poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Rozdział 27

-Tomek! Czekaj pomogę ci
-Hej! Co robisz tutaj tak wcześnie?
-Nie wiem sama
Nie lubiłam jak ktoś w odpowiedzi na moje pytanie mówił "nie wiem", a teraz sama tak zrobiłam. Byłam sama w domu, a właściwie byli wszyscy, ale chyba jeszcze spali. Za to ja nie mogłam spać. Obudziłam się wcześnie i już nie mogłam zasnąć. Przed oczami wciąż miałam obraz spadających na mnie kopyt Zemsty. Chociaż od tego zajścia minęło już kilka dni, a klacz zachowywała się normalnie, nie mogłam o tym zapomnieć.Co jej się stało? Dlaczego tak się zachowała? Nie mogłam tego pojąć.
-Nad czym tak rozmyślasz?
-Myślałam o Zemście
-Nie zamartwiaj się tak.Wszystko z nią ok
-Wiem. Ale nie daje mi spokoju, co się z nią wtedy stało. Wciąż przed oczami mam kopyta
Poczułam, że Tomek mnie objął i powoli gładził po plecach mówiąc przy tym żebym już o tym nie myślała. Ciekawe co by pomyślał Miłosz gdyby zobaczył nas w takiej sytuacji.Właściwie wiedziałby, że to tylko przyjacielskie przytulanie. Tłumaczyłam mu już, że ja z Tomkiem jesteśmy jak rodzeństwo.
-Koniec tych czułości, bierzmy się do roboty.
-No dobrze pani szefowo. Co mam robić?
-To co zawsze-spojrzałam na niego-boksy, siano, pasza
-A ty?
-Ja się popatrzę-powiedziałam unikając kuksańca w bok-No dobra znaj moją dobroć...mogę roznieść siano i paszę
Każdy zajął się swoimi obowiązkami. Ja zaczęłam od paszy. Kolejno rozdzielałam ją do poszczególnych wiader, a następnie zanosząc do odpowiedniego boksu. Nie wiem ile czasu mi to zajęło, ale gdy w końcu skończyłam byłam wyraźnie... może nie niezadowolona, ale po prostu nie chciało mi się.
-O w mordę!
-Co jest?-spytał przechodząc obok boksu, z którego właśnie wychodziłam
-Wiesz...pierwszy raz nie chce mi się czegoś robić w stajni
Niemal teatralnym gestem udał, że rozbolała go głowa, a ja tylko patrzyłam z uśmiechem na ustach. Po chwili jednak obije wybuchnęliśmy śmiechem. Tomek rzucił w moją stronę złośliwą uwagę, a ja tylko jeszcze bardziej zaczęłam się śmiać.
-Wracam do pracy nim leń do końca mną owładnie.
Roznoszenie siatek z sianem poszło mi o wiele szybciej. Pozbyłam się ogarniającego mnie lenistwa i nawet pomogłam dokończyć Tomkowi jego część. W zasadzie był to ostatnio boks należący do mojej klaczy... tak chciałabym żeby była moja. Może kiedyś kupię ją od państwa Ciszewskich. Gdy skończyliśmy wszystko w stajni poszliśmy poszukać Ramzesa i Juli. Chcieliśmy chwilę z nimi popracować. Może później wybralibyśmy się w krótki spokojny teren. Z tego co wiedziałam miały później trafić do prywatnych hodowców. Z Ramzesem pracowałam już kilka razy i muszę przyznać miał duży potencjał, a zwłaszcza skokowy. Wprost rwał się na przeszkodę. Mam nadzieję, że nowi właściciele to wykorzystają, bo w innym przypadku koń się zwyczajnie zmarnuje.
-Tomek, co dzisiaj z nimi robimy?
-Nio chyba to co zwykle, czyli lonża
-Dobra. Mogę też ustawić drągi dla Ramiego zresztą dla Juli też możesz ustawić
-To bierzemy ujeżdżalnie po połowie
Zanim jeszcze doszliśmy na pastwisko musieliśmy się wrócić po lonże. Jak skończymy to będziemy musieli tu jeszcze raz przyjść, wyczyścić i osiodłać konie. Juli spokojnie skubała trawę na początku pastwiska, więc Tomek daleko nie musiał chodzić. Ramzes jak zwykle musiał iść na sam koniec. Musiałam z nim poćwiczyć jakieś przywoływanie na gwizdnięcie czy coś w tym stylu. Nie zamierzam za każdym razem się po niego wybierać.
-Ramzi, chodź tu do mnie-podniósł tylko głowę i z powrotem wrócił do skubania trawy-No dobra już pójdę po ciebie
Kilka minut później szłam już z powrotem w stronę ujeżdżalni. Widziałam, że Tomek zapina już lonże. Nie widziałam dokładnie w jaki sposób, ale byłam pewna na pięćdziesiąt procent, że w nieodpowiedni. Czytałam niedawno trochę o lonżowaniu i dowiedziałam się kilku nowych rzeczy. Dodatkowo cały czas poszerzam swoją wiedzę dotyczącą wszystkiego co jest związane z końmi. Gdy tylko byłam blisko chłopaka zawołałam go żeby podszedł razem z Juli. Nie myliłam się. Wykorzystał on zapięcie numer trzy, czyli przypięcie do zewnętrznego pierścienia wędzidła poprzez pierścień wewnętrzny. Czytałam, że jest to zły wybór ze względu na to, że w ten sposób lonża powoduje zgięcie wędzidła i działa na podniebienie. W rezultacie sami robimy sobie konia tępego w pysku. Najlepszym sposobem jest podpięcie lonży do wewnętrznego pierścienia.W ten sposób mamy miękki kontakt z pyskiem konia i łatwo ustawiamy konia na pomoc. Wszystkiego o czym wcześniej powiedziałam dowiedziałam się na jednej ze stron internetowych poświęconych prawidłowemu lonżowaniu.
-Tomek, przepnij lonże na wewnętrzny pierścień
-Czemu?
-Po prostu tak będzie lepiej
Zrobił tak jak mówiłam a ja odeszłam dalej sama podpinając lonże Ramzesowi. Naprowadziłam go na koło i nakazałam ruszyć stępem. Pochodził kilka minut w tym chodzie wyraźnie już znudzony. Widać, że stęp nie należy do jego ulubionych. 
-Kłus!-poleciłam
Minęła chwila i ruszył szybciej. Takie reagowanie na głos miało swoje plusy i minusy. Minusem było to że każdy kto wydałby taką komendę nakłoniłby konia do wykonania tego polecenia. Musiałam nad tym popracować ale razem z Tomkiem. Został jeszcze galop. Zwróciłam się twarzą do zadu i lekko uniosłam bat, który też wzięłam z siodlarni. Wydałam komendę głosową i koń ruszył galopem. Kilka okrążeń i zmieniłam kierunek. Powtórzyłam wszystkie poprzednie czynności z tym że często zmieniałam chody żeby Ramzi się nie zanudził.
-Tomek, jak ci idzie?
-Wszystko dobrze. Zaraz zaczynam drągi później popracuję trochę w siodle
-Ja tak samo. Jak nie będą tak bardzo zmęczone to w krótki teren możemy się wybrać
Po chwili ustawiłam kilka drągów i przebiegłam przez nie razem z ogierem. Kilka razy w tę i z powrotem. Skończyłam i zobaczyłam że Juli jeszcze ćwiczy na drągach, więc nie chcąc stać w bezruchu postawiłam kilka koziołków. Ramzes pokonał je bez trudu ani razu nie dotykając żadnego z nich kopytami.
-Skończyłem!-usłyszałam głos za sobą-Idziemy wyczyścić i osiodłać konie?
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Przeprasza, przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Nie wiem jak mogłam dopuścić do tak długiej nieobecności ;/ Jest mi strasznie wstyd za siebie, że nie mogłam sie zmusić do napisanie czegokolwiek ;c Ale teraz pojechałam do stolicy do siostry i sama jestem w bloku do 16 więc miałam trochę czasu na napisanie ;) Jutro też postaram się coś naskrobać ;d  Zaraz lecę na miasto i zamierzam się spotkać z Szałwią ^-^ Już nie mogę się doczekać ;) Jutro zamierzam też z inna koleżanka z Wawy się spotkać i mam nadzieję, że się uda ;) A tak ogólnie to oni chcą mnie tu utuczyć -,- Cały czas dają mi coś do jedzenia ;d No nic to tyle mam nadzieję, że rozdział jest choć trochę dobry ;) Do następnego ;)

