Cała trójka: Miłosz, Szymon i Julka siedzieli już w samochodzie
i na początek skierowali się w stronę domu dziewczyny, ponieważ musiała poinformować rodziców, że wróci późno, i musiała wziąć kilka rzeczy. Gdy była już w środku poszła do swojego pokoju, wzięła swoją ulubioną czarną torebkę, uczesała się, a następnie lekko umalowała i poszła do salonu. Tam siedzieli rodzice i Iza, i oglądali jakiś film. Julka usiadła obok nich na kanapie, i chwile milczała
aż w końcu pani Dorota się odezwała.
-Dobra wiem, że coś chcesz więc mów.
-No więc jeśli nie było mnie w domu cały dzień, to chyba nie zrobi, to różnicy jeśli pojadę do kina?
-No właśnie cały dzień ciebie nie był. Może starczy na dzisiaj?-powiedział pan Sławek
-Oj mamo powiedz mu coś.-powiedziała błagalnym głosem
-Sławek nich jedzie. Szymon pewnie na nią czeka.
-Ale Szymon nie ma prawa jazdy.-odrzekła Iza.
-No właśnie. I jak wy zamierzacie jechać?-spytała tata Julki
-Tato, brat Szymka jedzie z nami. Tatku nie bój żaby nic mi się nie sanie i muszę już iść.
Po chwili była już w samochodzie i razem z chłopakami jechała do kina.
-Co cie tak długo nie było?-spytał Miłosz
-Próbowałam przekonać rodziców na kino.
Reszta drogi upłynęła szybko. Po pół godzinie byli już blisko celu jednak zatrzymał ich korek, który spowodowany był ruchem wahadłowym, który z kolei był przez wypadek.
-Co tu się stało?-spytał Szymon.
Na miejscu zdarzenia była policja i pogotowie. Zginął młody chłopak, który jechał motorem i uderzył w niego pijany kierowca mercedesa, który o dziwo wyszedł z tego bez szwanku. Motor został cały zgnieciony, a chłopak, który nim jechał niestety nie udało się go uratować. U kierowcy mercedesa wykryto 1,5 promila alkoholu we krwi. Pijanego mężczyznę zabrała policja, a poszkodowanego pogotowie włożyło do worka na zwłoki. Julia widząc, to zrobiło jej się słabo na widok mnóstwa krwi i zwłok chłopaka. W tym momencie dziewczyna znienawidziła ludzi, którzy pod wpływem wsiadają za kierownicę, jednocześnie szkoda jej było tego chłopaka, który niczemu nie był winien. Wreszcie nastąpiła jej kolej przejazdu. Po dziesięciu minutach Milosz parkował pod kinem. Cała trójka udała się do środka budynku, a później poszła kupić bilety.
-To na co idziemy?-spytał Miłosz
-Może ''Mój biegun''-zaproponowała Julka
-Nie. wolę ''Carrie''
-Nie tylko nie to. Zróbmy głosowanie. Ja jestem za ''Mój biegun''-powiedziała podnosząc rękę w górę.
Miłosz podniósł rękę za ''Carrie'' i spojrzał na brata przenikliwym wzrokiem, a on powoli już podnosił rękę, kiedy Julka przeszyła go swoim morderczym wzrokiem i powiedziała:
-I ty Szymonku przeciwko mnie?
-Juleńko tak jakoś wyszło.-odpowiedział po czym podniósł rękę ku górze.
Po zakupionych biletach poszli kupić jeszcze popcorn i cole. Julka po złożonym zamówieniu już chciała zapłacić, wyciągnęła portfel ze swojej torebki i wyjęła pieniądze, kiedy Szymon ją powstrzymał i powiedział:
-To ja powinienem zapłacić, a nie ty. Schowaj te pieniądze.-powiedział stanowczo.
-Skora tak mówisz to proszę bardzo.
Chwilę później byli już na sali i czekali na film powoli jedząc popcorn. Po piętnastu minutach reklam horror się rozpoczął. Julka siedziała pomiędzy chłopakami. Kilka razy, gdy były jakieś straszne momenty dziewczyna na złość Szymonowi przytulała się do Miłosza. Julka ogólnie nie bała się takich filmów ale niektóre momenty ją przerażały. Później Szymon, Julka i Miłosz poszli coś przekąsić. Chłopaki zamówi ogromne hamburgery. Julia natomiast wzięła małą porcje frytek.
