Podeszłym do Zemsty, a ta oderwała się od skubania trawy i podniosła głowę w moją stronę. Zarżała cicho i trąciła mnie w ramię. Pogłaskałam ją między oczami i ostrożnie wsiadłam na jej grzbiet. Zwróciła głowę w moją stronę i zastrzygła uszami. Docisnęłam lekko łydki do boków klaczy, a ta posłusznie ruszyła do przodu. Przeszła kawałek w stępie i dałam jej sygnał do kłusa. Podniosła głowę i dumnie biegła w tym chodzie.
-Dobrze, maleńka.-powiedziałam klepiąc ją po szyi.-To co galop?
Złapałam się mocniej grzywy i przyspieszyłam do galopu. Chwilę później byłam już przed moimi przyjaciółmi.
-Jula, jeśli mnie pamięć nie myli, to ona nawet dotknąć się nie dała.-oznajmił Paweł wyciągając dłoń w naszą stronę.
-Niee!-krzyknęłam chcąc ochronić go przed zębami Zemsty
Na szczęście w porę się cofnął. Wytłumaczyłam, że Kara nadal nie lubi obcych(zwłaszcza chłopaków), a żeby nie stała nam się przy niej krzywda trzeba z nią trochę popracować. Alan i Paweł popatrzyli po sobie uśmiechając się przy tym.
-A może moglibyśmy z nią popracować?
-Zgoda, ale już nie dzisiaj. Teraz ja chce z nią potrenować.
Tomek otworzył mi furtkę i razem z Zemstą skierowałyśmy się na ujeżdżalnie. Zapomniałabym, że klacz jest nieosiodłana, więc na początek pojechałam do stajni. Podpięłam ją na korytarzu i szybko poszłam po szczotki, siodło i ogłowie. Wiedząc, że sama z tym wszystkim się nie zabiorę, poprosiłam Tomka o pomoc. Będąc już w siodlarni naprowadziłam temat rozmów na bliźniaków.
-Wiesz, chłopaki wydają się w porządku.
-Tak, wiem.
-Fajnie też, że przychodzą tutaj i pomagają. Mogliby częściej tu zaglądać.
-Możemy im przecież powiedzieć, że są tutaj mile widziani.
-Zwłaszcza, że dzięki nim Czakers żyje...
-Dobra chodźmy już, bo nie wiem czy zostawienie ich samych z Zemstą, to dobry pomysł.
Zgodziłam się z nim chociaż byłam pewna, że nic im nie zrobi. Ja wzięłam szczotki, a Tomek całą resztę. Już po chwili czyściłam grzbiet klaczy. Następnie oczyściłam kopyta i już mogłam ją siodłać.
Robiłam już drugie okrążenie w kłusie, zmieniłam kierunek i kolejne dwa. Chłopaki razem z Weroniką siedzieli na ogrodzeniu i przyglądali się jeździe.
Wiedziałam, że dobrze nam idzie, bo cały czas się uśmiechali. Byłam dumna z siebie i Zemsty. Od początku pracy z nią wykonałam kawał dobrej roboty. Postanowiłam pojeździć jeszcze chwilę w galopie i zakończyć tą krótką jazdę. Gdy już chciałam skończyć Zemsta miała coś innego w planach. Stanęła naprzeciw pozostawionej na ujeżdżalni przeszkody. Na początku nie wiedziałam o co jej chodzi, ale gdy spojrzałam na pozostałych zrozumiałam.
-Chcesz poskakać?-kiwnęła jakby mnie rozumiejąc.-No dobrze skoczymy i na tym zakończymy.
Przeszkoda na moje oko miała jakieś pięćdziesiąt centymetrów. Skróciłam strzemiona i docisnęłam łydki do boków klaczy. Ruszyłyśmy spokojnym galopem. Stacjonata była coraz bliżej. Odliczałam kroki. Trzy, dwa, jeden i... Zemsta wybiła się idealnie. Podwinęła przednie kopyta pod siebie i ze sporym zapasem i z gracją wylądowała po drugiej stronie. Byłam zachwycona. Poklepałam ją po szyi i zwróciłam się w stronę przyjaciół zatrzymując się przed nimi.
-Ona jest niesamowita. Wprost rwie się do skoków.
-Przyznaję dobra jest.
-Zgadzam się z Alanem
-A ja z nimi-powiedział uśmiechając się
-Julia, byłyście rewelacyjne-usłyszałam z ust Werki
-Dobra, jak chcecie możecie już iść. Zaraz do was dołączę. Tylko ją rozstępuje
-Będziemy w pokoju.
-Co, piękna pokazałaś im dzisiaj. Jestem z ciebie dumna.
Zdjęłam z niej cały sprzęt, zaniosłam do siodlarni i z powrotem wróciłam. Wyczyściłam ją szybko i zaprowadziłam do boksu. Spojrzała się na mnie jakby czegoś oczekując. Ja tylko pokręciłam głową i podniosłam ręce w górę w geście, że nic dla niej nie mam. Wiem, że zasłużyła na jakiś smakołyk, ale naprawdę nie miałam nic przy sobie. W ramach nagrody postanowiłam zrobić jej kilkuminutowy masaż. Weszłam do boksu i zabrałam się do pracy. To kilka minut przerodziło się chyba w kilkanaście. Poczułam jak wibruje mi telefon. Wyciągnęłam go z kieszeni spodni i odczytałam treść sms-a, który właśnie przyszedł.