5 komentarzy:

  1. Jak mogłaś? Tak długo nas męczyć? To okropne.
    Ale rozdział jest fajny. Trening opisany dobrze, jakby tylko więcej szczegółów było, to byłoby wspaniale. Ciekawe czy dowiemy się jaki był powód zachowania Zemsty. Strasznie mnie to ciekawi.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam ;c Nie chciałam żeby tak to wyszło ;/ Liczy się, że się w końcu zmobilizowałam ;d Czytałam info na necie o lonżowaniu ;) Nadal myślę nad tym zachowaniem Zemsty ;d Również pozdrawiam ;)

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak samo jak Universe się zastanawiam, czemu Zemsta się tak zachowywała. Gdybym była swoją mamą to od razu zaczęłabym te swoje teorie spiskowe (if you know what I mean ;d). Cieszę się, że w końcu napisałaś rozdział :) Nie wiem czy tylko mnie rozbawiła ta sytuacja:
      "-Tomek, przepnij lonże na wewnętrzny pierścień
      -Czemu?
      -Po prostu tak będzie lepiej"
      To wygląda mniej więcej tak:
      '- Czemu mam przepiąć lonżę?
      - Ja wiem, ale Ci nie powiem. Zatrzymam to w tajemnicy, byś był głupszy ode mnie- złowieszczy śmiech.- Na co czekasz? Przepinaj ją...'
      -------
      W ogóle Warszawa taka inspirująca. Te zdjęcia, gdzie jesteśmy oświecone przez Skłodowską-Curie, opętane przez Orgiusa van Ertiosa per 'wujaszka' oraz te pod latarnią, która wyglądała na pomarańczową i spokojnie dałoby się to zdjęcie podpisać: "My w dzielnicy czerwonych latarni...".
      Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział ;) Przy okazji musimy się również zmobilizować na Thei ;P Musimy go napisać, zanim przestaniemy pamiętać zapach nafty z wczoraj (te szyfry, takie szyfrowe xd).
      PS. Nie ma to jak usuwać komentarz, bo się zrobiło literówkę ;d

      Usuń
    2. I know ;D Ale teorie chyba sie nie sprawdziły ;d Nio teraz jak się patrzę na tą sytuacje to tez troche mnie śmieszy ;d Tak te zdjęcia ;D Nie no... spoko wyszły ;) Tak zgadzam się, że musimy napisać ten rozdział ;) Ja bym nie kasowała jakby była literówka ;p

      Usuń