-Smacznego-odparła dziewczyna.
-Dziękujemy powiedzieli równocześnie.
-Jak ci się podobał film?-spytał Miłosz
-Nie podobał mi się wcale i następnym razem ja wybieram, co będziemy oglądać.
-Jula nie po to zagłosowałem, że to mamy oglądać. Żebyś w strasznych momentach przytulała się do Miłosza.
-Przecież wiem, że po to wybrałeś ten film i specjalnie się do ciebie nie przytulałam, a zwłaszcza po tym jaki cyrk odstawiłeś u Tomka.
-A co ja takiego zrobiłem?-spytał zdziwiony.
-Dobra skończcie ten temat i jedzcie, bo już jedziemy.
Kilka minut później wszystko było już zjedzone, a oni udali się do samochodu. Tym razem Julka usiadła na przodzie, a Szymon na tyle. Dziewczyna zmęczona całym dniem, oparła się o szybę i zasnęła. Po godzinie byli już pod domem Julki. Szymon wysiadł z auta, otworzył drzwi od strony pasażera przez co Julia mało nie wypadła , bo była oparta o szybę, ale trzymał ją pas.
-Jula wstawaj. Jesteś już w domu.
-Co?-spytała zaspana.-A w domu. Zanieś mnie, bo nie chce mi się wstać.
-Miłosz zaniesiesz ją pod drzwi?
Po tych słowach chłopak wziął ją tak jak pan młody swoją żonę przenosząc przez próg domu. Gdy stał już pod drzwiami, postawił ją na nogi, pożegnał się i odszedł.
-Dzięki.-krzyknęła za nim.
Chłopak, gdy tylko wsiadł do samochodu, odjechał z piskiem opon, a do młodszego brata powiedział:
No braciszku powinieneś lepiej traktować tak wspaniałą dziewczynę, bo kiedyś może tego wszystkiego nie wytrzymać i cię zostawić. A wtedy ja, no właśnie co ja? Ja i ...
Nie dokończył, bo usłyszał ciche chrapanie Szymka.
-Może, to i lepiej, że tego nie słyszałeś.-powiedział sam do siebie ledwo słyszalnym głosem.
-------------------------------------------
No nareszcie dodałam nową notkę. Mam nadzieję, że się spodoba ;) Wczoraj u mnie na wsi ktoś potrącił motorzystę, ale tutaj to było odwrotnie, bo ten co potrącił był trzeźwy. Co by tu jeszcze powiedzieć? Nie wiem. No, to ja lecę, bo muszę napisać jeszcze referat na biologie ;\ Do napisania ;)
niedziela, 27 października 2013
sobota, 12 października 2013
Rozdział 21
-No wreszcie, pojechali, a ten Szymon, to jakoś dziwnie się zachowywał.
-No dziwnie, dziwnie. Tu mogę przyznać ci rację. "Co, to miało być, to co przed chwilą widziałem."-powiedziała z ironią w głosie, a po chwili oboje wybuchnęli śmiechem.-Dasz mi coś do picia, a później mnie odprowadzisz?
-Ok. To chodź do domu.
Po chwili oboje już byli w kuchni. Wer po krótkich błaganiach dała się namówić na gorącą herbatę. W czasie, gdy pili ciepły napój do kuchni wszedł pan Stefan, zaciekawiony kto przed chwilą był na podwórku i dlaczego nie ma Julki. Weronika pokrótce o wszystkim opowiedziała. Pan Stefan uśmiał się z tego całego zdarzenia i podsumował, to krótko "jak dzieci". Tomek i Wer poczuli się troszkę urażeni. Jednak krótko, to trwało i już po chwili rozmawiali dalej. Gdy oboje skończyli pić herbatę Wer spojrzała na zegarek i aż się przestraszyła.
-O Boziu jak jest już późno, rodzice mnie zabiją.-powiedziała spanikowana.-Odprowadzisz mnie?
-Dobra, to chodź weźmiemy konia będzie szybciej. Weźmiemy Bataliona.
-Tego olbrzyma?-spytała
-Tak właśnie niego. Tylko musisz trochę poczekać, bo muszę założyć mu ogłowie i trochę oczyścić.
