czwartek, 19 kwietnia 2018

Porzucona cz. II

Hej, hej i czołem :D Mam dla was kolejną już część Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu ^_^ Nie wiem jak to będzie z długością tego całego opowiadania, czy jakoś w najbliższym czasie to skończę, czy jakoś bardziej rozwinę :D Chociaż akcja idzie powoli ;o Postanowiłam sobie jednak, że teraz wezmę się za ostatni rozdział pierwotnego opowiadania, które powstało na tym blogu dokładnie 5 lat temu! Także dziewczyny, a może też chłopaki :D Dzisiaj mamy PIĄTE URODZINY tego bloga!!! Mam nadzieję, że w końcu go jakoś reaktywuję, a posty zaczną pojawiać się regularnie *_* Może i Was wtedy przybędzie :D Chociaż nie ukrywam, że blogger chyba stracił swoją popularność i z naszego grona, które było na początku jest nadal ze mną Universe i Szałwia <3   Za co bardzo Wam dziękuję z całego serducha :* Dziękuję też Karo, która też wiem, że tu zagląda :D Drugiej Karo też dziękuję :* Pozostałym dziewczyną też dziękuję! Ever, Koniowata, Sydney!  To z Wami stawiałam pierwsze kroki i od Was dostawałam pierwsze wskazówki :D Nie wiem czy mój styl jest jakoś bardzo dobry, ale na pewno lepszy niż na samym początku hahah  Dzisiaj jadąc na uczelnie zauważyłam wyświetloną na monitorze datę 19.04 i się przeraziłam, że to nasza Szałwia ma urodziny, a ja o nich zapomniałam, a to ten blog ma urodziny haha Pierwotnie miałam to na końcu, ale wydaje mi się że nie każdy zawsze czyta te dopiski haha Chyba mój pierwszy tak długi dopisek :D

