wtorek, 30 grudnia 2014

Rozdział 18

Obudziłam się leżąc twarzą do ściany. Przypomniały mi się wszystkie wydarzenia minionego wieczoru. Myślałam, że to sen dopóki na szafce nie zobaczyłam białej róży. A więc to prawda... Miłosz się we mnnie zakochał, Szymon nadal mnie kocha. Co ja mam teraz zrobić. Do Szymka nie mogę wrócić, z Miłoszem przecież nie mogę być.
-O solę... jestem w niezłej dupie.-powiedziałam powoli zwlekając się z łóżka. Miałam pół godziny na wyszykowanie się i pójście na przystanek. Dzisiaj był piątek, miałam w miarę luźne lekcje. Nie zastanawiając się już podeszłam do szafy, wzięłam pierwsze lepsze ubrania i poszłam do łazienki. Po piętnastu minutach wróciłam do pokoju, zabrałam kwiat i zeszłam do kuchni. Zastałam tam wszystkich członków rodziny spożywających wspólnie śniadanie. Przywitałam się z uśmiechem na twarzy, a następnie spytałam, gdzie mogę znaleźć jakiś mały wazon.
-Do czego w tej chwili potrzebny jest ci wazon?-spytała mnie mama
Nie czekając dłużej pokazałam im róże. Dowiedziałam się, gdzie jest szukana przeze mnie rzecz i wstawiłam w nią kwiatek uprzednio wlewając tam wodę. Następnie zrobiłam kanapki i zaparzyłam herbatę. W kuchni zostałam tylko ja i tata. Lustrował mnie bacznie aż w końcu zapytał od kogo dostałam róże.
-Tato, nie wiem.
-Czy to od Szymona?
Przecież on jeszcze nie wie, że nie jesteśmy już parą. Muszę mu powiedzieć.
-Tato...ja, nie jestem już z Szymkiem. Zerwaliśmy.
-Czy on zrobił ci coś złego? Mam się do niego przejść?
-Niee, zostaw go w spokoju. To ja zerwałam.
-Mogę wiedzieć...
-Nie. A teraz pozwól, ale spieszę się na autobus.


Siedziałam na korytarzu razem z Tomkiem i Weroniką. To była ostatnia przerwa, przed fizyką. Nie cierpiałam tego przedmiotu. Nauczyciel był w porządku, ale nie umiał w ogóle tłumaczyć i mówił tak jakby do siebie nie do nas. Jakoś przetrwam to czterdzieści pięć minut i pójdę do stajni. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie czyiś głoś, który jak się okazało należał do Tomka.
-Co, ty dzisiaj taka zamyślona jesteś?
-Miałam wczoraj dziwną noc. Aaa.. zapomniałam zapytać. Jak wczorajszy powrót do domu?
-Jak widać nic mi się nie stało. No ale ty miałaś ciekawą noc z tego co mówisz.
-Właściwie to..-usłyszeliśmy dźwięk dzwonka-powiem ci później

Po szkole pojechałam do domu, zjadłam obiad i poszłam do swojego pokoju. Wzięłam ciuchy na przebranie i poszłam do łazienki. Tak sobie pomyślałam, że mogłabym zostawić u Ciszewskich jakiś strój roboczy. Nie musiałabym wtedy wracać do domu tylko po to aby się przebrać. Po piętnastu minutach byłam już gotowa do wyjścia. Postanowiłam pojechać rowerem. W końcu tak będzie szybciej. Po dziesięciu minutach byłam już w stajni. Tomek pewnie był w środku, dlatego też tam się udałam. Zastałam tylko pana Stefana i panią Justynę. To oni rozdawali popołudniowe porcje.
-Dzień dobry.
-Cześć, Jula-odrzekł z uśmiechem
-Nie ma Tomka?
-Pojechał gdzieś z kolegami.
-I nic mi nie powiedział, co za szuja-powiedziałam szeptem.
-Chcesz, to możesz potrenować z Burzą, przyda jej się trochę ruchu.
Kiwnęłam tylko głową i poszłam do siodlarni. Co prawda chciałam poćwiczyć z Zemstą, ale Burza też jest wspaniała. Może udałoby się jakoś połączyć te dwa treningi. Zobaczę jeszcze na razie wyczyszczę konie.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Specjalnie dla Universe ;) Jest 1:30 ;D Później coś dłużej napisze ;) Jak rodzice zobaczą, że mam włączonego kompa to kicha będzie ;c

4 komentarze:

  1. Haha dla mnie ^^ Ach ten Miłosz nie wie , że to czerwone są oznaką miłości? Ale i tak jest slodki ;) Coś ci powiem, że coraz krótsze te rozdziały. Oj nie ładnie tak.
    No więc za niedługo trening z Burzą? Podoba mi się to. Czekam i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może kolory mu się pomyliły ;d Jak to coraz krótsze?:p Dobra przyznaje trochę krótkie są :/ Miłosz taki romantyk :d Tak dokładnie trening z Burzą ;) Pozdrawiam i do następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Universe białe miłości, czerwone namiętności ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jak fajnie Cie tu widzieć ;) Mogę Ci powiedzieć, że niedługo pojawi się rozdział na Thei ;)

      Usuń