"Gdzie Ty jesteś? Miałaś ją tylko rozstępować. Czekamy... chłopaki zaraz idą."
Nawet nie chciało mi się już odpisywać, ucałowałam już prawie śpiąca już Zemstę i wybiegłam ze stajni. Będąc już przed pokojem Tomka usłyszałam głośne śmiechy. Weszłam i całą czwórkę zostałam siedzących na podłodze, a każdy miał przyczepioną karteczkę do czoła. Odchrząknęłam głośno i wszyscy zwrócili się w moją stronę.
-Siadaj, zaraz skończymy i będziesz mogła zagrać z nami.
-No dobrze-powiedziałam posiadając obok nich.
W ciągu kilku następnych minut zadawali sobie pytania, aby odgadnąć, co mają napisane na czole. Weronika była smerfetką, Tomek pajęczycą Teklą, Paweł Panną Klementyną z Pszczółki Mai, a Alan jako jedyny poddał się. Zdjął karteczkę i przeczytał na głos, co tam było napisane.
-Po!? A może przed?
Wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
-Naprawdę nie znasz teletubisia Po-powiedziałam
-Wy jakieś chore bajki oglądaliście
-Ja tego nie oglądałam, ale wiem kim były teletubisie.-oznajmiła Weronika
-Może zagramy teraz w coś innego. Prawda czy fałsz.-zaproponował Alan.
-Ok. Tylko o co w tym chodzi?
Alan wytłumaczył zasady gry i każdy z nas na swojej kartce napisał jedno zdanie prawdziwe, drugie fałszywe. Następnie wrzuciliśmy to do jakiegoś pojemnika i Tomek losował jako pierwszy. Rozłożył kartkę i przeczytał na głos "Podoba mi się ktoś z tego towarzystwa" i " Boję się pająków" Pomyślał chwilę, wybrał drugie zdanie jako prawdziwe i wskazał na Weronikę. Ta tylko kiwnęła głową. Teraz losował Alan. Niezłe zdziwienie weszło na jego twarz.
-Jest wśród nas mój brat. Alkohol i siano, to niezbyt dobre połączenie.-spojrzał na nas i wskazał na Pawła.
-Nie patrz na mnie, to nie moja kartka.
-W takim razie czyja braciszku?
-Moja.-odezwałam się.-A drugie zdanie jest prawdziwe, ale nie będę opowiadała o co chodzi.
Po raz drugi dzisiaj poczułam wibracje telefonu. Tym razem był to sms od mamy. Kazała mi wracać do domu. Ciekawe czemu? No nic jak trzeba, to trzeba.
-Ja muszę już lecieć. Wera idziesz ze mną?
Blondynka wstała i obie ruszyłyśmy do wyjścia. Na pożegnanie rzekłam tylko krótkie "cześć chłopaki", "cześć braciszku". Fajnie było zobaczyć miny bliźniaków. Po tych słowach wyszłyśmy z pokoju Tomka i obie udałyśmy się do swoich domów. Po jakiś kilkunastu minutach każda z nas otwierała drzwi własnego domu. Weszła do kuchni mając nadzieję, że dowiem się po co mnie ściągnęli do domu. Mama kazała mi iść do swojego pokoju, mówiąc tylko, że ktoś na mnie czeka. Moment później byłam już w środku, zastałam osobę stojącą pod oknem. Od razu rozpoznałam kto to jest.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Kurde... idę jak burza z tymi rozdziałami ;d Ale to chyba dobrze. Trzeba jakoś wykorzystać ferie. Później nie będę miała już tyle czasu. Universe dziękuję Ci że znajdujesz czas na przeczytanie i skomentowanie każdego rozdziału ;) Chciałam również podziękować za 17 tys wejść ^-^ Rozdział w sumie mi się podoba ;D Pewnie domyślacie się kto przyszedł do Julii. Tylko ja sama nie wiem jeszcze, co mam z nim zrobić ;/ U mnie remont trwa, niedługo to nie wiem gdzie ja będę spać. Już wszystko prawie powynoszone. No nic to tyle ode mnie pozdrawiam, liczę na zwiększoną obecność i do napisania ;)
Miłosz ^^ Na pwno ;p Rozdział też mi się podoba. I długość w porządku ;) Powiem ci, że to towarzystwo to jednak bardzo rozrywkowe jest. Co chwilę jakieś gry. Ciekawa jestem jak to będzie z Zemstą dalej. No fajnie, fajnie. Nie powiem, że nie. Pozdrawiam ;D
OdpowiedzUsuńDowiesz się w kolejnym rozdziale :d Tak, bardzo rozrywkowe :d Po raz kolejny jest mi niezmiernie miło, że podoba Ci się rozdział. Miałam zacząć dzisiaj nowy, ale do tej pory się uczyłam i nie mialam jak napisać, ale może zaraz zacznę :d Również pozdrawiam :)
Usuń