Po pięciu minutach ogier stał już przed stajnią i był gotowy do jazdy.
-To, co wsiadaj.-powiedział.
-Ale ja nigdy na koniu nie siedziałam, a na dodatek jak mam wsiąść na, to monstrum skoro on nawet siodła nie ma założonego.
-Podsadzę cię.
Chwilę później dziewczyna siedziała już na grzbiecie, a Tomek powoli szedł obok prowadząc Bataliona w stronę domu Wer.
-Skąd wiesz, że dobrze idziesz?-spytała
-Nie wiem, ale skoro nic nie mówisz, to znaczy, że chyba dobrze idę. A tak ogólnie, to przesuń się do tyłu, bo jak będziemy tak szli, to do rana nie dojdziemy.
Już po chwili jednym skokiem wdrapał się na grzbiet olbrzyma.
-No, to teraz trzymaj się mnie.
Minute później przeszli ze stępa w spokojny kłusik. Weronika pomimo tego, że po raz pierwszy siedziała na końskim grzbiecie bardzo dobrze sobie radziła i nawet tak bardzo jej nie podrzucało. Tomek widząc, że dobrze jej szło, przeszedł do galopu. Wer przestraszona zmianą chodu złapała się mocno chłopaka i krzyknęła:
-Zwolnij, bo spadnę!!!
-Trzymaj się mocno, dociśnij nogi do boków Bataliona i przede wszystkim rozluźnij się, i wczuj się w ruchy konia.
-Wczuć?!
-Tak wczuć. Odchyl się trochę do tyłu i spróbuj ruszać się wraz z ruchem konia. Musisz tak jakby posuwać się w przód i w tył.
-Posuwać?! Dlaczego mam z tym dziwne skojarzenia?!
-A już myślałem, że tylko chłopki mają taki głupie skojarzenia, a tu masz, niespodzianka.
Galopowali tak jeszcze chwilę i przeszli do kłusa, a później do stępa. Batalion zmęczył się trochę galopem, dlatego stęp dobrze mu zrobił. Widzieli już z oddali szereg lamp oświetlających drogę. Jechali powoli, mijali dom za domem aż w końcu Wero kazała się zatrzymać. Stanęli przed dość dużym żółtym domem z czerwoną dachówką, którego otaczał piękny ogródek, ogrodzony czarnym dość niskim płotem. Na jednej ze ścian domu zaczął rosnąć bluszcz, który pięknie komponował się z resztą. Tomek zsiadł jako pierwszy i pomógł Weronice. Dziewczyna, gdy tylko stanęła na ziemi nogi się pod nią ugięły i lekko się zachwiała, ale chłopak złapał ją w porę.
-Nic ci nie jest?-spytał.
-Nie tylko mam nogi jak z waty, ale nie dziwię się skoro pierwszy raz jestem na koniu i to jeszcze na oklep, i od razu trzy chody zaliczyłam.
-Dobrze sobie poradziłaś jak na twój pierwszy raz.
-Wiem.-powiedziała po czym pogłaskała Bataliona.-To, co odprowadzisz mnie pod drzwi czy będziemy tak tu stać?
-No dobrze, to chodź.-odpowiedział.
Gdy byli już pod wejściem do domu, pożegnali się ze sobą, a później Tomek podszedł do ogiera, zgrabnie na niego wskoczył i odjechał.
---------------------------------------------
No więc tak Bezimienny Oligatorze wreszcie się doczekałaś. Tak późno, to ja rozdziału chyba nie wstawiałam. Mam nadzieje, że się spodoba. A ja muszę lecieć się kąpać ;) No, to tak ograniczyłam dialogi do minimum, ale i tak jest ich chyba więcej od tekstu ciągłego ;) Ja inaczej nie potrafię pisać i nawet jak bym chciała, to dialogów i tak będzie więcej.
-No dziwnie, dziwnie. Tu mogę przyznać ci rację. "Co, to miało być, to co przed chwilą widziałem."-powiedziała z ironią w głosie, a po chwili oboje wybuchnęli śmiechem.-Dasz mi coś do picia, a później mnie odprowadzisz?
-Ok. To chodź do domu.