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Obudziłam się w pewnym momencie, zegar wskazywał godzinę dziewiętnastą. Momo, leżał obok mnie z głową przy mojej. Wydaję mi się, że od mojego przyjazdu znacznie mu się poprawiło, zwiększył mu się apetyt i znów pojawił się ten błysk w oczach. Najważniejsze jest jednak to, że zaczął sobie urządzać małe przechadzki po moim pokoju. Widać było, że w pewnym stopniu nadal sprawia mu to ból, ale wszystko powoli wracało do normy. Gdybym spotkała tylko tego kierowcę, który go potrącił... Możecie zapytać jak właściwie wygląda Momo. Jest to pięcioletni owczarek szkocki collie. Tak, ten sam, co znana wszystkim Lessie. Jest włochatą, dużą kulką i zarazem wygodną poduszką. Znalazłam go w lesie wraz z dwoma innymi szczeniakami. Gdyby nie to, że tak przeraźliwie piszczały ich żywot dobiegłby końca w tym worku. Wszystkie pieski były zmarźnięte i przerażone. Momo, był najmniejszy z nich i weterynarze nie dawali mu zbyt wielkich szans na przeżycie. Ja jednak uparłam się, że nie dam mu zginąć przez okrucieństwo drugiego człowieka. Tego dnia akurat były moje szesnaste urodziny i to był mój najlepszy prezent. Szczeniaki były u nas przez dwa miesiące, a później dwójce z nich znalazłam nowe domy. Jednego z nich wzięła moja przyjaciółka, a drugi trafił  do jakiegoś kolegi Janka. Ta sytuacja niesamowicie połączyła mnie i Momo. Czułam, że wie iż swoje życie zawdzięcza właśnie mi. Powróćmy jednak do przyczyny, przez którą się obudziłam. Od trzech dni powód jest ten sam, a mianowicie rodzice. Znowu się kłócą, ponownie z mojego powodu. Nie mogłam już tego wytrzymać. Kazałam zostać Momo, a sama wstałam i poszłam do kuchni skąd dochodziły głosy. Tak jak myślałam. Mama z tatą siedzieli przy stole i głośno wyrażali swoje zdanie gestykulując przy tym. Podeszłam bliżej i nawet mnie nie zauważyli.
- Przestańcie już!
- Ines? - zwrócili się jednocześnie w moją stronę.
- Słuchać już tego nie mogę. Od trzech dni kłócicie się o to samo. Gdybyście jeszcze robili to ciszej... ale nie. Chcecie aby wszyscy sąsiedzi was usłyszeli. Ja wiem, że was zawiodłam, zwłaszcza ciebie - spojrzałam na mamę - Wiem, że nie możecie sobie tego wyobrazić, że nie tak mnie wychowaliście. Mamo, a ciebie boli to, że dowiedziałaś się o wszystkim przez test ciążowy, a nie ode mnie. I nadal nie wiecie tego najważniejszego, ale wiecie co? Wiem że nie przyjęlibyście dobrze tej informacji. - mój głos zaczął się powoli łamać. - Ale czy wy naprawdę myśleliście, że ja usunę tą małą istotkę? Mamo, czy Ty usunęłabyś mnie te paredzieścia lat temu? I to tylko dlatego, że krzyżowało to twoje plany na przyszłość? Wiem, że nie chcieliście tego dla mnie... No ale stało się i czasu nie cofnę. Studia, możecie zapytać. Jakoś dam radę, wezmę urlop dziekański po zakończeniu tego roku. Ale nie usunęłabym dziecka, ponieważ żałowałabym później tego do końca życia. Czy tego właśnie chcielibyście dla mnie? Wychowam to dziecko! Z waszą pomocą lub bez niej. I nie martwcie się, nie będę już długo siedziała wam na głowie. Muszę jeszcze załatwić kilka spraw. - To mówiąc odeszłam, nawet się nie odwracając. Co prawda usłyszałam swoje imię, ale szłam dalej.
Byłam z siebie dumna, że nie dałam wejść sobie w słowo i powiedziałam to wszystko, co od dłuższego czasu leżało mi na sercu. Chociaż powinnam tam zostać i wysłuchać, co mają mi do powiedzenia. Znalazłam się w swoim pokoju i zaczęłam po nim nerwowo krążyć. Musiałam się uspokoić. Momo, patrzył z ciekawieniem, a po chwili jego głowa zwróciła się w stronę drzwi. 
- Ines, kochanie...
- Tato, nie mam teraz siły na rozmowę - to mówiąc poczułam ból w okolicach brzucha.
Spojrzałam na tatę - zauważył. Musiałam go zapewnić, że nic mi nie jest, że to minie. W przeciwnym razie byłabym już w drodze do szpitala. Poza tym miałam na to sprawdzony sposób. Zaczęłam robić okrężne ruchy biodrami, jakbym kręciła hula-hopem. Tata patrzył na mnie jak na jakąś dziwaczkę, ale nic nie powiedział, a ja po chwili czułam się lepiej.
- Nie powinnaś się przemęczać i denerwować w swoim stanie. Wiem że ja z matką w ostatnich miesiącach zachowywaliśmy się jak... hmm na pewno nie było to zachowanie godne rodzica, ale tak naprawdę jesteśmy po twojej stronie. Mamie chodziło o to... Po prostu nie chciała abyś powtórzyła jej historię. Miała przed sobą znakomitą przyszłość, wiele drzwi stało przed nią otworem i musiała to wszystko odłożyć na później. Nie chcę przez to powiedzieć, że żałuje twoich narodzin, bo tak nie jest. Ona po prostu się o ciebie martwi, tak samo jak ja. Twoi dziadkowie, to bardzo religijni ludzie i z początku nie przyjmowali w ogóle tej informacji do siebie. Musieliśmy radzić sobie sami. Ona musiała zrezygnować ze studiów, ja jakoś musiałem powiązać studia i pracę. Dopiero później nasi rodzice wyciągnęli do nas pomocną dłoń. A ja chciałbym zrobić, to już teraz I chciałem przeprosić za ostatnie miesiące
- Przyjmuję przeprosiny, ale do domu i tak nie wrócę. Wygoniliście mnie jak jakiegoś psa, tylko dlatego że zaszłam w ciąże. A teraz pozwól, ale chciałabym się położyć.
- Dobrze. Mam jednak jeszcze jedno ważne pytanie
- Tak?
- Kto jest ojcem dzie...? - nie dałam mu dokończyć.
- Tato, wyjdź proszę - mówiłam przeciągając każde słowo.
Położyłam się obok Momo. Naprawdę byłam zmęczona. Malec chyba się obudził, bo czułam kopanie jego małych stópek. Ostatnimi dniami powtarzało się to dość często jakby wyczuwał, że coś jest nie tak albo że jestem w dobrym humorze. Nie znałam jeszcze jego płci. Chciałam żeby była to dla mnie niespodzianka.
- Nic się nie bój. Z mamusią jest wszystko w porządku. 
Sięgnęłam po telefon i napisałam do Janka. " Chcesz dostać niezłego kopa? :D Przyjdź ;P" Nie musiałam długo czekać. Nasze pokoje były jeden obok drugiego. Gdy byliśmy młodsi mieliśmy dodatkowe "magiczne" przejście między pokojami, ale z biegiem lat kazaliśmy je zamurować. Teraz jak tak myślę, to fajnie byłoby je znowu mieć. Po chwili trzymał już rękę na moim brzuchu. Leżał tak w bezruchu, co jakiś czas zerkając to na mnie to na Momo.
- To jest niesamowite! - mówił, a oczy mu się świeciły - Cieszę się że zostanę wujkiem. 
- Będę cię wynajmowała jako bezpłatną nianie. Nie będziesz się już tak cieszył na bycie wujkiem.
- To ja to jeszcze przemyślę - oboje wybuchnęliśmy śmiechem - Nie byłaś jeszcze u niego co nie?
To pytanie zburzyło całą atmosferę. Nie chciałam o tym myśleć, ale niestety musiałam. Już dawno powinnam to zrobić. Od razu jak się dowiedziałam. Teraz bałam się jego reakcji i obawiałam się że odprawi mnie z kwitkiem.W niedzielę wracałam do siebie, więc zostało mi mało czasu, a musiałam wrócić. Nie mogę opuszczać zbyt wielu zajęć. Wykładowcy i tak poszli mi na rękę, pozwalając na przyspieszenie mojej sesji, abym zdążyła ze wszystkim przed porodem. Przez co spojrzenia innych z uczelni wydawały mi się takie wrogie. I miałam wrażenie, że na każdym kroku ktoś tworzy jakąś plotkę na mój temat. Na szczęście miałam mały krąg zaufanych osób, bez którego nie wiem jak wytrzymałabym te wszystkie docinki innych. Co prawda teraz miałam wolne, więc w zasadzie nic nie straciłam. Jednak nie chciałam dłużej siedzieć rodzicom na głowie.  Już za dużo się nasłuchałam.
- Halo, Ines! Jesteś tu?
- Tak, tak... przepraszam, zamyśliłam się. - powiedziałam po czym spytałam niepewnie - Zawieziesz mnie jutro do niego i w jeszcze jedno miejsce? 
- Jasne.

