestawić. W końcu położyła obie ręce Magdy na ramionach chłopaka i
oparła ich czoła o siebie. Ku jej zdziwieniu chłopak nawet nie
protestował. A jaka ona była zaskoczona, że teraz ona ma zamienić się z
Magdą miejscami i stanąć w tej samej pozycji.
-Hej.-powiedział chłopak gdy ich czoła stykały się ze sobą a usta niemal dotykały.-Czemu jesteś taka jakaś nie w sosie?
-To, ty mi lepiej powiedz, kochanie.-odparła akcentując ostatnie słowo.
Chciał
coś powiedzieć, ale w tym momencie przyszła następna osoba, którą był
Miłosz. Dominik wyjaśnił mu co ma zrobić i przeszedł do rzeczy, myśląc
jak ma umiłośnić tą pozę. Wymyślił, że Julia ma wskoczyć w objęcia
Szymona, on ma ją obejmować i mają się pocałować. Wielkie było później
zdziwienie chłopaka, gdy później miał zająć miejsce brata. Na początku
trochę się sprzeciwiał, bo nie wiedział co na to powie Szymon, ale w
końcu wykonał swoje zadanie. Kolejne pary miały coraz oryginalniejsze
pozy. W końcu jakimś trafem Łukasz i Wera byli kolejną parą. Marysia, która wymyślała
im pozę wykombinowała, że dziewczyna musi przybiec z pewnej odległości w
jego objęcia i mają się chwilę pokręcić wokół, a na koniec pocałować.
Weronika nie protestowała i oddała się pocałunkowi chłopaka. Każda
kolejna osoba, która przychodziła nie wiedziała, co ją czeka-śmiech osób
które już brały udział totalnie zbijał ją z tropu. A później gdy się
jeszcze dowiedziała, że ma zająć miejsce osoby tej samej płci to dopiero
szczęka jej opadała. Po tej zabawie każdemu zachciało się pić. Wszystkie chłopacy wzięli sobie po piwku. Miłosz, który miał prowadzić nalał sobie
napoju gazowanego. Julka, która wcześniej postanowiła sobie, że nie
będzie pić wzięła jednak piwo.
-Jula, miałaś nie pić. Co jest?-spytał Tomek
-Spójrz na Szymona.-powiedziała upijając łyk piwa.
Magda przymilała się do chłopaka Julki.
-Wiecie
co mam zabawę na rozładowanie emocji-powiedziała Weronika.- Weźmiemy
papierek u musimy przekazywać go sobie ustami. Komu się nie uda musi
pocałować swojego sąsiada.
Wszystko po kolei Julka Tomkowi, Tomek
Weronice, Weronika Łukaszowi on z kolei Marysi ona Arkowi, Arek
Szymonowi, a on Magdzie. I tutaj nastąpił upadek papierka.
-No, Szymon całuj. Powiedział jeden z chłopaków.
Wszystko
później wydarzyło się bardzo szybko. Julka podeszła do Szymona i
odciągnęła go na bok i wykrzyczała mu prosto w twarz, co już od kilku
godzin się nawarstwiało.
-Co, ty wyprawiasz?
-O co ci chodzi?
-No
jak to o co?! Cały wieczór mizdrzysz się do tej Magdy jak by była
twoja dziewczyną, a na mnie nawet nie spojrzysz. A na dodatek całujesz
się z nią. Widziałam cie dzisiaj rano z nią u ciebie przed domem.
-Julka, miałem...
-No co miałeś, co miałeś?!Oglądałeś telewizję, hę?!-wykrzyczała mu, a później co ją zaskoczyło uderzyła go w twarz.
-Jula..-odrzekł błagalnym głosem.
-Nic już nie mów.-powiedziała podbiegając do Miłosza.
-Miłosz-powiedziała niemal płacząc-zabierz go stąd.
-Dobra-powiedział przytulając ją do siebie.
Po
kilku minutach Miłosz, Szymon i Mada odjechali, a Julka odetchnęła z
ulgą. Nie chcąc dłużej być na tym ognisku pobiegła na górę na miejsce, w
którym miała spać. Weszła na górę, przysiadła na najdalszym kocu i
zaczęła szlochać. Po chwili zjawił się tam Tomek. Podszedł do niej i
usiadł obok. Julka widząc, że to on bez słowa wyjaśnienia pocałowała go.
-Julka, nie wiem czy to dobry pomysł.
-Dlaczego?! Tobie też się nie podobam?
-Nie chodzi o to, jesteś pijana, nie wiesz co robisz.
Dziewczyna nie zważając na jego słowa znów zaczęła go całować. W pewnym momencie ich czoła zetknęły się ze sobą.
-Julka, proszę cie.
-To nie proś!-odrzekła okraczając go i obalając na koc.
-------------------------------------------------------------------------
No więc ostatni rozdział :D Dłuuugi. Nie wiem jak to wyszło :/ Same ocenicie. Nie wiem co tu jeszcze Wam powiedzieć. Pisałam ten rozdział długo, trochę przy nim główkowałam. Dobra to tyle ode mnie. Pozdrawiam i do zobaczenia :* Sydney chciałabym Ci podziękować za wszystkie chwile poświęcone na sprawdzanie poprzednich rozdziałów :* Pisząc do mnie, że było w nim mało błędów, uświadomiłaś mi że coraz lepiej wychodzi mi to pisanie :D Dziękuję :*Zakończyłam w najgłupszym możliwym momencie :/ Koniec tomu pierwszego, w drugim nie mam pojęcia co będzie i jak to się potoczy :/
KONIEC ;)