Po chwili oboje już byli w kuchni. Wer po krótkich błaganiach dała się namówić na gorącą herbatę. W czasie, gdy pili ciepły napój do kuchni wszedł pan Stefan, zaciekawiony kto przed chwilą był na podwórku i dlaczego nie ma Julki. Weronika pokrótce o wszystkim opowiedziała. Pan Stefan uśmiał się z tego całego zdarzenia i podsumował, to krótko "jak dzieci". Tomek i Wer poczuli się troszkę urażeni. Jednak krótko, to trwało i już po chwili rozmawiali dalej. Gdy oboje skończyli pić herbatę Wer spojrzała na zegarek i aż się przestraszyła.
-O Boziu jak jest już późno, rodzice mnie zabiją.-powiedziała spanikowana.-Odprowadzisz mnie?
-Dobra, to chodź weźmiemy konia będzie szybciej. Weźmiemy Bataliona.
-Tego olbrzyma?-spytała
-Tak właśnie niego. Tylko musisz trochę poczekać, bo muszę założyć mu ogłowie i trochę oczyścić.
Po pięciu minutach ogier stał już przed stajnią i był gotowy do jazdy.
-To, co wsiadaj.-powiedział.
-Ale ja nigdy na koniu nie siedziałam, a na dodatek jak mam wsiąść na, to monstrum skoro on nawet siodła nie ma założonego.
-Podsadzę cię.
Chwilę później dziewczyna siedziała już na grzbiecie, a Tomek powoli szedł obok prowadząc Bataliona w stronę domu Wer.
-Skąd wiesz, że dobrze idziesz?-spytała
-Nie wiem, ale skoro nic nie mówisz, to znaczy, że chyba dobrze idę. A tak ogólnie, to przesuń się do tyłu, bo jak będziemy tak szli, to do rana nie dojdziemy.
Już po chwili jednym skokiem wdrapał się na grzbiet olbrzyma.
-No, to teraz trzymaj się mnie.
Minute później przeszli ze stępa w spokojny kłusik. Weronika pomimo tego, że po raz pierwszy siedziała na końskim grzbiecie bardzo dobrze sobie radziła i nawet tak bardzo jej nie podrzucało. Tomek widząc, że dobrze jej szło, przeszedł do galopu. Wer przestraszona zmianą chodu złapała się mocno chłopaka i krzyknęła:
-Zwolnij, bo spadnę!!!
-Trzymaj się mocno, dociśnij nogi do boków Bataliona i przede wszystkim rozluźnij się, i wczuj się w ruchy konia.
-Wczuć?!
-Tak wczuć. Odchyl się trochę do tyłu i spróbuj ruszać się wraz z ruchem konia. Musisz tak jakby posuwać się w przód i w tył.
-Posuwać?! Dlaczego mam z tym dziwne skojarzenia?!
-A już myślałem, że tylko chłopki mają taki głupie skojarzenia, a tu masz, niespodzianka.
Galopowali tak jeszcze chwilę i przeszli do kłusa, a później do stępa. Batalion zmęczył się trochę galopem, dlatego stęp dobrze mu zrobił. Widzieli już z oddali szereg lamp oświetlających drogę. Jechali powoli, mijali dom za domem aż w końcu Wero kazała się zatrzymać. Stanęli przed dość dużym żółtym domem z czerwoną dachówką, którego otaczał piękny ogródek, ogrodzony czarnym dość niskim płotem. Na jednej ze ścian domu zaczął rosnąć bluszcz, który pięknie komponował się z resztą. Tomek zsiadł jako pierwszy i pomógł Weronice. Dziewczyna, gdy tylko stanęła na ziemi nogi się pod nią ugięły i lekko się zachwiała, ale chłopak złapał ją w porę.
-Nic ci nie jest?-spytał.
-Nie tylko mam nogi jak z waty, ale nie dziwię się skoro pierwszy raz jestem na koniu i to jeszcze na oklep, i od razu trzy chody zaliczyłam.
-Dobrze sobie poradziłaś jak na twój pierwszy raz.
-Wiem.-powiedziała po czym pogłaskała Bataliona.-To, co odprowadzisz mnie pod drzwi czy będziemy tak tu stać?
-No dobrze, to chodź.-odpowiedział.
Gdy byli już pod wejściem do domu, pożegnali się ze sobą, a później Tomek podszedł do ogiera, zgrabnie na niego wskoczył i odjechał.