7 komentarzy:

  1. Ja tam czytam dopiski zawsze ;d Wciąż nie mogę uwierzyć, że to już 5 lat. Czas tak szybko mija, a ja robię się stara D: Dziękuję, że uwzględniłaś mnie w dopisku, ale musisz pamiętać, że podziękowania należą się też Tobie: za pisanie tego bloga, jak i kopanie mnie w 4 litery, bym była aktywna choć trochę na Bloggerze.
    To na razie tyle ode mnie. Wrócę jutro z komentarzem odnośnie rozdziału, bo aktualnie umieram, bo liceum :')

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ja nie wiem kiedy to minęło hahah No musiałam Ciebie uwzględnić :D No za bardzo kopać Cię też nie mogę, bo Twoje liceum robi to za mnie hahah

      Usuń
  2. Super! Długo mnie tu nie było i raczej już nie wrócę na bloggera. Mojego pierwszego bloga KSK zakładałam w wieku 15 lat pod koniec gimnazjum, a teraz? Jestem na drugim roku studiów i za nieco ponad miesiąc stuknie mi 21 lat. Starość nie radość, haha. Ale cieszę się, że mogłam tu jeszcze zajrzeć. Możesz mi pisać o najnowszych postach, to na pewno będę wpadać :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz ja też jakoś w gimnazjum zaczęłam to pisać :D Prawda, nie było Cię długo, ale fajnie, że jesteś teraz! Noo czas leci... Mi w sierpniu pierwsze -dzieścia :D Oki będę Ci powiadamiać i wgle muszę tak jakoś częściej pisać :*

      Usuń
  3. Ja też czytam zawsze dopiski :D pięć lat, już dużo. Trochę się pogubiłam, z moją pamięcią już słabo jest. Ale jakoś ogarnęłam wszystko. Szkoda psinki strasznie, przyjaciel w końcu od dziecka. Zawsze podobał mi się ten zwrot Mommo :) jak zwykle ciekawie napisane i jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak bardzo poprawił ci się styl pisania. Oby było coraz lepiej.
    Pozdrawiam <3
    Universe

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, że usunął mi się komentarz :D pięć lat to już bardzo dużo. A i ja zawsze czytam dopiski, dziękuję za wyróżnienie. Trochę się pogubiłam w opowiadaniu. Ale to tylko moja słaba pamięć :/ Szkoda psinki, w końcu przyjaciel od dzieciństwa. I zawsze podobał mi się ten zwrot Mommo. Jestem pod ogromnym wrażeniem jak bardzo zmienił się twój styl pisania. Oby z biegiem czasu było coraz lepiej :)
    Pozdrawiam <3
    Universe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heej :* A ja widzę dwa Twoje komentarze :D Ale pogubiłaś się w tym krótkim opowiadaniuopowiadaniu , tym tu powyżej, czy ogólnie w juszy? :D Bardzo miło mi słyszeć, że mój styl się poprawił ^_^ I zasługiwałzasługiwałaś na wyróżnienie :* Pozdrawiam ^_^

      Usuń