---------------------------------------------
No więc tak Bezimienny Oligatorze wreszcie się doczekałaś. Tak późno, to ja rozdziału chyba nie wstawiałam. Mam nadzieje, że się spodoba. A ja muszę lecieć się kąpać ;) No, to tak ograniczyłam dialogi do minimum, ale i tak jest ich chyba więcej od tekstu ciągłego ;) Ja inaczej nie potrafię pisać i nawet jak bym chciała, to dialogów i tak będzie więcej.
sobota, 5 października 2013
Rozdział 20
-Dobre te kanapki-powiedziała Weronika
-No dobre-odpowiedziała Julka z pełną buzią
-Ubrudziłaś się na twarzy.-odparł Tomek
-Gdzie?-spytała próbując się wytrzeć.
-Tutaj-odparł po czym dotykając prawą dłonią policzka dziewczyny starł mamą plamkę masła.
-Panie uprzejmy nie musiałeś tego robić. Wystarczyłoby gdybyś powiedział gdzie mam, to masło. Jestem dużo dziewczynką i potrafię się wytrzeć.
-Dobrze następnym razem duża dziewczynka zrobi, to sama.-powiedział i oboje wybuchnęli śmiechem.
-Dobra koniec tego. Tomek ty lepiej powiedz, co tam u ciebie.-odrzekła Wer.
-A po staremu, tak jak zawsze zmieniłem tylko miejsce zamieszkania, ale jest okey.
-A gdzie będziesz chodził do szkoły po wakacjach?-spytała Julka
-Do gimnazjum na Biszmarskiej. Klasa IIIb
-Czyli będziesz w jednej klasie z nami.-powiedziała Weronika.-Ale czegoś tu nie rozumiem skoro masz 16 lat, to z jakiej paki chodzisz do trzeciej gimnazjum?
-No, bo rodzice mieli wypadek jak ja byłem w trzeciej klasie. No jak się o tym dowiedziałem totalnie się załamałem i nie zdałem, ale nie chcę juz o tym mówić.
Kolejna godzina upłynęła bardzo szybko. Cała trójka spędziła ja na rozmowie, rożnych grach i śmiesznych zabawach. W pewnym momencie do pokoju wszedł pan Stefan i powiedział:
-No załoga zbierać się konie już sprowadzone. Teraz idźcie je nakarmić.
Po chwili cała trójka była już w stajni i każdy zajmował się już wcześniej przydzielonymi sobie końmi. Około godziny później wszystko było już zrobione.
-Wera sprawdź, która jest godzina, ale nie mów tego na głos. Ja obstawiam 19.48. Tomek, a ty?
-19.37
-Jest godzina 19.50
-Wygrałam.-powiedziała ucieszona.-Za kare biegniesz trzy kółka wokół domu ze mną na barana.-odrzekła ze złośliwym uśmieszkiem.
-To niesprawiedliwe.
Dwie minuty później chłopak biegł z Julką na plecach wokół domu. Pierwsze kółko poszło łatwo i nie sprawiło Tomkowi żadnych kłopotów. Drugie trochę wolniej, ale chłopak biegł dalej. Zostało już ostatnie okrążenie, które Tomek również przebiegł bez najmniejszych trudności. Julia zawiedziona swoim pomysłem, zmusiła chłopaka do przebiegnięcia całego dystansu najszybciej jak tylko potrafi. Później zdała sobie sprawę, że to był jednak zły pomysł, ponieważ za bardzo ją podrzucało i kilka razy omal nie spadła. Po kilku minutach zadanie zostało wykonane równie dobrze jak poprzednio, a nawet jeszcze lepiej.
-Dobra udało ci się. Teraz biegnij do Wery.
Później, gdy byli już blisko dziewczyny Tomek tuż przed nią potknął się i obalił, a Julka poleciała z nim.
-Złaź ze mnie, bo mnie udusisz.-wysyczał.
-Dobra już, już.-powiedziała po czym sturlała się z pleców chłopaka i oboje leżeli obok siebie głośno się śmiejąc.
-Czy o to ci chodziło?-spytał przekręcając się bokiem do Julki
-Nie zupełnie mi o to chodziło.-odpowiedziała również przekręcając się na bok.
-Ja mam bardzo dobrą kondycje i to bieganie nawet na dobre mi wyszło.
Całej tej sytuacji przyglądała się Weronika, na którą nie zwracali uwagi i nadal leżeli wpatrując się w siebie. W tym momencie pod bramę podjechało czarne BMW. Wer nie zwracając uwagi na nadal leżących i śmiejących się, podeszła do bramy, bo była zaciekawiona kto przyjechał. Z samochodu wyszli dwaj chłopacy: Szymon i Miłosz (starszy brat)
-Gdzie jest Jula?-zapytał Szymek.
-Chodź zaprowadze was.
Po chwili stali nad łaskoczącymi się Tomkiem i Julką, którzy moment później usłyszeli głośne yhy
-Dziewczyna widząc Szymona natychmiast wstała i to samo nakazała Tomkowi.
-Hej. Tomek jestem.-powiedział wyciągając dłoń kolejno do obu chłopaków.
-Szymon, Miłosz-usłyszał w odpowiedzi.
-Która jest godzina?-powiedziała zakłopotana.
-Odpowiednia. To się nazywa praca.-spytał zdenerwowany
-Kochanie przepraszam cię. Zupełnie zapomniałam.
-Co, to miało być, to co przed chwilą widziałem.
-To nic. Ja tylko wygłupiałam się z Tomkiem. Nie miej mi tego za złe. Dawno się z nim nie widziałam.
-Sory, że się wtrącę, ale kim wy jesteście?-spytał zdezorientowany Tomek
-Jestem chłopakiem Julki, a to jest mój brat. Jula chciałem cię zabrać do kina, ale widzę, że lepiej się bawisz beze mnie.
-Nie ja chcę jechać z tobą do kina, ale jestem nieodpowiednio ubrana, a poza tym nie mogę zostawić Weroniki samej.
-Ja sobie poradzę Tomek mnie odprowadzi, a wy już idźcie.-powiedziała po czym wyprowadziła całą trójkę
z podwórka i wepchnęła ich do samochodu.
--------------------------------------------------
No więc macie kolejny rozdział. Julka i Szymon trochę się pokłócili. No i co by tu jeszcze napisać? Wena mi się skończyła. Nie wiem, co dalej napisać. Dzisiaj mi się nudziło więc trochę porysowałam.
No, to chyba tyle moich bazgrołek, których mam jeszcze więcej;)
-No dobre-odpowiedziała Julka z pełną buzią
-Ubrudziłaś się na twarzy.-odparł Tomek
-Gdzie?-spytała próbując się wytrzeć.
-Tutaj-odparł po czym dotykając prawą dłonią policzka dziewczyny starł mamą plamkę masła.
-Panie uprzejmy nie musiałeś tego robić. Wystarczyłoby gdybyś powiedział gdzie mam, to masło. Jestem dużo dziewczynką i potrafię się wytrzeć.
-Dobrze następnym razem duża dziewczynka zrobi, to sama.-powiedział i oboje wybuchnęli śmiechem.
-Dobra koniec tego. Tomek ty lepiej powiedz, co tam u ciebie.-odrzekła Wer.
-A po staremu, tak jak zawsze zmieniłem tylko miejsce zamieszkania, ale jest okey.
-A gdzie będziesz chodził do szkoły po wakacjach?-spytała Julka
-Do gimnazjum na Biszmarskiej. Klasa IIIb
-Czyli będziesz w jednej klasie z nami.-powiedziała Weronika.-Ale czegoś tu nie rozumiem skoro masz 16 lat, to z jakiej paki chodzisz do trzeciej gimnazjum?
-No, bo rodzice mieli wypadek jak ja byłem w trzeciej klasie. No jak się o tym dowiedziałem totalnie się załamałem i nie zdałem, ale nie chcę juz o tym mówić.
Kolejna godzina upłynęła bardzo szybko. Cała trójka spędziła ja na rozmowie, rożnych grach i śmiesznych zabawach. W pewnym momencie do pokoju wszedł pan Stefan i powiedział:
-No załoga zbierać się konie już sprowadzone. Teraz idźcie je nakarmić.
Po chwili cała trójka była już w stajni i każdy zajmował się już wcześniej przydzielonymi sobie końmi. Około godziny później wszystko było już zrobione.
-Wera sprawdź, która jest godzina, ale nie mów tego na głos. Ja obstawiam 19.48. Tomek, a ty?
-19.37
-Jest godzina 19.50
-Wygrałam.-powiedziała ucieszona.-Za kare biegniesz trzy kółka wokół domu ze mną na barana.-odrzekła ze złośliwym uśmieszkiem.
-To niesprawiedliwe.
Dwie minuty później chłopak biegł z Julką na plecach wokół domu. Pierwsze kółko poszło łatwo i nie sprawiło Tomkowi żadnych kłopotów. Drugie trochę wolniej, ale chłopak biegł dalej. Zostało już ostatnie okrążenie, które Tomek również przebiegł bez najmniejszych trudności. Julia zawiedziona swoim pomysłem, zmusiła chłopaka do przebiegnięcia całego dystansu najszybciej jak tylko potrafi. Później zdała sobie sprawę, że to był jednak zły pomysł, ponieważ za bardzo ją podrzucało i kilka razy omal nie spadła. Po kilku minutach zadanie zostało wykonane równie dobrze jak poprzednio, a nawet jeszcze lepiej.
-Dobra udało ci się. Teraz biegnij do Wery.
Później, gdy byli już blisko dziewczyny Tomek tuż przed nią potknął się i obalił, a Julka poleciała z nim.
-Złaź ze mnie, bo mnie udusisz.-wysyczał.
-Dobra już, już.-powiedziała po czym sturlała się z pleców chłopaka i oboje leżeli obok siebie głośno się śmiejąc.
-Czy o to ci chodziło?-spytał przekręcając się bokiem do Julki
-Nie zupełnie mi o to chodziło.-odpowiedziała również przekręcając się na bok.
-Ja mam bardzo dobrą kondycje i to bieganie nawet na dobre mi wyszło.
Całej tej sytuacji przyglądała się Weronika, na którą nie zwracali uwagi i nadal leżeli wpatrując się w siebie. W tym momencie pod bramę podjechało czarne BMW. Wer nie zwracając uwagi na nadal leżących i śmiejących się, podeszła do bramy, bo była zaciekawiona kto przyjechał. Z samochodu wyszli dwaj chłopacy: Szymon i Miłosz (starszy brat)
-Gdzie jest Jula?-zapytał Szymek.
-Chodź zaprowadze was.
Po chwili stali nad łaskoczącymi się Tomkiem i Julką, którzy moment później usłyszeli głośne yhy
-Dziewczyna widząc Szymona natychmiast wstała i to samo nakazała Tomkowi.
-Hej. Tomek jestem.-powiedział wyciągając dłoń kolejno do obu chłopaków.
-Szymon, Miłosz-usłyszał w odpowiedzi.
-Która jest godzina?-powiedziała zakłopotana.
-Odpowiednia. To się nazywa praca.-spytał zdenerwowany
-Kochanie przepraszam cię. Zupełnie zapomniałam.
-Co, to miało być, to co przed chwilą widziałem.
-To nic. Ja tylko wygłupiałam się z Tomkiem. Nie miej mi tego za złe. Dawno się z nim nie widziałam.
-Sory, że się wtrącę, ale kim wy jesteście?-spytał zdezorientowany Tomek
-Jestem chłopakiem Julki, a to jest mój brat. Jula chciałem cię zabrać do kina, ale widzę, że lepiej się bawisz beze mnie.
-Nie ja chcę jechać z tobą do kina, ale jestem nieodpowiednio ubrana, a poza tym nie mogę zostawić Weroniki samej.
-Ja sobie poradzę Tomek mnie odprowadzi, a wy już idźcie.-powiedziała po czym wyprowadziła całą trójkę
z podwórka i wepchnęła ich do samochodu.
--------------------------------------------------
No więc macie kolejny rozdział. Julka i Szymon trochę się pokłócili. No i co by tu jeszcze napisać? Wena mi się skończyła. Nie wiem, co dalej napisać. Dzisiaj mi się nudziło więc trochę porysowałam.
No, to chyba tyle moich bazgrołek, których mam jeszcze więcej;)
czwartek, 3 października 2013
Informacja
Dodałam zdjęcia i opisy Doroty, Sławka, Justyny, Stefana i Tomka, które znajdziecie w zakładce bohaterowie. Chciałam Wam także podziękować :* Moje opowiadanie ma już ponad cztery tysiące wyświetleń. Bez Was nie było by to możliwe. Następny rozdział już w drodze ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)